Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Ziaja kosmetyki kokos i pomarańcza

Bałagan i dwa patyki w miejscu śmierci alianckich lotników

Nieuprzątnięte przez GZDiZ resztki zwalonego przez wichurę drzewa od dziewięciu miesięcy walają się na miejsce tragedii sprzed ponad 80 lat. Nie można przez to na powrót zamontować krzyża upamiętniającego alianckich bohaterów.
Bałagan i dwa patyki w miejscu śmierci alianckich lotników

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

11 lipca 1942 roku bombowiec Avro Lancaster R5696, zestrzelony podczas nalotu brytyjskiego lotnictwa na gdańską stocznię i port, rozbił się w lesie na zboczu wzgórza Zinglera, na przedłużeniu obecnej ul. Józefa Wassowskiego we Wrzeszczu. Cała siedmioosobowa załoga, w skład której wchodziło trzech Anglików, dwóch Kanadyjczyków, Australijczyk i Nowozelandczyk, poniosła śmierć. Jesienią 1948 roku ich szczątki ekshumowano i złożono na Cmentarzu Wojennym Wspólnoty Brytyjskiej w Malborku.

Tak wyglądał krzyż ustawiony przez Piotra Urbana w 2022 (fot. Dariusz Szreter | Zawsze Pomorze)

Ten epizod w dziejach II wojny światowej pozostałby niemal całkowicie zapomniany, gdyby nie Piotr Urban, nauczyciel szkoły nr 43 w Gdańsku, pasjonat lokalnej historii. To dzięki jego zaangażowaniu udało się precyzyjnie ustalić miejsce, w którym Lancaster uderzył we wzgórze. Potwierdziły to badania archeologiczne, podczas których znaleziono wbite w ziemię resztki wraku bombowca, a także osobiste rzeczy lotników, m.in. zegarek.

Wiosną 2018 roku w miejscu katastrofy, leżącym niedaleko popularnego szlaku spacerowego, z inicjatywy Piotra Urbana stanął brzozowy krzyż. U jego podstawy z kolorowego, niebiesko-biało-czerwonego żwiru usypano kolisty wzór nawiązujący do emblematu Royal Air Force. Przed dwoma laty zastąpił go trwalszy – stalowy krzyż z przytwierdzoną do niego sylwetką Lancastera. Niestety na wiosnę, po jednej z coraz częściej przechodzących nad Trójmiastem wichur, rosnące nieopodal drzewo zwaliło się tak pechowo, że przewróciło monument. Piotr Urban zabezpieczył i odnowił krzyż. Cóż skoro nieuprzątnięty od tamtej pory pień i porozrzucane gałęzie uniemożliwiają przywrócenie temu miejscu poprzedniego stanu. Chwilowo jedynym śladem przypominającym o katastrofie, w której śmierć ponieśli bohaterscy alianci, jest skromny krzyż z dwóch leśnych patyków, kolorowy żwir i wypalony znicz.

Parkiem opiekuje się Gdański Zarząd Dróg i Zieleni.

- Kiedyś obiecywali ławeczkę i tablicę w tym miejscu, ale skończyło się na słowach - komentuje Piotr Urban. - Jeśli zbocze dalej pozostanie nie uprzątnięte, skrzyknę chłopaków, jak kiedyś, i zrobimy to sami. Zniszczony przez wichurę krzyż jest już pospawany, a kolega kończy renowację medalionów z podobiznami poległych lotników. Obiecuję, że już niedługo doprowadzimy do miejsce do godnego stanu.

(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Dyktatorzy zdrowego rozsądku 01.11.2024 18:59
Opanujcie się. Można dać tablicę jako ciekawostkę, ale piszecie tak, jakbyście próbowali zrobić z tego jakieś uświęcone miejsce :D

Reklama