To jakby prawdziwa kolej w miniaturze! Jest kilometr torów – wąskich, o szerokości 400 mm, ale z podkładami, zwrotnicami, rozjazdami, nawet oznakowaniem. Są semafory, nastawnia, lokomotywownia i dwie stacje z peronami. Pierwsza z nich – naprawdę w przydomowym ogrodzie – to Żuławka Główna. Druga, na polu, w odległości kilkuset metrów nosi nazwę Żuławka Kurort Letni. Oczywiście próżno ich szukać w oficjalnych rozkładach, lecz odwiedzający gospodarzy mogą poczuć się jak na kolei. A kiedy jeszcze gospodarz założy kolejarski mundur z czapką i weźmie do ręki charakterystyczny „lizak” zawiadowcy? Jak najbardziej może to robić, ponieważ jest pracownikiem PKP Intercity i kieruje pociągami jak najbardziej prawdziwymi.
Kolej ogrodowa stanowi w tym regionie prawdziwą turystyczną atrakcję i odwiedzana jest bardzo licznie, zwłaszcza przez dzieci i młodzież. Przybywają tu całe grupy przedszkolaków i klasy szkolne. Kiedy część spośród nich wsiada do wagoników kolejki jadąc w podróż, pozostali korzystają z dużego terenu rekreacyjnego i placu zabaw (ogród jest naprawdę spory), zaś gospodarze częstują ich rozmaitymi smakołykami. Nawet duży ogrodowy grill zbudowany jest w kształcie lokomotywy – parowozu!
Oczywiście musi paść pytanie, skąd pomysł na zbudowanie kolei we własnym ogrodzie? Podobnych mini-kolejek jest dość sporo, choć na Powiślu i Żuławach takiej nigdy wcześniej nie zbudowano. Tomasz Kleina przejrzał mnóstwo fachowej literatury oraz internetowych stron, oglądał kolejki, w końcu zabrał się za własną. Jedynie o teren martwić się nie musiał, do dyspozycji miał przecież ogród. Kiedy jedzie się kolejką, można zrywać owoce prosto z drzew.
ŻKO obchodzić będzie jubileusz 10-lecia, ponieważ pierwsze prace ruszyły w październiku 2012 roku, latem roku następnego odbyła się pierwsza testowa jazda pociągu. Tomasz Kleina wspomina, że całe noce przesiedział nad projektem toru i lokomotywki. Kiedy w końcu ustalił prześwit torowiska na 400 mm (dla porównania tor normalnej kolei ma szerokość 1435 mm), wszystko poszło znacznie szybciej. Samodzielnie obliczył rozmiary i rozstaw podkładów. Technicznym unikatem jest lokomotywka. Silnik pochodzi z osobowego auta daewoo tico. Koła jezdne specjalnie wytoczono, koła wagoników mają ponad 100 lat, wykorzystano części z dawnego taboru licznych kolejek fabrycznych. Karoseria lokomotywki to projekt własny konstruktora, natomiast malowanie wykonano zgodnie z oficjalnym wzornictwem kolejowym! Do tego dwa wagoniki pasażerskie, każdy mieści po 4 osoby dorosłe lub kilkoro dzieci. Ten unikalny pociąg nie rozwija oszałamiającej prędkości, lecz nie oto w tym projekcie przecież chodzi. Odwiedzający mogą posłuchać bardzo ciekawych opowieści o pracy kolejarzy, jak działa kolej i dlaczego zachowanie bezpieczeństwa jest tak ważne.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Rewitalizacja kolei wąskotorowej na Żuławach z unijnym wsparciem
Skład pociągu to jedno, ale żadna kolej nie pojedzie bez torów. Tomasz Kleina żartuje, że całą książkę mógłby napisać o tym, jak pozyskiwał szyny do swej kolejki. Najczęściej na okolicznych złomowiskach, gdzie trafiały fragmenty lekkich szyn z kolejek fabrycznych. Sporo odkupił w przedsiębiorstwach, gdzie likwidowano wewnętrzne torowiska. Takich szyn dziś już nikt nie produkuje. Kiedy kolejarz przywiózł kawałki szyn ze zlikwidowanej bocznicy w Szaleńcu pod Starym Polem, odczytał na nich oznaczenia producenta – znanego koncernu Krupp.
Tomasz Kleina podkreśla, że jego hobby bardzo życzliwie przyjęło wiele osób, z żoną Ewą na czele. Pomagają przyjaciele z Pomorskiego Towarzystwa Miłośników Kolei Żelaznych. Podróżując nowoczesnymi pociągami nie mamy szans zobaczyć licznych elementów składających się na pracę linii, porozmawiać z maszynistą. W Żuławce Sztumskiej można o wszystko zapytać, wszędzie zajrzeć, dotknąć. Ewa i Tomasz Kleina założyli gospodarstwo agroturystyczne, organizują festyny i dni otwarte kolei. Najbliższy odbyć ma się jeszcze we wrześniu.
Napisz komentarz
Komentarze