Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Teatr Miejski w Gdyni będzie miał nowego dyrektora. Krzysztof Babicki nie stanie do konkursu

Dyrektor Teatru Miejskiego Krzysztof Babicki o przygotowaniach do nowej premiery na Darze Pomorza i o tym, dlaczego nie weźmie udziału w ogłoszonym niedawno konkursie na dyrektora gdyńskiej sceny.
Teatr Miejski w Gdyni będzie miał nowego dyrektora. Krzysztof Babicki nie stanie do konkursu
Krzysztof Babicki: - Czas poświęcony gdyńskiemu teatrowi traktuję – symbolicznie, oczywiście - jako mój udział w tym konkursie

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Rozmawiamy w Światowym Dniu Poezji, a twórczość Jerzego Szaniawskiego, to jest teatr poetycki. Taki będzie pana nowy spektakl?

Reklama

Poezja była bliska Szaniawskiemu, zwłaszcza w dramacie „Dwa teatry”, ale i w „Żeglarzu”. Sztuka „Żeglarz”, którą przygotowujemy na Darze Pomorza to trochę teatr z zagadkami. Historia o poszukiwaniu prawdy, o tym, że ona nie zawsze jest jednoznaczna. Tekst Szaniawskiego uzupełniłem o wiersze dwóch wielkich: Juliana Tuwima i nieco - zresztą niesłusznie - zapomnianego Kazimierza Wierzyńskiego, czyli skamandrytów. Teksty te usłyszymy z piękną muzyką Marka Kuczyńskiego. Myślę, że spotkanie z epoką XX-lecia międzywojennego będzie dla widzów dużą przyjemnością.

CZYTAJ TEŻ: Dyrektor i reżyser Teatru Wybrzeże Człowiekiem Teatru 2025

Sztuka napisana została dokładnie 100 lat temu.

Opowiada o portowym mieście, w którym na siłę szuka się bohatera, bohatera, który stanie na cokole. By go znaleźć tworzy się mit, fabrykuje nieprawdziwe informacje o jego domniemanych bohaterskich czynach. To taka mała uwertura do obchodów stulecia Gdyni.

Z Gdynią w tle?

"Żeglarz" to taka mała uwertura do obchodów stulecia Gdyni - mówi Krzysztof Babicki (fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

To, co tutaj rozgrywamy, może dziać się w Gdyni, ale i w każdym innym mieście. Rzecz o tym, że potrzeba mitu założycielskiego w narodzie nie ustaje. Potrzeba, która daje społeczeństwu poczucie harmonii i komfortu. To historia o stawianiu pomników fałszywym bohaterom. Ta idea wciąż ma się świetnie! Wspaniale Szaniawski o tym opowiada, to taki trochę kryminał, trochę opowieść z morałem, a i wiele świetnych ról do zagrania. Temat bardzo serio, ale pokazany z groteskowym zacięciem – za to autora szczególnie lubię. Pytanie zasadnicze, które tak jego, jak i nas nurtuje: Czy prawda jest warta największych poświęceń? Mamy dużą przyjemność pracy nad tym tekstem. Przestrzeń Daru Pomorza jest wręcz dla tej, pełnej morskich wątków, opowieści stworzona.

Dar Pomorza jest atrakcyjnym miejscem dla widowni, ale dla aktorów chyba mało komfortowy?

Rzeczywiście, widownia lubi tę scenę pod pokładem, gramy tam już 13 lat. Utworzyliśmy ją wraz Pawłem Huelle na potrzeby spektaklu „Idąc rakiem”. W repertuarze mamy spektakle, jak „Kursk” czy „Jądro ciemności”, które wciąż cieszą się zainteresowaniem publiczności.

Co zobaczymy na Scenie Letniej w Orłowie w tym roku?

Nad nowym spektaklem, podobnie jak przy realizacji „Na Waleta” z 2023 roku, pracują już reżyser Rafał Szumski i dramaturg naszego teatru Szymon Jachimek. „Na ziemię, czyli szał niebieskich ciał” – to ich nowa propozycja. Będzie, jak to u Jachimka, i śmieszno i straszno. Rzeczywistość w krzywym zwierciadle, historia przez nich opowiedziana dotyczy lat 90., czasu, gdy ponoć nad Gdynią pojawiło się UFO...

Rok temu, z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru, poprosiliśmy pana o napisanie pomorskiego orędzia, swego rodzaju przesłania skierowanego do twórców teatrów Pomorza. Padły słowa: „Życzę, by teatr był bezpiecznym miejscem dla różnych idei, abyśmy zawsze stali po stronie wartości, aby to wszystko, co pokazujemy na naszych scenach, było profesjonalne i rzetelne, abyśmy naszymi przedstawieniami, rolami wzruszali i bawili Widzów, których brawa i uznanie są najlepszą odpowiedzią na nasze sceniczne poczynania”.

I dziś powtórzyłbym te słowa, może nawet z jeszcze większą mocą. Takie myślenie o teatrze zawsze mi towarzyszyło i taki teatr chciałem robić, czy jako reżyser czy jako dyrektor. Można, oczywiście, spierać się o kształt teatru, o estetykę, repertuar, ale o tym jak teatr funkcjonuje zawsze mówią widzowie. Na nasze spektakle mamy wszystkie bilety wyprzedane. A przecież gramy nie tylko komedie, także tak niełatwe sztuki jak choćby „Kopenhagę”. Myślę, że widzowie czują się w naszym teatrze bezpiecznie, czasem po prostu miło spędzają czas, ale gdyński teatr jest dla nich też płaszczyzną myślenia tak o sztuce, jak i o czasem niełatwej rzeczywistości. 

ZOBACZ TEŻ: Cybulski nie miałby dziś za wiele w teatrze do roboty…

Niebawem konkurs na nowego dyrektora Teatru Miejskiego. Przystąpi pan?

Czternaście lat temu, gdy teatr ten miał ledwie kilkanaście procent frekwencji, prezydent Wojciech Szczurek poprosił mnie, bym podciągnął ten wynik, choćby do 50 procent. Zakasałem rękawy, nieco przebudowałem zespół i dziś mamy 100 proc. frekwencji! Ten czas poświęcony gdyńskiemu teatrowi traktuję – symbolicznie, oczywiście - jako mój udział w tym konkursie. Jeśli ktoś tego nie dostrzega, to niech urządza te zawody, ale beze mnie… Ja pokazałem, co potrafię. Mojemu teatrowi życzę, by wybór nowego dyrektora był dla sceny, dla zespołu jak najlepszy. A zespół to wyjątkowy, zespół, który bardzo dużo gra i jest niezwykle wszechstronny. Marnie byłoby, gdyby ktoś chciał przy nim majstrować.

Oddając teatr w inne ręce, czegoś się pan obawia?

Cóż, Gdynia jest specyficzna… To miasto middle class, z nieco inną publicznością niż na przykład ta w Teatrze Wybrzeże. To publiczność, która potrzebuje eklektycznej oferty, i to zawsze trzeba mieć na uwadze, by się z oczekiwaniami nie rozminąć. Te kilkanaście procent frekwencji sprzed lat to poważne ostrzeżenie dla każdego, kto zechce gdyńskim teatrem pokierować...

Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
ReklamaZiaja włosy rosinna pielęgnacja
Reklama
Reklama Ziaja włosy rosinna pielęgnacja