550 milionów złotych – tyle dodatkowo przeznaczy polski rząd na wsparcie krajowych drużyn, które będą walczyć o udział w europejskich pucharach. Dofinansowanie „pucharowiczów” reprezentujących Polskę w najpopularniejszych dyscyplinach sportowych będzie możliwe dzięki nowemu Programowi Wsparcia Mistrzów, który zapowiedzieli premier Mateusz Morawiecki oraz minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk. Program będący elementem Polskiego Ładu dla sportu ma na celu wzmocnienie polskich drużyn w skutecznej rywalizacji na arenach międzynarodowych.
Program Wsparcia Mistrzów. Dla kogo jest przeznaczony?
Jak czytamy na stronie Ministerstwa Sportu i Turystyki, pieniędzy na polski sport ma być jeszcze więcej. Ministerstwo będzie bowiem koordynatorem nowego rządowego projektu, którego łączne nakłady w latach 2022-2025 przekroczą 700 milionów złotych. Program Wsparcia Mistrzów obejmie przedstawicieli najpopularniejszych dyscyplin drużynowych, którzy wywalczą w swoich ligach miejsca premiowane grą w pucharach bądź w eliminacjach do europejskich pucharów.
– Program Wsparcia Mistrzów to kompleksowy plan wsparcia tych drużyn i klubów, które reprezentują Polskę na arenie międzynarodowej. Chcemy wygrywać, chcemy być najlepsi, chcemy by nasze dzieci trenowały w najlepszych klubach w Europie. I chcemy, by te kluby były polskie! – powiedział premier Mateusz Morawiecki.
PRZECZYTAJ TEŻ: W Starogardzie powstanie Centrum Sportowo-Edukacyjne im. Kazimierz Deyny
To oznacza, że dofinansowanie w ramach Programu Wsparcia Mistrzów – Pucharowicze obejmie następujące dyscypliny:
- piłka nożna,
- piłka nożna kobiet,
- koszykówka,
- koszykówka kobiet,
- piłka ręczna,
- piłka ręczna kobiet,
- siatkówka,
- siatkówka kobiet,
- hokej.
Poza wymienionymi, prowadzone też będą rozmowy z przedstawicielami innych dyscyplin.
Program Wsparcia Mistrzów. 300 milionów zł do podpałki w piecu?
Po takich deklaracjach rządu i ministerstwa odezwali się: eksperci, społecznicy, działacze, trenerzy, kibice, dziennikarze, ludzie sportu. To oczywiste, bo program budzi ogromne kontrowersje. Przede wszystkim podnoszony jest problem wydawania pieniędzy podatników dla – bardzo często – prywatnych klubów sportowych. Te w wielu przypadkach nie mają – niestety – na czele ludzi umiejętnie zarządzających takimi pieniędzmi. I tu krytycy tego programu wskazują duży problem. Za te środki nie tylko nie uda się zawojować, np. piłkarskiej Ligi Mistrzów, ale zostaną one „przepalone”. Właściciele klubów będą za nie kupować średniej klasy zawodników z Europy, czy z Afryki, zaniedbując szkolenie, bo oczekiwania darczyńców na sukces mogą być natychmiastowe, a presja coraz większa.
W styczniu Interia.pl pisała, że jeszcze w 2022 roku wszystkie kluby ekstraklasy i I ligi mogą otrzymać jednorazowe granty na stworzenie nowoczesnych centrów badawczo-rozwojowych, jakie w Polsce posiadają Legia Warszawa, czy Lech Poznań.
- Według nieoficjalnych informacji, każdy klub ekstraklasy w najbliższym czasie może dostać do dyspozycji 6 mln zł, natomiast zespoły I ligi – po 2 mln zł.
- Łącznie na wsparcie infrastrukturalne przeznaczono ok. 150 mln zł.
To ma pomóc w wychowaniu i wyłowieniu piłkarskich talentów. Dofinansowanie ma także dotyczyć innych dyscyplin sportowych.
PRZECZYTAJ TEŻ: Portugalczycy ze Sportingu najlepsi w Gdańsku
W trwającym sezonie 2021/2022:
- piłkarski mistrz Polski ma dostać 8 mln zł,
- po 5 mln zł dla wicemistrza i trzeciej drużyny ligi,
- 6 mln zł dla zdobywcy Pucharu Polski.
Interia pisze, że od rozgrywek 2022/2023 kwoty wzrastają:
– „Mistrz, który wystartuje w kwalifikacjach do Champions League, otrzyma aż 30 mln zł. Po ok. 20 mln zł dostaną kluby startujące w eliminacjach Ligi Europy, a triumfator Pucharu – ok. 25 mln zł. Oznacza to, że na piłkę w sezonach 2022/2023, 2023/2024 i 2024/2025 będzie przeznaczone 300 milinów złotych. Czy te pieniądze zostaną wykorzystane? Czy to odpowiednia taktyka? Czy to podniesie poziom polskiej piłki i wpłynie na jakość oraz masowość szkolenia?”
– „Bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest ten, w którym prezesi najlepszych profesjonalnych klubów otrzymają dodatkowe pieniądze. A jak wiemy, problemem polskiej piłki nie są tylko pieniądze, większym jest późniejsze nimi zarządzanie” – pisze Jakub Treć z Onet Sport.
PRZECZYTAJ TEŻ: Chojniczanka kroczy w kierunku awansu do I ligi
– „To jednak nie rozwiąże najbardziej palących potrzeb i największych problemów polskiej piłki i pozostałych dyscyplin. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że lwia część tych środków zostanie przejedzona. A przecież inwestycji wymaga dół piramidy szkoleniowej. Czy trenerzy, którzy szkolą młodzież, będą mieli wyższe wynagrodzenia, pozwalające skupić się tylko na tym? Czy zwiększy się dostęp młodzieży do obiektów sportowych? Czy przeznaczone środki wpłyną na masowość sportu amatorskiego i na jego masowość? Polacy w dużej części nie uprawiają sportu, z czego biorą się różne problemy zdrowotne. WF dla dzieci w klasach 1-3 prowadzą nauczycielki od nauczania wszechstronnego, a nie nauczyciele wychowania fizycznego, czego skutki widać od lat” – dodaje Treć.
Suchej nitki na programie nie zostawia Marek Wawrzynowski ze Sportowych Faktów.
– Tak naprawdę mamy do czynienia z programem typowo wizerunkowym. Program rządowego wsparcia dla polskiego sportu powinien nazywać się: „Jak łatwo przepuścić kilkaset baniek”. Polska jest dziś w europejskim ogonie, jeśli chodzi o amatorskie uprawianie sportu. Według ostatnich dostępnych badań, mniej niż 25 procent Polaków uprawia sport. Są w Europie kraje, gdzie sport regularnie uprawia ponad 60 procent społeczeństwa. Poważnym problemem w Polsce jest nadwaga i otyłość. Według NFZ aż 25 procent mężczyzn i 23 procent kobiet cierpi na otyłość i odpowiednio 68 procent mężczyzn i 53 procent kobiet ma nadwagę – dodaje.
I z tym trzeba walczyć, bo to jest problem, który szybciej niż nam się wydaje będzie miał swoje skutki w leczeniu szpitalnym, a w najlepszym przypadku – farmakologicznym.
Przykłady takich krajów jak Słowenia, Dania, czy Islandia są znane. Tam postawiono na promocję zdrowego stylu życia, boiska, pływalnie, ścieżki rowerowe. Dziś zbierają tego efekty nie tylko pod względem zdrowia mieszkańców, ale i sukcesów sportowych. Dlaczego nie brać z nich wzorców?
Zdrowy styl życia. Nikt za nas tego nie zrobi
Od lat nie tylko mówi o tym, ale i działa gdynianin Przemysław Szapar. To biegacz, trener, filozof, ojciec dwójki dzieci. On nie ma wątpliwości, że sprawy należy brać we własne ręce, a nawet nogi. Od kilku dni wraz z 8-letnią córką Kaliną zachęcają do wspólnego ruchu sąsiadów i znajomych.
– Staram się wychowywać dzieci, tak jak mówię i w co wierzę, a wierzę w sport i jego zbawienną rolę dla zdrowia – mówi Przemysław Szapar. – Zaczęliśmy biegać razem, córka bardzo się w to „wkręciła”, założyliśmy fanpage „KalciaBiega”.
PRZECZYTAJ TEŻ: Przemysław Szapar: Sport to najprostszy sposób, by odzyskać kontrolę nad własnym życiem
Kalina i jej tata zapraszają do wspólnego biegania w każdy poniedziałek o godz. 18:00 u zbiegu skweru Kościuszki i ul. Świętojańskiej. Już podczas pierwszego biegania nie byli sami.
– Nasza grupa powiększyła się o Hanię, Mikołajka oraz Agnieszkę. Jesteśmy umówieni w poniedziałek w tym samym miejscu i o tej samej porze. Bardzo chcemy byście do nas dołączali i żeby nasza grupa rosła – piszą Przemysław i Kalina Szapar.
Kiedy rozmawiamy, oni przygotowują plakaty, które trafią do gdyńskich szkół.
– W planach są dłuższe piesze wycieczki, co dwa, trzy tygodnie. Nie ma żadnych ograniczeń wiekowych, dostosujemy się do wspólnych możliwości. Chodzi o to, by być razem, wyrwać się ze szponów komputera, telefonu, czy telewizora – mówią.
Szapar nie ma złudzeń:
– Nikt za nas tego nie zrobi, bo władza państwowa, ale i – niestety – lokalna swoje działania podporządkowuje celom PR-owym.
Zauważa też, że szeroko pojęty sukces w sporcie odnoszą tylko te państwa, które stawiają na sport dziecięcy i młodzieżowy.
– To jest najtańszy i najskuteczniejszy sposób wyławiania późniejszych mistrzów – dodaje.
PRZECZYTAJ TEŻ: W Gdyni pobiegasz, w Gdańsku zagrasz w piłkę i tenisa stołowego
Sprawy w swoje ręce biorą też w Gdańsku. Niedawno powstały klub sportowy Koloseum, którego prezesem jest Krzysztof Szymanel, ma wsparcie miasta. Organizuje bezpłatne zajęcia sportowe, szczególnie dla młodych mieszkańców gdańskich dzielnic: Orunia, św. Wojciech, Lipce. W Koloseum stawiają na piłkę nożną i turnieje tenisa stołowego.
– Cała działalność stowarzyszenia opiera się na działalności non-profit. Dzięki temu każda zainteresowana osoba może za darmo wziąć udział w naszych inicjatywach za darmo. Warto to podkreślić, gdyż tego rodzaju stowarzyszenia są rzadkością na terenie miasta – podkreśla Krzysztof Szymanel.
Na pytanie, komu rzeczywiście zależy na zdrowiu swoim, ale też bliskich, sąsiadów, znajomych, rodaków, musicie sobie Państwo sami odpowiedzieć.
Napisz komentarz
Komentarze