Aktualizacja, piątek godz. 19
Dymisji wiceministra infrastruktury, Grzegorza Witkowskiego i prezesa Wód Polskich – Przemysława Dacy domagali się m.in. prezydenci Trójmiasta oraz marszałek województwa pomorskiego, oburzeni „biernością rządu” wobec zatrucia Odry i wypowiedziami państwowych urzędników, łączących katastrofę ekologiczną na rzece z sytuacjami sprzed lat w stolicy Pomorza i Warszawie. Daca - jak poinformował premier w piątek wieczorem - stracił już stanowisko.
"Podzielam obawy i oburzenie związane z zatruciem Odry. Tej sytuacji w żaden sposób nie można było przewidzieć, ale reakcja odpowiednich służb mogła nastąpić szybciej. Podjąłem decyzję o natychmiastowej dymisji szefa Wód Polskich Przemysława Dacy oraz GIOŚ Michała Mistrzaka" - przekazał w piątek wieczorem we wpisie na FB premier Mateusz Morawiecki.
Sytuacji, z którą mamy do czynienia, w żaden sposób nie można było przewidzieć, ale z pewnością reakcja odpowiednich służb mogła nastąpić szybciej. W związku z tym podjąłem decyzję o natychmiastowej dymisji szefa Wód Polskich Przemysława Dacy i szefa Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska Michała Mistrzaka" - dodał premier.
Sprawę zatrucia Odry traktuję z najwyższym priorytetem i jestem w ciągłym kontakcie z Ministerstwem Infrastruktury, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwo Klimatu i Środowiska, wojewodami i pozostałymi organami i służbami walczącymi ze skutkami skażenia - dodał premier. - Nie spocznę, dopóki źródło i skutki skażenia nie zostaną jak najszybciej wykryte i usunięte, a cała sytuacja odpowiednio wyjaśniona.
Wiceminister: to przez samorządy
Tony martwych ryb, niesionych przez nurt Odry na długości kilku zachodnich województw, co wynika z zatrucia wody, którego skalę i źródła wciąż ustalają państwowe służby, nie dotarły do Pomorskiego z oddalonej o setki kilometrów rzeki. Wschodnia część polskiego wybrzeża została jednak wmieszana w potężną katastrofę ekologiczną w inny, mniej oczywisty sposób.
Ku zaskoczeniu pomorskich urzędników, wiceminister infrastruktury Grzegorz Witkowski, połączył katastrofę ekologiczną, do jakiej doszło na Odrze, z awariami przepompowni ścieków w Gdańsku i w Warszawie. Co więcej - wiceminister zdaje się widzieć w nich pośrednią przyczynę obecnej tragedii.
- Cztery lata temu w Warszawie mieliśmy do czynienia z katastrofą ekologiczną w Czajce - mówił na konferencji prasowej w Cigacicach w Lubuskiem 11 sierpnia 2022 roku, wiceminister Grzegorz Witkowski. - Dwa lata temu mieliśmy do czynienia z recydywą tej samej sytuacji. Dwa lata temu mieliśmy do czynienia w Gdańsku z firmą Saur Neptun sprzedaną przez panią prezydent Dulkiewicz francuskiemu inwestorowi. Nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Wiecie państwo, dlaczego? Ponieważ obydwoje samorządowcy poprosili nas, mnie osobiście, prosili prezesa Wód Polskich o to, żeby nie nakładać takich wysokich kar za to, że oni doprowadzili do katastrofy ekologicznej. Niestety, spełniliśmy tę prośbę.
I dodał: - Dzięki temu rozzuchwaliliśmy wszystkie samorządy.
Zdaniem wiceministra, teraz (...) od Kanału Gliwickiego, przez Opole, Kędzierzyn-Koźle i Wrocław, samorządy oraz duże przedsiębiorstwa wpuszczają do Odry nielegalnie ścieki.
Cytowana przez prowadzony dla gdańskiego magistratu portal gdansk.pl, wypowiedź przedstawiciela rządu wywołała oburzenie, nie tylko ze względu na dyskusyjną analogię, ale i zawartą w niej nieprawdę. Saur Neptun Gdańsk w ręce francuskiej spółki trafił bowiem nie za kadencji Aleksandry Dulkiewicz, ale już w 1992 roku, kiedy urząd prezydenta miasta sprawował Franciszek Jamroż z Porozumienia Centrum. Natomiast do awarii przepompowni ścieków na Ołowiance doszło nie 2 lata temu, a w maju 2018 r., kiedy na prezydenckim fotelu zasiadał nieżyjący dziś Paweł Adamowicz. Władze miasta nałożyły wówczas na firmę karę w wysokości ponad 320 tysięcy złotych. Cztery lata później – w 2022 r. gdański magistrat zdecydował się zaś wykupić SNG, które stało się na nowo miejską spółką.
Z kolei w odniesieniu do sytuacji z zanieczyszczeniem Wisły przez oczyszczalnię Czajka, wiceminister mowił w Radiu Zachód: - Rafał Trzaskowski tydzień zwlekał z reakcją na to, że spuścił 11 milionów metrów sześciennych nieczystości do Wisły. Jakoś nikt go nie pytał o spóźnioną reakcję (...). Natomiast już dwa dni po informacji od Polskiego Związku Wędkarskiego i od Wód Polskich zawiadomiliśmy prokuraturę i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu oraz w Opolu, że w Oławie mamy do czynienia z tego typu sytuacją. Ta cała woda zanieczyszczona idzie w dół Odry, w stronę Szczecina i będziemy ją dzięki wojsku zabezpieczać. Będziemy ją oczyszczać, będziemy te ryby śnięte wyławiać.
Wypowiedzi wiceministra Grzegorza Witkowskiego, ale także „bierność rządu” wobec katastrofy ekologicznej na Odrze, stały się podstawą do żądania dymisji urzędnika oraz prezesa Wód Polskich, Przemysława Dacy.
Pod pismem w tej sprawie podpisało się kilkudziesięciu samorządowców z Ruchu Samorządowego TAK! Dla Polski, w tym, obok prezydentów Wrocławia, Łodzi czy Bydgoszczy, m.in. prezydent Gdańska - Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Sopotu – Jacek Karnowski (prezes TAK! Dla Polski), prezydent Gdyni – Wojciech Szczurek, marszałek województwa pomorskiego – Mieczysław Struk, burmistrz Pucka - Hanna Pruchniewska czy burmistrz Bytowa – Ryszard Sylka, starosta bytowski – Leszek Waszkiewicz, wicestarosta starogardzki – Patryk Gabriel czy wiceburmistrz Lęborka – Teresa Ossowska-Szara.
„Gdzie jest państwo? Gdzie są rządzący? Dlaczego nie było alertów? Co zrobiono, by uchronić ludzi przed trującą falą? Co zrobiono, by uchronić Bałtyk? Na te pytania odpowiedzi nie usłyszeliśmy. Zaatakowano za to samorządy, oczywiście te, którymi kierują osoby związane z opozycją […]. Odpowiedzialność za tę sytuację, skutkującą dymisjami, powinni ponieść w pierwszej kolejności wiceminister Grzegorz Witkowski oraz prezes Wód Polskich Przemysław Daca” – czytamy w konkluzji dokumentu.
Katastrofa ekologiczna na Odrze
Przypomnijmy: pierwsze informacje o martwych rybach w Odrze, w rejonie śluzy w Oławie pracownicy Wód Polskich dostali już 26 i 27 lipca. Prezes Wód Polskich Przemysław Daca poinformował, że już 27 lipca pracownicy zlokalizowali miejsce śnięcia ryb, a następnie zgłosili sprawę do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska i policji. Jednak choć z rzeki wyłowiono już tony śniętych ryb, premier Mateusz Morawiecki wypowiedział się w tej sprawie dopiero 11 sierpnia. Jak podało Radio ZET, jeszcze w piątek próbki z Odry miały trafić do laboratorium Państwowego Instytutu Weterynaryjnego. Wyniki badań toksykologicznych śniętych ryb mają być znane w niedzielę wieczorem lub w poniedziałek rano. Z kolei niemieckie laboratoria już w czwartek podawały, że Odra jest zatruta rtęcią.
Napisz komentarz
Komentarze