Szukam klucza do opowieści wyrosłej z muzyki, a poświęconej głównie ludziom z nią związanym. Może posłużyć się cytatem z książki, której lektura pozwala na zrozumienie niezwykłości i odrębności artystycznego środowiska Trójmiasta? Wojsław Brydak, autor książki „Babie lato”, tak przedstawia jej genezę: „Sezon kolorowych chmur starannie opisano. Malarską szkołę sopocką też. O pisarstwie Stanisławy Fleszarowej-Muskat nie śmiem się wypowiadać, przed czym przestrzegłem, kiedy poproszono mnie o popełnienie tego tekstu. – Nie szkodzi – zapewniły miłe panie organizatorki – nam zależy na opisie ówczesnych klimatów. Chociażby w muzyce. – Proszę bardzo. Klimaty to ludzie, zatem pora na kilka sopockich sylwetek sprzed ponad pół wieku, ze środowiska, w którym się obracałem”.
Pozory mylą. Miłe (zapewne) panie organizatorki prosiły o muzykę – i choć dominuje ona w książce Brydaka, to zakres zainteresowań i wiedza autora nie pozwalają się trzymać wąskich granic. Również dlatego, że gatunek tej opowieści nie mieści się w standardowej klasyfikacji. Czy to pamiętnik z kilku lat spędzonych w czasie studiów pianistycznych w sopockiej (wówczas) Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej i późniejszej wieloletniej pracy redaktora redakcji muzycznej Polskiego Radia? Jeśli przyjąć taki status tej opowieści, to jak odczytać rozważania muzykologiczne autora, napisane językiem całkiem zrozumiałym dla przeciętnego miłośnika wszelakiej muzyki? Gdzie pomieścić rozmaite odnośniki do historii, odzywającej się raz po raz jakimś smakowitym przyczynkiem? Formalnie rzecz ujmując, tematem książki są postacie osób, związanych z różnymi obszarami trójmiejskiej kultury na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Jest więc opowieść, skutkująca wieloma dygresjami, o profesorze Zbigniewie Śliwińskim, wybitnym pedagogu i swego rodzaju „trendsetterze” stylistyki polecanej studentom pianistyki, ale też twórcy – wraz z Andrzej Cybulskim – Ogólnopolskiego Festiwalu Młodych Muzyków, utworzonego w Trójmieście w czasach, gdy kontakty artystycznej młodzieży z Zachodem były ograniczone.
Ograniczenia polityczne utrudniały drogę do kariery talentom, które na uwagę zasługiwały. To się dzięki festiwalowi udało to przełamać, między rokiem 1964 a końcówką lat 70. XX wieku. Kolejną ważną postacią środowiska muzycznego była Wanda Obniska, kierująca redakcją muzyczną gdańskiej rozgłośni Polskiego Radia. Brydak pisze o niej tak: „...musiała przepleść porządne przedwojenne wykształcenie – solidne, przewidywalne reguły mieszczańskie – paroma latami wojennych doświadczeń krańcowych, które z mieszczańską solidnością ani przewidywalnością nie miały nic wspólnego. Potem nastała koląca «demokracja ludowa», z jej trudno pojmowalnymi katalogami dobra i zła, z pokrętną siatką jej «za» i «przeciw»”. Janusz Hajdun – muzyk pod wieloma względami niekonwencjonalny, przez wielu zapamiętany jako „artysta podszyty sowizdrzałem”, co, jak uważa Brydak i daje na to liczne dowody – jest dalekie od prawdy. Pamiętany jako kompozytor przeboju „Niech no tylko zakwitną jabłonie”, był cenionym twórcą muzyki filmowej i teatralnej, a do tego pionierem w dziedzinie muzyki konkretnej i elektronicznej.
Obniska i Hajdun to ludzie radia, kolejnym z nich był Stanisław Dejczer, kierownik redakcji rozrywki. Przez karty książki przewijają się przykłady uzasadniające opinię o jego „jajcarskim” charakterze. Choć byłoby słuszniejszym pamiętać o nim jako o pisarzu, autorze ważnych książek. W tej kategorii należy też umieścić postać Andrzeja Krzysztofa Waśkiewicza.
Na kartach „Babiego lata” pojawiają się dziesiątki nazwisk, przywoływane są wedle osobistej hierarchii fakty i wydarzenia, opisywane językiem, którego bogactwa i oryginalności można tylko zazdrościć. Czyta się jednym tchem.
Autor przyznał, już po wydaniu książki, że w jednym przypadku pomylił się. Bowiem skrzypek Henryk Keszkowski był „praojcem” obecnej Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot, założonej przez Wojciecha Rajskiego. W tekście jest mowa, że odegrał tę rolę wobec orkiestry Filharmonii Bałtyckiej, której pierwszym szefem muzycznym był Zygmunt Rychert.
Napisz komentarz
Komentarze