W ubiegłym tygodniu PKN Orlen potwierdził wolę przejęcia kontroli nad Grupą Lotos, jednocześnie oficjalnie przedstawił tzw. partnerów transakcji, o których głośno mówiło się od kilku dni. Aby zadośćuczynić wygórowanym warunkom Komisji Europejskiej, płocki koncern ostatecznie zdecydował się odsprzedać spółce MOL Hungarian Oil and Gas Public Limited Company 417 stacji paliw należących do Lotosu, a także 30 proc. udziałów w spółce Lotos Asfalt saudyjskiej firmie Aramco Overseas Company B.V. Dodatkowo, 100 proc. udziałów Lotos Biopaliwa ma przejąć Rossi Biofuel z siedzibą w Komárom (Węgry), a akcje Lotos Terminale – Unimot Investments z siedzibą w Warszawie. W zamian Orlen obejmie kontrolę nad pozostałą częścią Grupy Lotos oraz zakupi ponad 180 stacji MOL na Słowacji oraz Węgrzech. Prezes koncernu przekonuje, że fuzja będzie korzystna zarówno dla Orlenu, jego klientów, jak i całej polskiej gospodarki. W środę, 12 stycznia kilka godzin po ogłoszeniu pochwalił się giełdowym wzrostem cen akcji o 3,87 proc.
PRZECZYTAJ: Koncerny MOL i Aramco partnerami fuzji Orlenu i Lotosu
– Połączenie z Grupą Lotos umocni pozycję koncernu w Europie. Dzięki transakcji zabezpieczymy dostawy ropy z Bliskiego Wschodu dla naszego regionu, zyskamy potencjalnego partnera przy strategicznych projektach petrochemicznych i rozwiniemy sieć stacji na rynkach zagranicznych – przekonuje Daniel Obajtek.
Przejęcie Lotosu przez Orlen. Warunki były zaporowe, a jednak…
Jednoznacznie negatywnie na temat transakcji, zarówno w zakresie skutków dla gospodarki Pomorza, jak i tych makroekonomicznych, wypowiadają się przedstawiciele regionalnych organizacji zrzeszających pracodawców. Zdaniem prezydenta Pracodawców Pomorza, zaproponowana formuła przejęcia kapitału Lotosu ma się nijak do obietnic składanych przez przedstawicieli Orlenu podczas spotkań organizowanych na Pomorzu.
– Nie ma to nic wspólnego z tym, co pierwotnie opowiadali dyrektorzy Orlenu, którzy gościli na Pomorzu przy okazji spotkań w ramach wojewódzkiej rady dialogu społecznego – mówi Zbigniew Canowiecki.
Zapewniano nas, że nabycie akcji Lotosu nie będzie wiązać się ze zmianą nazwy, wchłonięciem Lotosu czy zmianami organizacyjnymi. Mówiono wyłącznie o nabyciu akcji oraz uzależnieniu jednej spółki od drugiej, w celu uzyskania efektu synergii, koordynacji wspólnych zakupów czy polityki sprzedaży. Na pytania o inkorporację, odpowiadano: „Absolutnie nie ma takiej opcji”. Niestety, mamy poczucie, że nas okłamano.
Zbigniew Canowiecki / prezydent Pracodawców Pomorza
Prezydent PP był przekonany, że warunki, jakie postawiła Komisja Europejska, zniechęcą prezesa Obajtka do finalizacji transakcji.
– Warunki były zaporowe. Żyliśmy w przekonaniu, że ostatecznie doprowadzą do jej fiaska – dodaje Zbigniew Canowiecki. – Oddanie 30 proc. akcji Saudyjczykom, a do tego 50 proc. zarządzania efektami produkcyjnymi, jest jakimś absurdem. Nie potrafię zrozumieć, jak można doprowadzić do rozparcelowania, a w efekcie likwidacji, nowoczesnego zakładu pracy, którego zatrudnieni przez lata, z taką konsekwencją i determinacją, budowali struktury, zaplecze produkcyjne oraz sieć stacji benzynowych. Jednym ruchem, dla spełnienia ambicji pana Obajtka, zniszczono markę Lotos i kilkunastoletnie zaangażowanie tysięcy ludzi. Jestem tym zbulwersowany. Rozmawiałem na ten temat z jednym z przedsiębiorców. Miał łzy w oczach, gdy o tym mówił.
Przejęcie Lotosu przez Orlen. Jaka przyszłość zatrudnionych?
Zbigniew Jarecki, prezes zarządu Kaszubskiego Związku Pracodawców mówi o możliwości przyszłych zwolnień, które mogą nastąpić po przejęciu kapitału przez partnerów Orlenu. MOL i Aramco będą mieć maksymalnie 18 miesięcy od momentu podpisana umowy na objęcie kontroli nad udziałami oraz stacjami.
– Byliśmy przeciwni przejmowaniu Lotosu i nadal uważamy to za bardzo zły krok. Taka centralizacja odbije się negatywnie na branży paliwowo-energetycznej, ale również na gospodarce Pomorza – twierdzi prezes Jarecki. – Istnieją obawy, że zmiany właścicielskie wpłyną na kwestie zatrudnienia w gdańskim zakładzie. Na pewno nie dotknie to pracowników produkcyjnych, których nowy właściciel z pewnością nadal będzie potrzebować. Co innego z pozostałymi zatrudnionymi, którzy odpowiadają za rozwój firmy, inwestycje czy sprawy księgowe. W perspektywie lat, nowy pracodawca będzie dążyć do skupienia struktur „pod jedną ręką”, co, niestety, może odbić się na poziomie zatrudnienia.
PRZECZYTAJ: Koncern MOL przejmie część Lotosu? Europoseł: To węgierski łącznik z Kremlem
Krytycznie o transakcji wypowiada się także Starogardzki Klub Biznesu – Związek Pracodawców. W SKB-ZP słyszymy o politycznych decyzjach, które mają niewiele wspólnego z interesem ekonomicznym. Prezes organizacji mówi o całkowitej utracie zaufania do decydentów zasiadających w Sejmie i w Senacie.
– Temat jest bardzo żywy, wywołujący wśród przedsiębiorców SKB-ZP wiele negatywnych emocji. Wyrażamy nasze oburzenie stanowiskiem i działaniami władz Orlenu i Lotosu, realizowanymi przy pełnej akceptacji rządu – mówi Barbara Stanuch, prezes zarządu oraz przewodnicząca związku. – To skandal, to niewiarygodne – mówią przedsiębiorcy. Na usta cisną im się niecenzuralne słowa, innym po prostu brak słów. Pomijając lokalny patriotyzm i dumę z Lotosu, wspaniałej, jednej z najnowocześniejszych rafinerii w tej części Europy, zadajemy sobie pytania, na które nigdy nie uzyskamy odpowiedzi. Dlaczego?
Ale Lotos to nie tylko patriotyzm, to także ekonomia dla Pomorza, dla Kociewia, dla biznesu i przedsiębiorczości. Nie ma nic gorszego od tego, jak do przedsiębiorczości wkracza polityka. A z taką sytuacją mamy obecnie miejsce. Na to nie ma zgody, nie ma przyzwolenia, nie ma poparcia przedsiębiorców Kociewia.
Barbara Stanuch / prezes zarządu oraz przewodnicząca SKB-ZP
W najbliższych dniach oficjalne stanowisko w tej sprawie ma przedstawić także Gdański Klub Biznesu. Przedstawiciele GKB przekonują, że wchłanianie kolejnych, zdrowych i konkurencyjnych podmiotów z różnych branż nie ma uzasadnienia ekonomicznego, i jest wątpliwe z punktu widzenia budowy tzw. championa narodowego.
– Naszym zdaniem, ani cel tego projektu nie miał uzasadnienia ekonomicznego, ani też nie zadbano o realny strategiczny interes państwa – mówi Dorota Sobieniecka-Kańska, dyrektor Gdańskiego Klubu Biznesu. – Złamano nastoletni konsensus panujący wśród ekspertów i analityków, a także w opinii publicznej co do potrzeby utrzymania konkurencji na krajowym rynku rafineryjnym.
Posunięcie to uderza w cały polski rynek kapitałowy. Co więcej, znaczną część głoszonych celów przez Grupę Orlen można by osiągnąć inną drogą, m.in. umowami inwestycyjnymi czy wspólnymi przedsięwzięciami.
Dorota Sobieniecka-Kańska / dyrektor Gdańskiego Klubu Biznesu
Samorządowcy krytycznie o przejęciu Lotosu
Jakie znaczenie dla pomorskiej gospodarki ma fakt funkcjonowania rafinerii spod znaku Grupy Lotos mówili także podczas wspólnego spotkania przedstawiciele pomorskiego urzędu marszałkowskiego oraz Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
– Żałujemy, że taka decyzja została podjęta. Od wielu lat staraliśmy się przeciwdziałać takiemu procesowi, także za rządów PO-PSL. Dziś okazuje się, że następuje rozbiór Grupy Lotos – mówił podczas konferencji w czwartek, 13 stycznia marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk.
Przypominał, że tylko z tytułu podatków w 2020 r. spółka zasiliła budżet województwa kwotą ponad 30 mln zł. Wyrażono obawy o utrzymanie miejsc pracy, a w przyszłości również o zbycie przejmowanych aktywów kapitałowi rosyjskiemu.
W komunikacie Orlenu była mowa o tym, że dojdzie do fuzji z Lotosem. Ale gdy zdejmiemy z tego „pijarową” otoczkę, widać, że nie będzie żadnej fuzji, ale rozczłonkowanie konkretnych aktywów, stacji paliw, akcji spółki, akcji rafinerii, czy baz paliwowych, oraz sprzedaż ich do konkretnych podmiotów z Arabii Saudyjskiej oraz Węgier
Piotr Borawski / wiceprezydent Gdańska
Zastępca prezydent Gdańska ds. przedsiębiorczości i ochrony klimatu apelował do rządu o zatrzymanie procesu przejęcia Lotosu. Przy okazji mówił o możliwych stratach dla miasta z tytułu fuzji.
– Z punktu widzenia Gdańska, tracimy największe przedsiębiorstwo w naszym mieście, które było mecenasem wielu wydarzeń sportowych i kulturalnych, które było miejscem pracy wielu pracowników, nie tylko rafinerii, ale również administracyjnych, menadżerów wyższego i średniego szczebla. Pewnie nie od razu, ale z biegiem wchłonięcia Lotosu przez inne podmioty albo sami zmienią pracę, albo ją ostatecznie stracą.
PRZECZYTAJ: Samorządowcy krytycznie o przejęciu Lotosu. Pytają o pracowników oraz sponsoring
Podobnie jak w przypadku konferencji pomorskich posłów KO, która odbyła się jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem partnerów fuzji, także na czwartkowym spotkaniu pojawił się rzecznik Grupy Lotos, który na gorąco komentował wystąpienia samorządowców. Przekonywał, że produkcja w gdańskiej rafinerii będzie kontynuowana i na tę chwilę nie ma zagrożenia zwolnieniami.
– Mamy do czynienia z kolejnym krokiem do utworzenia multienergetycznego koncernu. To wymóg przyszłości. Nie ma innej drogi niż dywersyfikacja różnego rodzaju działalności. Rafineria musi być oparta również na pracach badawczych, na alternatywnych paliwach przyszłości, i to właśnie się dzieje.
Żądają zakończenia współpracy z Amic Energy
W sprawie ryzyka wycofania się rafinerii z finansowania przedsięwzięć sportowych czy kulturalnych, Adam Kasprzyk odpowiedział, że jest ono niewielkie, ponieważ taka działalność jest „wpisana w genotyp spółek Skarbu Państwa, które są mecenasami kultury”. Z kolei, w kontrze do zarzutu o sprzedaż stacji węgierskiemu koncernowi współpracującemu z rosyjskim Lukoliem, rzecznik posłużył się argumentem podniesionym przez radnych Prawa i Sprawiedliwości. Andrzej Skiba oraz Przemysław Majewski skierowali w czwartek, 13 stycznia interpelację do prezydent Gdańska z pytaniem, dlaczego miasto współpracuje z firmą Amic Energy, umożliwiając posiadaczom Gdańskiej Karty Mieszkańca uzyskanie rabatów na tej stacji.
– Gdańska Organizacja Turystyczna, będąca operatorem Gdańskiej Karty Mieszkańca, współpracuje z firmą Amic Energy, która przejęła stacje paliw od rosyjskiego koncernu Lukoil, jednocześnie utrzymując silne powiązania kapitałowe, jak i surowcowe. Mając na uwadze sytuację geopolityczną w Europie, agresywną politykę Rosjan, zarówno w kontekście militarnym, jak i gospodarczym, uznać należy, że jakakolwiek współpraca Gdańska, jak i miejskich jednostek z firmami powiązanymi z rosyjskim kapitałem, winna być jak najszybciej zakończona – przekonuje radny Majewski.
PRZECZYTAJ: Sprawa Lotosu ma znamiona odwetu na niepokornym regionie
– 260 tys. posiadaczy Karty Mieszkańca ma różnego rodzaju przywileje, w tym rabaty. Jesteśmy otwarci na wszelkie firmy, które, w oparciu o tę kartę, chcą takie rabaty realizować – odpowiada wiceprezydent Piotr Borawski. – Nikogo w tym zakresie nie premiujemy, jest równy dostęp do usługi. Moglibyśmy wykluczyć z karty dany katalog usług, np. wszystkie stacje paliw, ale nie możemy wykluczać tylko jednej stacji, bo komuś ona się nie podoba. Każda, czy to Orlen, BP, Amic, czy Lotos, ma możliwość przedstawienia mieszkańcom Gdańska swojej oferty rabatowej.
Napisz komentarz
Komentarze