Jak ocenia Pan miniony 2024 rok z perspektywy Grupy Kapitałowej Remontowa Holding?
To był trudny, ale i dobry rok. Gdańska Stocznia Remontowa wykonała ponad 140 remontów i modernizacji statków, a kolejnych pięć jednostek wpłynęło na przebudowę, z czego dwa projekty już zakończono. Jednocześnie budujemy trzy nowoczesne, duże promy samochodowo – pasażerskie (Ro-Pax) dla polskich armatorów. 10 grudnia ub. roku zwodowano drugi prom, a pierwszy, który trafił na wodę w 2023 roku, jest już w końcowej fazie wyposażania, uruchomień, testów i zdawania systemów okrętowych. Ma być przekazany w 2025 roku.
W mijającym roku Remontowa borykała się z problemem braku finansowania budowy tych jednostek i przez wiele miesięcy nie dostawała pieniędzy za wykonane prace. Mimo to nie przerwaliśmy realizacji kontraktu. Pod koniec ub. roku, dzięki wsparciu wiceministra infrastruktury Arkadiusza Marchewki i jego rozmowom, prowadzonym w innych resortach, w tym m.in. aktywów państwowych i finansów, ruszyły prace nad nowym modelem finansowania, który daje nadzieję na doprowadzenie budowy promów do końca.
CZYTAJ TEŻ: W stoczni Remontowa powstanie kolejny niszczyciel min
Pełne ręce roboty ma także druga stocznia naszego Holdingu - Remontowa Shipbuilding. Buduje sześć jednostek, w tym dla polskiej Marynarki Wojennej trzy kolejne niszczyciele min typu „Kormoran II” i dwa okręty zwiadowcze w ramach programu „Delfin” oraz prom elektryczny dla armatora w Norwegii.
Pierwszy, zwodowany, nowy okręt przeciwminowy drugiej serii, przyszła Jaskółka (604), jest już finalnie wyposażany, kadłub drugiego (Rybitwa – 605) stoi gotowy na płycie montażowej i jest przygotowywany do wodowania, natomiast w grudniu ub. roku położyliśmy stępkę pod trzeci okręt (Czajka - 606). Obydwa okręty wywiadowcze „Delfin” są już po stępkach, podobnie jak prom dla Norwegii. W 2025 roku w stoczni Remontowa Shipbuilding odbędą się cztery wodowania – dwóch niszczycieli min oraz dwóch okrętów zwiadu elektronicznego.
Czy Grupie Remontowa Holding udało się utrzymać sukces biznesowy, w konkurencyjnej branży morskiej oraz efektywną współpracę pracodawcy z pracownikami?
Za ubiegły rok, podobnie jak za lata poprzednie, wypracowaliśmy zysk. W najnowszym rankingu brytyjskiej firmy analitycznej Clarksons, Gdańska Stocznia Remontowa zajęła 1. miejsce w Europie i 7. na świecie wśród stoczni działających poza Chinami, do których należy 37 proc. światowego sektora remontu oraz ponad 50 proc. rynku budowy statków.
Nasi pracownicy są najcenniejszym zasobem firmy i – jednocześnie – jej największym atutem. Założyciel Holdingu Remontowa, śp. Pan Prezes Piotr Soyka zawsze mówił, że „Stocznia, to ludzie”. Dziś jesteśmy jednym z największych pracodawców na Pomorzu. Gdy inni ograniczali zatrudnienie na rzecz kooperantów zewnętrznych, my przeciwnie – inwestowaliśmy we własne kadry, bez których nie dalibyśmy dziś rady konkurować z resztą Europy. To dzięki nim odnosimy sukcesy. Z uwagi na rozwój naszej Grupy, aktywnie pozyskujemy dziś nowych pracowników, także wśród osób zwalnianych obecnie przez duże zakłady przemysłowe, zamykane w naszym regionie. U nas mają szansę na stabilne zatrudnienie i dobre warunki.
Jednym z czynników naszego sukcesu jest także stabilna struktura właścicielska. Głównym akcjonariuszem jest rodzina śp. Prezesa Piotra Soyki, co stabilizuje działalność naszej Grupy, zapewniając ciągłość organizacji. To bardzo pomaga, ponieważ możemy się skupić na naszej pracy, a więc na kontynuacji i rozwoju firm, realizując w ten sposób strategię Założyciela Holdingu.
Czy polityka klimatyczna Unii Europejskiej, Zielony Ład, nowe technologie, drożejąca energia, które z jednej strony uderzają w przemysł, ale z drugiej wymuszają inwestycje ze strony armatorów, to dla Was bardziej szansa, czy zagrożenie?
To ogromna szansa, z której już korzystamy. Dekarbonizacja żeglugi jest obecnie głównym czynnikiem napędzającym rynek morski i ten trend będzie się nasilał. Na świecie wykonuje się miesięcznie średnio 30 modernizacji polegających na wyposażaniu statków w energooszczędne systemy i usprawnienia, obniżające zużycie paliwa i emisje. Do tej pory objęły one już ponad 15 tys. statków. My wyposażyliśmy w takie urządzenia już setki jednostek.
Remontowa kończy przebudowę norweskiego promu pasażerskiego, dzięki której będzie emitował o 25 proc. mniej CO2 i aż o 80 proc. mniej tlenków azotu. Wcześniej wykonała takie same przebudowy trzech statków tego typu dla tego samego armatora.
Z kolei Remontowa Shipbuilding dostarczyła dotąd 25 niskoemisyjnych statków, zasilanych LNG oraz elektrycznością, a obecnie buduje kolejny, siódmy już prom bateryjny z perspektywą pozyskania zamówienia na kolejne takie jednostki. Od tego nie ma już odwrotu i nasze stocznie zajmują się tym na bieżąco.
W grudniu 2024 zwodowany został drugi prom Ro-Pax dla polskich armatorów. To skok na zupełnie inny poziom realizacyjny budowy statków. Czy budowa promów to szansa dla Holdingu Remontowa, ale też całej branży morskiej?
Cała branża promowa w Europie uważnie przygląda się realizacji tego projektu, ponieważ do tej pory budowę takich jednostek zlecano głównie na Dalekim Wschodzie, w tym w stoczniach chińskich.
Nasze promy budujemy w najwyższym standardzie technicznym i jakościowym. Będą nowocześniejsze, lepiej wyposażone, dokładniej wykonane, wygodniejsze i bezpieczniejsze, niż większość statków tego typu, operujących na Bałtyku, co zapewni polskim armatorom wiele lat efektywnej kosztowo eksploatacji. Stocznie w Chinach są zajęte zamówieniami na wiele lat, poza tym w tamtym rejonie świata rosną napięcia geopolityczne wokół Tajwanu, co stawia terminowe dostawy tamtejszej produkcji stoczniowej w kolejnych latach pod dużym znakiem zapytania.
Sukces budowy promów Ro-Pax w Remontowej, a zwłaszcza jakość naszego produktu, mogą otworzyć dla nas nowe możliwości, co przełoży się na całą branżę morską w Europie.
Jakie są najpoważniejsze ryzyka w kontekście coraz bardziej skomplikowanej i trudnej międzynarodowej sytuacji społeczno-politycznej, niepewności na rynkach i perspektyw rozwoju w branży morskiej?
Największe ryzyko wiąże się z eskalacją konfliktów zbrojnych i związaną z tym destabilizacją rynku, co miejmy nadzieję, nie nastąpi. Paradoksalnie, trudna sytuacja stwarza także szanse.
Zagrożenie infrastruktury energetycznej w Bałtyku przyspieszyło doposażenie Marynarki Wojennej w nowoczesne niszczyciele min, które „widzą” wszystko, co jest pod wodą. Przecięcia morskich kabli energetycznych i światłowodów generują zapotrzebowanie na statki do wykrywania awarii i naprawy uszkodzeń. Dziś, poza Finlandią, żadne z państw bałtyckich nie ma takiej jednostki, a stocznie naszej Grupy zarówno budowały kablowce jak i przebudowywały inne statki, przystosowując je do tych funkcji. Nie ma teraz sensu budować takiego kablowca od nowa, możemy go szybciej i taniej „zrobić” z jednostki innego typu.
Z kolei rosnące ceny energii już powodują hamowanie polityki Zielonego Ładu i powrót do morskiego wydobycia ropy i gazu, generując silny popyt na statki obsługujące tradycyjny sektor offshore, co napędza stoczniowy biznes.
Jaką szansę dla Holdingu Remontowa widzi Pan w programie budowy krajowych mocy w energetyce wiatrowej na morzu?
Mamy ogromne doświadczenie w jednostkach offshore różnego typu do obsługi sektora wydobywczego ropy i gazu, których w naszych stoczniach zbudowaliśmy ponad 50, a więcej niż 20 przebudowaliśmy ze statków innych typów, wiele z nich także zaprojektowaliśmy.
Od kilku lat na remonty i rekonstrukcje wpływają do nas największe na świecie statki dźwigowe, instalujące monopale na farmach wiatrowych, remontujemy też mniejsze jednostki sektora morskich farm wiatrowych.
W sensie projektowym, czy technicznym nie ma prawie żadnej różnicy między jednostką wsparcia sektora offshore, a offshore wind – różnią się funkcją i wyposażeniem, które się kupuje i instaluje. Mamy wiele projektów koncepcyjnych takich jednostek i bazując na naszym doświadczeniu, moglibyśmy się podjąć dostawy niemal każdego statku pomocniczego dla morskich farm wiatrowych.
Jaki jest portfel zamówień na nowe statki na najbliższe lata?
Obecnie w naszych dwóch stoczniach budujemy łącznie 9. w pełni wyposażonych jednostek, w tym pięć okrętów i cztery promy. Zamówienia te dają pracę do 2028 roku.
Jednocześnie nasze stocznie finalizują rozmowy na temat możliwości zawarcia kolejnych kontraktów; w najbliższych miesiącach, a nawet tygodniach, mają zapaść wiążące decyzje i rozstrzygnięcia. Chodzi tu zarówno o jednostki pasażerskie jak i specjalistyczne, w tym kilka dużych statków na LNG dla klienta z Ameryki.
Napisz komentarz
Komentarze