Pani Halina z Gdyni przez kilka dni próbowała zdobyć receptę na leki w swojej przychodni. - Kiedy się już z trudem dodzwoniłam, usłyszałam, że choruje kilku lekarzy i sytuacja jest naprawdę bardzo trudna - mówi 90-latka. - Mam czekać cierpliwie, aż jedyny doktor, na którego spadła opieka nad dziesiątkami chorych, w tym także na covid, znajdzie czas.
Podobnie jest praktycznie w większości trójmiejskich przychodni. Przemęczeni lekarze z trudem dają radę z oddzwonieniem, w ramach teleporad, oraz z przyjęciami chorych.
- Mamy średnio o 20 procent więcej przyjęć rocznie, niż przed epidemią - przyznaje dr Andrzej Zapaśnik, prezes przychodni BaltiMed w Gdańsku, ekspert Federacji Porozumienie Zielonogórskie. - Robimy szczepienia, opiekujemy się pacjentami covidowymi. Liczba połączeń do rejestracji wzrosła o połowę.
Szpitalne łóżka tylko dla co dziesiątego pacjenta
W ubiegłym tygodniu minister zdrowia Adam Niedzielski przedstawił plany resortu na spodziewane pod koniec stycznia uderzenie nowej, wyjątkowo zakaźnej mutacji wirusa - Omikron.
Według prognoz w ciągu dwóch miesięcy Omikronem zarazi się nawet co drugi Polak. Przy obecnym poziomie testowania oznaczać to może 50 tys. zakażeń dziennie, przy większej liczbie testów - powyżej 100 tys. na dzień.Choć Omikron rzadziej od Delty powoduje ciężkie objawy, skutkujące hospitalizacją i zgonem, to przy takiej masie zachorowań nieuchronnie wzrośnie liczba chorych w szpitalach. Stąd plan ministerstwa zakładający zwiększenie bazy łóżek szpitalnych do 40 tysięcy, a w razie czarnego scenariusza nawet do 60 tysięcy (czyli przeznaczenie co drugiego łóżka niespecjalistycznego dla chorego z covidem).
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Omikron szaleje na Pomorzu! Mamy najwięcej zakażeń w Polsce
To jednak nie wystarczy. Aż 90 proc.chorych ma być leczonych w domach przez lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. - Pacjenci mają prawo oczekiwać opieki – oznajmił Adam Niedzielski i dodał, że opieka ta nie może ograniczać się do teleporad, z wyjątkiem sytuacji, gdy przebieg zakażenia jest łagodny. Wówczas pacjent nie musi być badany przez lekarza osobiście.
Zakażony wpada bez umówienia?
Wypowiedź ministra poruszyła lekarzy POZ. Jacek Krajewski, prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie oznajmił, że w przychodniach nie ma już prawie żadnych rezerw, a pacjenci mogą odebrać słowa Adama Niedzielskiego jako zachętę do osobistego zgłaszania się do przychodni z każdą infekcją.
- Trzymamy się zaleceń GIS, które mówią, że pierwsza porada u osób powyżej 6 r.ż. z podejrzeniem Covid-19, czyli praktycznie zawsze przy objawach infekcji wirusowej, musi być telefoniczna - uważa dr Andrzej Zapaśnik. - Tymczasem liczba zakażeń na wariant Omikron rośnie, a w przychodni już widzę czasami do 20 osób czekających w kolejce do rejestracji, czego dotąd nie było. Musimy pilnować zasady, by na jedną osobę w pomieszczeniu przypadały dwa metry kwadratowe. Nie możemy dopuścić, by pacjenci z podejrzeniem zakażenia na Covid-19 przychodzili do przychodni bez wcześniejszego umówienia. A tak można by zrozumieć słowa ministra zdrowia.
Prezes BaltiMedu dodaje, że to kierownik przychodni jest ustawowo odpowiedzialny za organizację opieki w swojej placówce w czasie epidemii i za bezpieczeństwo pacjentów, a nie minister zdrowia czy jakikolwiek inny urzędnik państwowy.- Musimy do minimum ograniczać takie sytuacje, by chronić pozostałych pacjentów - mówi. - Pacjent na izolacji czy kwarantannie ma prawo przyjść do przychodni na uzgodnioną z lekarzem wizytę lub wykonanie wymazu, ale muszą być równocześnie spełnione określone warunki bezpieczeństwa.
Lliczba zakażeń na wariant Omikron rośnie, a w przychodni już widzę czasami do 20 osób czekających w kolejce do rejestracji, czego dotąd nie było.
dr Andrzej Zapaśnik / prezes przychodni BaltiMed w Gdańsku, ekspert Federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Lekarze rodzinni podkreślają, że są zaskoczeni, brakiem wiedzy ministra zdrowia na temat organizacji POZ w czasie epidemii i tym, że nie jest też w stanie docenić ogromnej pracy POZ w opiece nad pacjentami z Covid-19.
- Przyjmujemy wszystkich zakażonych i sami dzwonimy do tych chorych, którzy się nie zgłaszają z własnej inicjatywy - mówią. - Decydujemy o rodzaju izolacji (domowa, izolatorium) i czasie jej trwania, a osoby z ciężkim przebiegiem kierujemy do szpitala. Pacjentów pozostających w izolacji domowej leczymy zgodnie z obowiązującymi wytycznymi, a osoby z ryzykiem ciężkiego przebiegu namawiamy do korzystania z programu Domowej Opieki Medycznej. Na jednego zakażonego średnio przypadają 3-4 porady lekarza POZ. Cały czas obowiązuje stereotyp, że lekarze podstawowej opieki zdrowotnej nie pracują efektywnie i unikają wizyt pacjentów ograniczając się do teleporad. Nie potwierdzają go jednak wyniki ubiegłorocznej kontroli NFZ.
- Dziś pacjent ma problemy wszędzie - przypomina dr Zapaśnik. - Nie może dodzwonić się po karetkę, dostać do szpitala, umówić na wizytę w przychodni. Skala wyzwań przekracza nasze możliwości kadrowe. W mojej przychodni liczba porad lekarza rodzinnego wzrosła o 20 procent, a czas połączeń telefonicznych - dwukrotnie. Nie mam dwa razy więcej obsługi, która byłaby w stanie w tym samym czasie telefony te przyjąć. Kiedy pacjent skarży się, że nie może się do nas dodzwonić - mimo zatrudnienia dodatkowego pracownika - przyznaję mu rację. To jest problem systemowy. Podobnie jest z lekarzami. Po 25 czy 30 pacjencie zgłaszającym się tego samego dnia, lekarz praktycznie powinien zakończyć pracę. Z prostej przyczyny - nie jest w stanie zapewnić należytej staranności kolejnemu pacjentowi z powodu zmęczenia. Jeśli sprawa trafi do sądu, sędzia nie spyta, czy to był pacjent piąty, pięćdziesiąty czy osiemdziesiąty. Pacjent ma prawo do tego, by zajmujący się nim lekarz zachował należytą staranność i miał dla niego wystarczająco dużo czasu. A my tego czasu często nie mamy.
Gdzie ci lekarze?
Praktycznie lekarzy brakuje dziś w znaczącej większości przychodni. Do tego choroby nie oszczędzają także tych, którzy leczą i ich rodzin. I o ile jeszcze w Gdańsku niektórym placówkom udaje się zatrudnić dodatkowego lekarza czy rejestratorkę, to już na wsi nie ma takich szans. Starsi wiekiem lekarze i pielęgniarki coraz liczniej odchodzą na zasłużoną emeryturę (średnia wielu wiejskiego lekarza rodzinnego to 60 plus) i w wielu rejonach kraju nie ma komu ich zastąpić. W ten sposób jest coraz więcej pracy, którą musi wykonywać coraz mniej ludzi. A winą za nikłe i malejące zasoby kadrowe nie można obciążać samych medyków - to skutek wieloletnich zaniedbań ze strony kolejnych rządzących, którzy od dawna zdawali sobie sprawę ze skali problemu. Jeszcze w 2019 r., czyli przed pandemią raporty mówiły, że w Polsce brakuje 10 tysięcy lekarzy rodzinnych!
- Stąd apel do pana ministra, by się w końcu zasobami i możliwościami POZ zainteresował, a nie przekazywał na konferencjach prasowych błędne stereotypy - mówi prezes przychodni BaltiMed. - Samo "pogonienie do roboty" nic nie da. Każdy z nas już pracuje na maksa.
Ośmiu na dziesięciu bez ochrony
Lekarze przypominają, że największą ochroną przed ciężkim przebiegiem Covid-19 i zgonem jest trzykrotne szczepienie. Obecnie trzecią dawkę otrzymało zaledwie 19 proc. Polaków.
- Przeciw Sars-Cov-2 zaszczepiło się ok. 80 proc. pacjentów naszej przychodni od 12 roku życia - mówi prezes gdańskiego BaltiMedu. - Jeśli dodamy do tego ozdrowieńców, mamy ok. 82 proc. uodpornionych pacjentów. W praktyce zajmujemy się teraz przede wszystkim tymi 18 procentami którzy zakażają się koronawirusem. Często nie wiem, jak z nimi rozmawiać. Szokuje mnie, że większość z nich jest aż tak odporna na racjonalne argumenty. `Chociaż sami prowadzimy akcje szczepień przypominających i zapraszamy telefonicznie pacjentów, to niestety nadal stosunkowo mało osób jest zaszczepionych trzecią dawką, a to ona może stanowić ochronę przed Omikronem. Niestety zdarzają się również pojedyncze zachorowania u osób trzykrotnie zaszczepionych. Jak na razie mają one jednak lekki przebieg.
Zostaje jeszcze DOM
Co jednak w tak dramatycznej sytuacji mają zrobić pacjenci, którym grozi, że nie znajdą nigdzie pomocy lub otrzymają ją z opóźnieniem??
- Nie ma łatwej recepty. Nie jesteśmy w stanie przyjąć wszystkich - rozkłada ręce dr Zapaśnik i przypomina, że bardzo ważnym elementem opieki nad zakażonymi COVID19 pozostającymi w izolacji domowej jest program Domowej Opieki Medycznej (DOM), który jest proponowany wszystkim zakażonym od 50 r.ż. Także młodsi pacjenci mogą się sami zarejestrować na stronie Ministerstwa Zdrowia. Każdy zakażony objęty DOM dostaje pulsoksymetr (przywozi go do domu kurier) i może wejść w system całodobowego monitoringu. Jeśli spadnie mu np. saturacja krwi, dzwoni do niego konsultant i w razie potrzeby zleca poradę lekarską lub wzywa karetkę covid-ową
Do dziś w systemie PulsoCare, działającym w ramach DOM zarejestrowało się ponad 930 tys. pacjentów. W programie uczestniczy 300 konsultantów, którzy reagują na alertowe odczyty i 83 lekarzy, którzy sprawują opiekę specjalistyczną.
Napisz komentarz
Komentarze