To był dobry festiwal. Ale nie najlepszy, jak zapowiadano. Miał swoje filmowe oczarowania ale i rozczarowania. Po raz kolejny musieliśmy przyznać, że polskie kino stoi wspaniałymi aktorami i operatorami. A nadal kuleje scenariuszowo.
Dziennikarze wybrali już swój najlepszy film festiwalu. To „Chleb i sól” debiutanta Damiana Kocura.
To najbardziej nietypowy napad na bank w polskim kinie. I do tego rewelacyjna Dorota Pomykała, która jest jedną z faworytek do nagrody dla najlepszej aktorki gdyńskiego festiwalu.
„Chleb i sól” Damiana Kocura przyjechał do Gdyni prosto z weneckiego festiwalu, opromieniony nagrodą specjalną jury. Ale na gdyńskim festiwalu podzielił widownię.
Reżyser i scenarzysta Filip Bajon odbierze w tym roku statuetkę Platynowych Lwów podczas finałowej gali 47. FPFF. To nagroda za całokształt twórczości. W dorobku laureata jest prawie 40 filmów fabularnych i dokumentalnych, spektakli i seriali. Wiele z nich otrzymywało nagrody także na gdyńskim festiwalu, m. in. „Aria dla atlety” z 1979 roku. Właśnie ten obraz zaprezentowano w piątek na specjalnym pokazie festiwalowym.
„Broad Peak” podbija Netflix. Film Leszka Dawida, opowiadający o himalaiście Macieju Berbece znajduje się od 14 września na szczycie listy filmowych przebojów. Jednocześnie na festiwalu filmowym w Gdyni walczy o Złote Lwy.
Platynowe Lwy to nagroda przyznawana artystom za całokształt. Podczas sobotniej gali 47. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych odbierze ją reżyser i scenarzysta Filip Bajon, któremu Kaszubi zawdzięczają piękny, epicki film pt. „Kamerdyner”.
Ania ciągle na mnie krzyczała, że chodzę za nią i ją nagrywam. A ja chciałem uwiecznić nasze szczęście, nasze wspaniałe chwile – tłumaczył po pokazie filmu "Ania" - Jarosław Bieniuk.
Czwarty dzień 47. FPFF to pierwszy publiczny pokaz filmu "Prawdziwe życie aniołów". Film jest inspirowany historią aktora Krzysztofa Globisza, który w 2014 roku doznał udaru.
Tomasz Wasilewski: - Dorota ze sobą walczyła. Myślę, że z jednej strony zapierała się, żeby nie zagrać, a z drugiej, żeby zagrać. I nie tyle bała się tej roli, co miała problem ze zrozumieniem Marleny.
To, co było dla mnie bardzo krępujące, tak po ludzku, to spotkanie z rodziną Macieja Berbeki. Nie dlatego, że się ich bałem. Tylko miałem wrażenie, że wchodzę z butami w ich życie. Takie czułe i pokaleczone - mówi Ireneusz Czop, który zagrał słynnego himalaistę.
Trzeci dzień 47. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, to m.in. pokaz - w ramach Konkursu Głównego - filmu „Zadra” w reżyserii Grzegorza Mołdy, absolwenta Gdyńskiej Szkoły Filmowej.