Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Cukier wyprodukowany w Malborku ponownie popłynął w daleki bardzo świat

Zaledwie 32 ton zabrakło, by w zakończonej już kampanii Cukrownia Malbork przetworzyła prawie okrągły milion ton buraków cukrowych. Samego cukru wyprodukowano 150 tysięcy ton, niemal w całości na eksport. Znacznie szybciej posłodzicie nim herbatę na Bliskim Wschodzie niż w naszym kraju.
Wysoki komin cukrowni dominuje nad centrum Malborka

Autor: Archiwum Cukrowni Malbork

30 sierpnia ubiegłego roku malborska cukrownia rozpoczęła swoją 143 kampanię przetwarzania buraków. Fabryka powstała 145 lat temu, lecz w warunkach wojennych dwie kampanie się nie odbyły. Dziś to już jedyny zakład tej branży na Pomorzu, jeden z siedmiu należących do Krajowej Grupy Spożywczej i jedna z siedemnastu cukrowni w całym kraju. Po cukrowniach w Pruszczu Gdańskim, Pelplinie, Nowym Stawie czy Kętrzynie pozostały co najwyżej zabudowania wykorzystywane w rozmaity sposób, lecz w Malborku pamięć o nich trwa w swoisty sposób.

– Po tych zlikwidowanych cukrowniach przejęliśmy wielu plantatorów, od lat dostarczających nam surowiec – mówi Mariusz Kaźmierczak, dyrektor malborskiej cukrowni, dla którego była to kampania numer 16. – Mamy około 850 plantatorów i nie brakuje chętnych, by dołączyć do tego grona i podpisać umowę. Buraki przywozimy z odległości średnio 32 km, największa odległość transportu to 80 km.

Już rok temu liczono się z możliwością dostarczenia od plantatorów miliona ton buraków. Tej imponującej ilości nie udało się jednak osiągnąć, do miliona zabrakło… 32 tony. Zapewne decydująca była pogoda, wrześniowe upały nieco przesuszyły buraki. Surowiec był jednak doskonałej jakości. Dla odmiany rok temu niespodziewany atak zimy spowodował przemarznięcie buraków na polach, część korzeni nie było jeszcze wykopanych. Ile cukru wyprodukowano? 150 tysięcy ton, co jest bardzo wysokim wynikiem. Zawartość cukru w burakach sięgała 16 procent, lecz w procesie przerobu nie da się „wydobyć” wszystkiego. Z Malborka białe kryształki wędrują wprost do portu w Gdańsku. 

– Naszym zadaniem jest wyprodukować cukier jak najtaniej i maksymalnie efektywnie. Sprzedażą zajmuje się już Krajowa Grupa Spożywcza, w jej ramach istnieją umowne obszary. Malbork leży niedaleko Gdańska, więc naturalnym kierunkiem jest eksport i tam trafia 90 procent naszej produkcji – wyjaśnia Mariusz Kaźmierczak. – Dlatego cukier malborski znacznie łatwiej spotkać w krajach arabskich czy w Izraelu, mamy zresztą wszelkie wymagane certyfikaty. Nasz cukier wywożony jest w opakowaniach po 25 i 50 kilo oraz 1 tony i 24 ton. Kiedy trwa kampania, każdej doby wywozimy 1500 ton, całą bieżącą produkcję. Nie mamy gdzie tego przechować.

Dyrektor malborskiej fabryki twierdzi, że to chyba najmniejsza cukrownia na świecie, jeśli porównać obszar zajmowany przez zakład do ilości przerabianego surowca. Nie ma tu wielkich silosów, rozległego placu buraczanego, magazynów na wysłodki. Cukrownia znajduje się w środku miasta (tak kiedyś budowano) i rezerwy terenu brak. Dlatego w czasie kampanii wszystko przywozi się i wywozi na bieżąco. Oznacza to wielkie zadanie logistyczne, skoro codziennie przyjeżdża tu od godziny 6 do 21 nawet 400 ciężarówek! Nocą nie jeżdżą. Kolejny tir z burakami rozładowywany jest co półtorej minuty, by produkcja mogła trwać. I tak w kółko przez 111 dni, bo tyle trwała ostatnia kampania. Notabene była rekordowo krótka, zakończyła się jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Dla wielu pracowników były to pierwsze spokojne święta, bez wyjścia do pracy na kolejną zmianę. Zaprocentowało solidne przygotowanie do kampanii, prócz tego nie zanotowano ani jednej poważniejszej awarii, która mogłaby zastopować produkcję. Zdarzył się tylko jeden wypadek, na szczęście bez zagrożenia życia. 

Co teraz robią pracownicy malborskiej cukrowni? Już pracują nad przygotowaniem kolejnej kampanii, choć pozostało do niej kilka miesięcy. Remontują instalacje i urządzenia. Instalują nowe, często projektowane dokładnie dla tej fabryki. W cukrowni następuje też swoista wymiana pokoleniowa załogi. Konieczne są coraz wyższe kwalifikacje, coraz mniej pracowników fizycznych. Potrzebni są inżynierowie mechanicy, automatycy, informatycy.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama