Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Gdyni brakuje ponad 160 mln zł z PIT-u. Radni PiS: Winne władze miasta, a nie rząd

Radni PiS z Gdyni przekonują, że gminy nie są „ograbiane” ze swoich dochodów, wbrew temu co twierdzą ich włodarze. W piątek poinformowali, że miasto otrzyma 54 mln zł obiecanej subwencji. W odpowiedzi, Urząd Miasta Gdyni wylicza, że stracił co najmniej 162 mln zł, po ograniczeniu dochodów z PIT. Obiecanych 54 mln zł jeszcze nie otrzymał.
Gdyni brakuje ponad 160 mln zł z PIT-u. Radni PiS: Winne władze miasta, a nie rząd

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Gminy ograbiane z dochodów? 

10 sierpnia, radni z ramienia PiS zorganizowali konferencję prasową, na której poruszyli kwestię rządowej subwencji dla samorządów, w ramach której miasto otrzyma 54 mln zł. Kwota przeznaczona może być na dowolny cel. Radni Marcin Bełbot oraz Marek Dudziński zaapelowali do prezydenta Wojciecha Szczurka, by środki przeznaczono na nowe inwestycje, podwyżki dla pracowników komunikacji miejskiej oraz pomocy społecznej. Chcą również, by dzięki nim utworzono dodatkowe połączenia autobusowe.

– Nie jest prawdą, co często podkreśla pan prezydent, że to wina rządu, że tych pieniędzy nie ma. Rząd Prawa i Sprawiedliwości doprowadził do historycznie najwyższych nadwyżek w budżecie miasta, w budżecie wszystkich samorządów. Przypomnijmy, że w skali państwa wyniosły 26 mld zł, a w samej Gdyni 30 mln zł – przekonuje Marek Dudziński. – Dostrzegamy, że problemem jest wykorzystywanie budżetu i środków publicznych przez miasto Gdynia, a nie polskiego rządu.

Radni zapowiedzieli swoją konferencję słowami o potrzebie „odkłamywania narracji prezydenta Wojciecha Szczurka”, jakoby za rządów PiS samorządy były ograbiane ze swoich dochodów. Marcin Bełbot mówił, że jest to już druga subwencja, którą otrzymało miasto. Pierwsza opiewała na kwotę 66 mln zł. Wskazał też na inne programy, z których samorząd może korzystać.

- Narzędzia są, tylko trzeba się wziąć do roboty – mówił Marcin Bełbot.

Wprowadzenie zerowego PIT dla młodych oraz obniżenia PIT do 12 proc., spowodowały ubytki w dochodach samorządów, partycypujących w podatkach od obywateli. Od 2019 r. samorządowcy protestują i apelują do rządu o przyjęcie rozwiązań, które zrekompensują im powstałe straty. W przypadku dużych miast, są one wyliczane na kilkaset milionów złotych rocznie.

Nie jest prawdą, co często podkreśla pan prezydent, że to wina rządu, że tych pieniędzy nie ma (...) Dostrzegamy, że problemem jest wykorzystywanie budżetu i środków publicznych przez miasto Gdynia, a nie polskiego rządu

Marek Dudziński / radny PiS

Rządowe subwencje nie pokrywają strat

W Gdyni, zaplanowane przez Ministerstwo Finansów dochody z PIT na 2023 r. wyniosły 452 mln zł. Oznacza to, że obecnie kształtują się na poziomie z 2018 r. Biorąc pod uwagę ostatnie lata, w tym dynamikę wzrostu na poziomie 11 proc., straty samorządu wyliczane są łącznie ma ok. 350 mln zł. Rząd przyznaje subwencje, ale jak mówią samorządowcy, są one niewystarczające, bo pokrywają zaledwie połowę strat.

ZOBACZ TEŻ: Pracownicy Wydziału Edukacji UMG kontrolują samych siebie? Gdyńscy radni PiS mają wątpliwości

- Kwota otrzymana w 2021 i 2022 r., stanowiąca rekompensatę utraconych wpływów z PIT, to ok. 134 mln. Dodatkowe 54 mln zł przyznane w 2023 r. zmniejszą tę lukę, ale nadal bez pokrycia pozostanie 46 proc. kwoty ubytków, czyli 162 mln – wylicza Aleksandra Mendryk, skarbnik Gdyni. - Taka wyrwa w dochodach miasta, przy jednoczesnym drastycznym wzroście wydatków spowodowanych rekordową inflacją, wzrostem cen nośników energii, podwyżkami wynagrodzeń oraz wysokimi stopami procentowymi, uniemożliwia realizację zadań bieżących, nie wspominając o możliwości finansowania nowych inwestycji.

Taka wyrwa w dochodach miasta, przy jednoczesnym drastycznym wzroście wydatków spowodowanych rekordową inflacją, wzrostem cen nośników energii, podwyżkami wynagrodzeń oraz wysokimi stopami procentowymi, uniemożliwia realizację zadań bieżących, nie wspominając o możliwości finansowania nowych inwestycji.

Aleksandra Mendryk / skarbnik Gdyni

Skarbnik odniosła się również do rekordowych nadwyżek budżetowych, o których mówili radni PiS. Aleksandra Mendryk tłumaczy, że wynikają z rządowych transferów, które jedynie sztucznie zawyżyły dochody na koniec roku. Przekazanie ich w ostatnich dniach grudnia uniemożliwiło ich wydatkowanie w danym roku, a ponadto stanowiły uzupełnienie ubytków roku następnego.

Do dziś gmina nie otrzymała oficjalnej decyzji ministra o przyznaniu 54 mln zł. Jedynym źródłem informacji o wysokości subwencji jest tabela zamieszczona na stronie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Nieoficjalnie mówi się, że środki mają dotrzeć jeszcze w sierpniu.

- W sytuacji kiedy już drugi rok z rzędu samorządy planują budżety zakładając deficyt bieżący, odpowiedź na pytanie o przeznaczeniu tej kwoty, wydaje się być oczywista - komentuje Aleksandra Mendryk. - Dzisiaj system finansowania samorządów powinien być określony na nowo, gdyż ten obecny totalnie się nie spina, i jednocześnie pozbawia samorządy autonomiczności. Brak stabilności dochodów bieżących uniemożliwia realizację zadań własnych, nie wspominając o wieloletnim planowaniu – dodaje skarbnik miasta.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama