Młody reżyser, jako jedyny, prezentuje na gdyńskim festiwalu dwa filmy. Wczoraj pisaliśmy o jego „Mateczniku”, który pokazywany jest tu w ramach Konkursu Filmów Mikrobudżetowych.
„Zadra” to historia dziewczyny, która marzy o karierze raperki. Muzyka to jej pasja, żyje nią. Ale ma też chłopaka, którego lubi, przyjaciółkę, która ją wspiera, stara się – zwykle nieudolnie - pomagać matce samotnie wychowującej jej małego braciszka. Poznajemy Zadrę w momencie, gdy jej życie nagle zmienia się, gdy los stawia ją przed trudnymi wyborami, z którymi nie zawsze radzi sobie zwycięsko.
Filmowy pokaz w Teatrze Muzycznym przyciągnął publiczność kilku pokoleń. Zwłaszcza tłumy młodym ludzi, nastolatków, fanów rapu.
Po projekcji twórcy obrazu spotkali się z widzami. O pracy nad filmem opowiadali m.in. reżyser Grzegorz Mołda i odtwórcy głównych ról: Jakub Gierszał, Margaret oraz filmowa Zadra, czyli Magdalena Wieczorek, której po pokazie łzy ciekły ze wzruszenia, to jej pierwsza duża rola.
- Dziękuję państwu za tak liczne przybycie, to dla nas zaszczyt – powiedział Grzegorz Mołda. Po czym krótko wyjaśnił skąd pomysł na ten film. - Zrodził się na kilku płaszczyznach. Nie jestem może jakimś wielkim fanem rapu, ale dzięki pracy nad tym filmem, dzięki artystom, którzy tworzą tę muzykę, a których zaprosiłem na plan, mogłem rap poznać bliżej. Co ważne, jest coraz więcej dziewczyn - raperek, zmagających się z przeciwnościami, czułem, że jest teraz czas na zrobienie filmu o kimś takim. Te kobiece emocje w tym kontekście bardzo mnie, jako reżysera - interesują. Ciągnęło mnie, by o tym opowiedzieć.
- Dla mnie ten film to przygoda, przygoda, która też jednak wiązała się z ogromnym stresem – wyznała Margaret, która w „Zadrze” zagrała przyjaciółkę głównej bohaterki, - Często jednak takie „romanse” pt. "Pani wokalistka będzie teraz grać w filmie" różnie się kończą... Dlatego obawiałam się jak to wyjdzie, ale jestem zadowolona. Podekscytowana!
Rozmowa z Magdaleną Wieczorek, odtwórczynią tytułowej roli w filmie „Zadra”
Te łzy, które trudno było pani powstrzymać... Zawsze pani płacze w kinie?
Film widziałam już wcześniej, dziś zajrzałam do sali tylko na napisy końcowe, ale na widowni zobaczyłam mamę, która bardzo płakała… W tej sytuacji i mnie trudno było się powstrzymać. Muszę przyznać, że pierwszy raz targają mną aż takie emocje! Sama jestem zaskoczona, że taka beksa ze mnie!
Mówi się już, że po tym filmie dla pani młodej, jeszcze mało znanej aktorki otwiera się nowa droga. Zupełnie jak w przypadku bohaterki, którą pani gra...
Rzeczywiście, tak jak u Zadry… Te nasze życiorysy jakoś bardzo nagle się upodobniły. Bardzo się cieszę z tego wszystkiego co mnie tu spotkało, z tego entuzjazmu festiwalowej publiczności, którego doświadczam, ale nie chcę nastawiać się na sukcesy, wolę, by przychodziły z zaskoczenia.
Stanęła pani do castingu z fragmentem rapu, który wykonywała pani wiele lat temu.
Miałam wtedy swoją MP3, mieściło się na niej ledwie parę piosenek, dosłownie trzy rapowe kawałki. Nie wychowywałam się na takiej muzyce, ale tę jedną zapamiętałam i to dzięki niej wygrałam casting. To przeznaczenie. Nie sądziłam, że rap wprowadzi mnie na nową ścieżkę aktorską.
Pierwszy raz pracowaliśmy razem z Jakubem Gierszałem, było to dla mnie ogromne przeżycie. Jest świetnym aktorem, a przy tym po prostu ciepłym, miłym człowiekiem. Mogłam się od niego wiele nauczyć, zupełnie jak Zadra od Motyla… To samo mogę powiedzieć o Grześku, który jako reżyser niejako przeprowadził mnie przez tę postać. Bardzo to dla mnie cenne.
Magdalena Wieczorek / odtwórczyni tytułowej roli w filmie „Zadra”
Otworzył kolejne drzwi. Znawcy tematu mówią, że jest pani jako raperka tak utalentowana, że mogłaby pani zachwycać także na profesjonalnej raperskiej scenie…
Tak mówią, ale ja nie chcę się ograniczać. Jeśli dostałabym jakąś inną ciekawą rolę, na pewno przyjęłabym.
To znaczy, gdyby ktoś pani zaproponował rolę wokalistki rockowej czy jazzowej też przyjęłaby pani?
Oczywiście! Aktorstwo filmowe mnie pasjonuje. Tak jak pasjonują mnie role mocnych kobiet, takich jak Zadra, kobiet walczących o swoje.
Towarzyszy pani na planie Jakub Gierszał jako filmowy raper Motyl.
Pierwszy raz pracowaliśmy razem, było to dla mnie ogromne przeżycie. Jest świetnym aktorem, a przy tym po prostu ciepłym, miłym człowiekiem. Mogłam się od niego wiele nauczyć, zupełnie jak Zadra od Motyla… To samo mogę powiedzieć o Grześku, który jako reżyser niejako przeprowadził mnie przez tę postać. Bardzo to dla mnie cenne.
Napisz komentarz
Komentarze