Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Felieton Zbigniewa Canowieckiego. Wątpliwe konkursy

Mitem jest przekonanie, że konkursy na najważniejsze stanowiska kierownicze w przedsiębiorstwach Skarbu Państwa i instytucjach publicznych umożliwiają wybór najlepszych osób gwarantujących sprawne zarządzanie i rozwój firmy. Młodzi, dobrze przygotowani i wykształceni ludzie nie aplikują w otwartych konkursach będąc przekonanymi, że ich oferta zostanie odrzucona ze względu na wiek i tylko kilku lub kilkunastoletnie doświadczenie.

Z kolei osoby o niekwestionowanym dorobku i dużym doświadczeniu często nie uczestniczą w konkursach obawiając się utraty swojej pozycji zawodowej i środowiskowej w sytuacji kiedy nie obejmą stanowiska, o które ubiegali się w procedurze konkursowej. Aplikacje swoje składają za to osoby nie mające takich zahamowań i obaw oraz niestety czasami również umiejętności. Ponadto firmy czy instytucje zmuszone przepisami do ogłaszania konkursów dokonują niekiedy różnych zabiegów formalnych, aby proces ten przebiegał zgodnie z ich oczekiwaniami i ….. personalnymi wyborami. 

Kilkanaście lat temu, po zmianie na polskiej scenie politycznej publicznie mówiło się o osobie, która obejmie stanowisko kierownicze w ważnym pomorskim przedsiębiorstwie państwowym. Byłem przekonany, że jest to niemożliwe ponieważ osoba ta nie spełniała kluczowego warunku w tej branży. Jakie było moje zdziwienie, gdy w ogłoszeniu konkursowym znalazł się zmodyfikowany zapis umożliwiający wybór tego kandydata, czego dokonano głosami osób reprezentujących organizatora konkursu, mającego większość w składzie komisji.

Oczywiście nie kwestionuję potrzeby konkursów, ale powinny one wynikać z rzeczywistej potrzeby i faktycznego poszukiwania fachowców z danej specjalności czy branży. Przedsiębiorca prywatny przeważnie sam przygotowuje kadrę kierowniczą awansując stopniowo osoby, którym w przyszłości chciałby powierzyć losy swojej firmy. Większe firmy prywatne oraz korporacje często ogłaszają nabór na stanowiska kluczowe, ale bez nadmiernej biurokracji zwykle ograniczając się do przesłuchania kandydatów i wybierając ich zdaniem najlepszego. Podobne racjonalne działania w tym zakresie podejmują samorządy. Kiedy dyrektor pomorskiej instytucji samorządowej pomimo wielu podjętych prób nie pozyskał odpowiedniej osoby na stanowisko swojego zastępcy po prostu zamieścił ogłoszenie w prasie. Zgłosiło się kilku kandydatów. Dyrektor zaprosił przewodniczącego rady oraz radcę prawnego i wspólnie, po przeprowadzeniu rozmów z kandydatami, dokonali wyboru bez żadnej biurokratycznej nadbudowy. W równie prosty sposób kilku organizatorów (samorządy i organizacja pozarządowa) wybrało dyrektora ważnej pomorskiej instytucji kultury. Każdy z założycieli tej instytucji przedstawił swoją propozycję kadrową. Wspólnie przeprowadzili przesłuchanie wskazanych osób i dokonali jednomyślnego wyboru, i jak życie pokazało wyjątkowo trafnego. Osoba ta mieszkała w innym mieście i oczywista dla wszystkich była konieczność przeprowadzenia się Jej do Trójmiasta i praca „na pełnych obrotach”. 

Dlatego jak obecnie przeczytałem w ministerialnym ogłoszeniu konkursowym o możliwości przebywania dyrektora w siedzibie instytucji przez trzy dni w tygodniu …. celem budowania lokalnych relacji i nawiązywania kontaktów w regionie, to już mam wiele obaw o przyszłość tej instytucji. Kiedy moja koleżanka, mieszkanka Trójmiasta, podjęła się kierowania szpitalem w Wielkopolsce to przez wiele lat w każdy poniedziałek wstawała o czwartej rano, aby zdążyć punktualnie do pracy i wracała do gdyńskiego domu późną nocą w piątek, aby przez dwa dni wypocząć, będąc oczywiście przez cały czas pod telefonem. 

Odpowiedzialności osób decydujących o wyborach na kluczowe stanowiska zarządcze nie zastąpią żadne biurokratycznie procedury konkursowe. Potrzeba racjonalności, jawności i skuteczności postępowania ponieważ błędy kadrowe najboleśniej mszczą się na firmie, której kierowanie powierzy się osobie niekompetentnej i niezaangażowanej. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

to jest jeszcze prostsze... 31.08.2024 16:51
"Potrzeba racjonalności, jawności i skuteczności postępowania" zależy od interesów wybierających. Więc wybierający nie mogą pochodzić ze środowisk, których interesy, czasem doktrynalnie, są sprzeczne... Co widać po "wydarzeniach" z pomorskiego grajdoła. W szczególności w odniesieniu do "instytucji kultury", z których żadna na Pomorzu nie zasługuje przymiotnik "ważnej", a wybory tam dokonywane zaspokajają najwyżej "ambicje" samozwańczych mecenasów, a nie odbiorców "produktów" tych "instytucji".

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama