Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Ta technologia może pomóc strażakom i lekarzom. Doskonali ją PG

Rzeczywistość wirtualna może mieć zastosowanie w prawie każdej dziedzinie naszego życia – od rozrywki przez edukację, aż po pomoc w rehabilitacji przewlekle chorych. Dla przeciętnego Kowalskiego jest już dostępna jako ciekawostka. Specjalne zestawy nagłowne są coraz powszechniej wykorzystywane choćby do grania w gry w technologii VR. Ale to tu, na PG, trwają prace nad potencjalnymi zastosowaniami fantomatyki.

Autor: Politechnika Gdańska

Laboratorium Zanurzonej Wizualizacji Przestrzennej w grudniu będzie obchodzić swoje dziesiąte urodziny. Znajduje się na wydziale Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki PG i jest wyposażone w nowoczesny sprzęt, który umożliwia różnego rodzaju symulacje. Powstają tu i są doskonalone programy wykorzystujące zarówno znane graczom gogle  VR, jak i systemy CAVE (ang. cave automatic virtual environment), czyli jaskinie rzeczywistości wirtualnej. Laboratorium to ponadto jedyne miejsce w Polsce pracujące ze sferycznym symulatorem chodu – ażurową sferą pozwalającą na realistyczną symulację chodzenia po wirtualnej przestrzeni. Użytkownik może chodzić kilometry bez fizycznego przemieszczania się. Sfera Politechniki Gdańskiej może też zostać umieszona w jaskini, co czyni taką kombinację jedyną na świecie.

CZYTAJ TEŻ: Politechnika Gdańska jako jedyna uczelnia z Pomorza w rankingu szanghajskim. Do tego z awansem!

- Dziś jeżeli ktoś mówi o rzeczywistości wirtualnej to ma zwykle na myśli zestaw nagłowny, czyli coś, co zakładamy na głowę, wygląda jak przyłbica w zbroi rycerskiej i dostarcza obrazy do oczu i dźwięk do uszu - mówi dr inż. Jacek Lebiedź, kierownik LZWP. - Czyli w pewnym sensie przymocowujemy obraz do oczu i przymocowujemy dźwięk do uszu, co oznacza, że jeżeli chcemy mieć rzeczywiście wrażenie przebywania rzeczywistości wirtualnej, to komputer musi wykrywać nasze ruchy głowy i odpowiednio dostosować obraz do naszych chociażby obrotów. To dostosowanie jest dzisiaj bardzo szybkie, tak, że tego nie zauważamy, ale jest duże ryzyko że nasza podświadomość to już notuje. Nasz organizm czuje pewną desynchronizację. Moim zdaniem jest to główna przyczyna dość częstych dolegliwości nazywanych chorobą symulatorową, dolegliwości podobnych do choroby lokomocyjnej. W konsekwencji duża część osób jest stosunkowo niechętna do korzystania z rzeczywistości wirtualnej, bo tym osobom kojarzy się ona właśnie z tym urządzeniem nakładanym na głowę.

Zestaw nagłowny waży około pół kilograma, co może powodować dodatkowy dyskomfort w symulacji. Wykorzystanie jaskini niweluje ten problem, gdyż użytkownicy zakładają na głowę jedynie lekkie, znane z kina trójwymiarowego okulary 3D zamiast ciężkiego sprzętu. Sześcienne pomieszczenie pokryte ekranami pozwala także na jednoczesne przebywanie w nim kilku osób, co pozwala grupie osób na wspólny udział w symulacji.

- W tej chwili współpracujemy z jednym z gdańskich szpitali - kontynuuje dr Lebiedź. - Ze strony medycznej powstał taki pomysł, aby zeskanować i zamodelować sale operacyjne, żeby można było szkolić instrumentariuszy w postępowaniu przedoperacyjnym czy ewentualnie pooperacyjnym, a może w przyszłości w trakcie operacji. Istotne jest, by szkolenie odbywało się w znanej instrumentariuszowi scenerii, ale bez blokowania rzeczywistej sali operacyjnej.

(fot. Politechnika Gdańska)
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Gdańsk: Studenci Politechniki Gdańskiej pokazali bolid 8. generacji

Tego typu szkolenia można stworzyć dla prawie każdego zawodu. W przyszłości możliwe jest wykorzystywanie wirtualnych klas szkolnych do skuteczniejszego przekazywania wiedzy przez zabawę (np. wirtualny escape room), a symulowane szkolenia dla strażaków będą mogły odbywać się bezpiecznie i tanio. Gaszony budynek spłonie jedynie wirtualnie, a dzięki sferze strażak będzie się w nim przemieszczać w sposób naturalny.

Już teraz wykorzystywane są wizualizacje do prototypowania przestrzeni miejskiej, rekonstruowane są wcześniej zeskanowane miejsca zbrodni czy odbudowane historyczne obiekty. W jaskini można też wspomagać leczenie fobii. Kontrolowane przez terapeutów sytuacje stopniowo oswajają pacjenta z jego obiektem strachu. Wirtualny pająk nikogo nie ugryzie, a wygląda jak prawdziwy. Mózg osoby cierpiącej na arachnofobię zareaguje na niego często tak samo, jak na prawdziwego pająka, mimo świadomości jego fikcyjności.

Laboratorium jest otwarte na współpracę z jednostkami naukowymi, placówkami oświatowymi, instytucjami administracji i firmami . Wystarczy skontaktować się z nim i przedstawić swój pomysł. Nawet jeśli brakuje funduszy na jego realizację, to może znajdą się studenci, którzy podejmą się jego realizacji w ramach projektów realizowanych w programie studiów.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

kiedyś ironicznie nazywano kiepskie uczelnie... 07.10.2024 08:31
...szkołami "gier i zabaw"... Widać niektórzy wzięli to na serio... A serio to przemysł gier wideo uczelni nie potrzebuje...

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama