Lechia straciła do tej pory 21 goli w 10 meczach. Czy to jest problem systemowy, czy jednak błędy indywidualne i jak to zmienić?
Zdajemy sobie sprawę, że tracimy za dużo bramek. W każdym meczu kreujemy sytuacje i Lechia strzela bramki, ale żałuję fatalnych błędów, które zdecydowały, że przegraliśmy z Pogonią. Sposób gry i funkcjonowanie defensywy, to jest punkt wyjścia. Ja wierzę, że takie błędy nie będą się już zdarzać. Jesteśmy na takim etapie sezonu, że są kontuzje i kartki, ale musimy złożyć defensywę już teraz, na mecz z Cracovią, z tych zawodników, których mamy do dyspozycji.
Cracovia to kolejny po Pogoni Szczecin wymagający przeciwnik. Jaki ma Pan pomysł na ten mecz?
Cracovia to jest drużyna, która dobrze się czuje w szybkim ataku, mający wielu piłkarzy dynamicznych i silnych. Potrafią dobrze grać w piłkę i to widać po ich miejscu w tabeli. Wiemy, że nasza organizacja gry musi być spójna, jasna dla piłkarzy. My mamy wielu dobrych zawodników, dlatego wierzę, że nie tylko uporządkujemy grę defensywną, ale i dobrze zagramy z przodu. Tu jest potencjał i to pokazaliśmy w Szczecinie. Wstrzymam się z opowiadaniem o pomyśle na Cracovię, bo pewnie trener Jacek Zieliński też nie będzie wylewny, jeśli chodzi o to, jaki ma pomysł na Lechię.
PRZECZYTAJ TEŻ: Lechia Gdańsk ma już nowego trenera
Jest Pan trzy tygodnie przy drużynie. W jakim stopniu udało się odbudować zespół mentalnie?
Kiedy przychodziłem do klubu, to drużyna była w słabym stanie mentalnym. Nie było powodów do optymizmu. Wyszedłem z założenia, że trzeba z zawodnikami rozmawiać. To było moje zadanie na początek. Zacząłem od tych starszych zawodników, od tych, o których mówiło się, że są skonfliktowani. Po trzech tygodniach widzę, że zespół chce iść w jednym kierunku. To dla mnie bardzo ważna informacja. Dziś nie mam żadnych zastrzeżeń co do zaangażowania i wiary w to, co wspólnie robimy. Oczywiście, nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że klimat wokół zespołu będą budować jego wyniki. My jak najszybciej musimy zapunktować, by ta wiara przyniosła efekty. Nam potrzeba przełamania, czyli punktów. Nawet gdyby – odpukać – coś się stało, to i tak nie możemy tracić przekonania, bo tych meczów jest jeszcze na tyle dużo, żeby się odbić od dna. Ja liczę na to, że mecz z Cracovią będzie tym momentem, w którym zdobędziemy punkty. Wtedy każdemu z nas będzie łatwiej. Staramy się przygotować do każdego spotkania, najlepiej jak potrafimy. Jeśli to będzie ten mecz z Cracovia, to super, ale jeśli nie, to przecież nie powiemy, że jest „pozamiatane”. Gramy do końca. Teraz w ramach budowania siły mentalnej wyrzuciliśmy tabelę z głowy. W ogóle nie rozmawiamy na ten temat.
PRZECZYTAJ TEŻ: Lechia gra z Gedanią, czyli towarzysko na 100-lecie
To Pan bardziej słuchał zawodników, czy jednak mówił do nich?
Starałem się podejść do tego indywidualnie, bo wiem, że każdy z nich jest inny. Ważne jest to, że mam wielu bardzo doświadczonych piłkarzy, którzy sobie z tym powinni sobie poradzić. Zbyt dużo w w swoim sportowym życiu przeszli, by nie dać rady. Na nich bardzo liczę.
Czy Pan jako piłkarz ma takie trenerskie wzory, które pomagają wyjść z trudnych sytuacji?
Kiedy ja grałem w piłkę, to podejście do tych spraw było zupełnie inne niż teraz. Rozmowy trenera z piłkarzem to była rzadkość. Sam wyniosłem najwięcej od trenerów, z którymi pracowałem jako młody człowiek, między innymi z moim ojcem. Ale wtedy mało mówiło się o sferze mentalnej czy psychologii sportu. To wszystko działało na zasadzie „słabsza kość pęka”.
No właśnie – ojciec. Czy on doradza panu, podpowiada coś, z czego warto korzystać?
Z tatą mam bardzo dobre relacje i zawsze podkreślam, że nauczył mnie grać w piłkę, pokazał etos pracy i zaraził pasją. Ale od 18 lat jestem trenerem i pracuję na własny rachunek. Tata jest teraz w Gdańsku, i ja również, więc trudno odejść od rozmów o piłce oraz Lechii, ale to się nie przekłada na moją codzienną pracę.
Napisz komentarz
Komentarze