Osiem byków uciekło z jednego z gospodarstw w gminie Lubichowo w czwartek 30 czerwca. Do tej pory nie udało się wyłapać „uciekinierów”. Na forach społecznościowych pojawiły się komunikaty o mogących przebywać w okolicy zwierzętach.
„W okolicy wybudowania pod Ocypel i Osowo Leśne mogą przebywać byki, które uciekły wczoraj z gospodarstwa. Są płochliwe, ale w momencie zagrożenia mogą atakować. Zachowajcie szczególną ostrożność szczególnie podczas spacerów lub jazdy samochodem w kierunku Sołectwo Ocypel i Osowo LEŚNE. Gdyby ktoś je zauważył prosimy o telefon do sołtysa Lubichowa. Przypominamy: 516 544 456. Jeżeli ktoś z Państwa ma odwagę i dysponuje czasem, by pomóc w poszukiwaniach prosimy o kontakt.” - czytamy na profilu sołectwa Lubichowo.
- W czwartek udało się zagnać te byki w takie trudno dostępne miejsce i niestety, jedna sztuka tam padła – mówi Marcin Czecholiński, sołtys Lubichowa. - Trzeba będzie zwierzę stamtąd zabrać. Siedem byków, niestety, nadal biega po lesie. Teraz będzie jeszcze trudniej je odnaleźć. Wcześniej one były w stadzie, teraz się rozproszyły przez burzę, jaka przeszła nad Lubichowem.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Strażnicy miejscy z Gdańska uratowali trzy jeże. I to jednego dnia!
Wójt Lubichowa Andrzej Toczek postanowił włączyć do akcji lokalne jednostki Ochotniczych Straży Pożarnych w: Lubichowie, Wdzie oraz Ocyplu.
Dzięki uprzejmości Kamila Olszowego i Macieja Klamanna działania prowadzone są również z powietrza przy użyciu drona.
Mieszkańcy oraz letnicy przebywający na terenie gminy proszeni są o zachowanie szczególnej ostrożności. Jeżeli ktoś zobaczy poszukiwane byki proszony jest o kontakt z jednostkami OSP, Urzędem Gminy Lubichowo tel. 58 5885 221 oraz Państwową Strażą Pożarną w Starogardzie Gdańskim - tel. 58 562 30 11.
Jak na razie byki swobodnie się przemieszczają, nawet widział je ktoś z leśniczówki – płynące Wdą. - Te byki są dość duże, mają po około 0,5 tony – mówi sołtys. - Gdyby były większe, takie około tony, to byłoby łatwiej je schwytać, bo byłyby bardziej ospałe. Jak są większe to są łatwiejsze do schwytania, bo dają się łatwiej ujarzmić. Takie półtonowe są nieobliczalne i potrafią wyrządzić dotkliwe szkody. Wczoraj (30 czerwca) jeden z naszych ochotników też przy okazji złapania jednej sztuki, która niestety padła, został poszkodowany. Byk tylko delikatnie podniósł „główkę”, a ten dotyk wyrostkiem rogowym strażak dość mocno odczuł. Naprawdę trzeba mieć odwagę, aby do tych byków iść i je łapać.
Lekarz weterynarii wyjaśnił właścicielom stada, że jeżeli nie uda się wyłapać byków w ciągu paru dni, to zwierzęta najprawdopodobniej zdziczeją i nie będą już chciały wrócić.
SPRAWDŹ TAKŻE: Sarna wpadła do kanału Raduni. Pomogli strażacy
Parę lat temu w gminie była podobna sytuacja, ale wówczas uciekły jałówki. - Jałówki uciekły, jak gospodarz przywiózł je na przyczepce do swojego gospodarstwa – wspomina sołtys. - Jałówki wcześniej były hodowane na świeżym powietrzu i jak gospodarz chciał je przepędzić do obory, to się przestraszyły i dosłownie z tej małej przyczepki z miejsca wyskoczyły – jak sarenki. Takie 300 kg każda i hop, hop, hop i poszły. Na szczęście, one po dwóch dniach wróciły same do gospodarza, bo tam nie było dookoła lasu, nie za bardzo miały gdzie się schować. To się wszystko szczęśliwie skończyło. Tutaj może być różnie, bo jak one zaszyją się w tym lesie, to będzie kłopot. Mają czym się pożywić, wody też im nie brakuje – przepływa Wda, mają gdzie się zaszyć, w jakiś krzakach, zaroślach. Może w weekend jacyś turyści, spływający kajakami zobaczą jakieś „krówki” chodzące luźno przy korycie rzeki.
Na razie poszukiwania trwają nadal. Jeżeli jednak nie uda się ich odłowić w ciągu kilku dni, to może okazać się konieczny odstrzał zdziczałych już byków, ale to już ostateczna ostateczność, jak mówią.
Napisz komentarz
Komentarze