Rybacy rozpoczęli protest o godz. 10.00. Z transparentami blokowali drogę na Półwysep Helski, co spowodowało, że ta popularna trasa zaczęła się momentalnie korkować.
Protestujący chcieli zwrócić uwagę na to, że rząd nie wywiązał się ze złożonej im obietnicy wypłacenia rekompensat, łącznej wysokościi 150 milionów złotych, z tytułu poniesionych strat po wprowadzonym w 2019 roku całkowitym zakazie połowu dorsza w polskiej strefie Bałtyku. Wynikał on z konieczności ochrony tego gatunku. Obecnie dorszy nie wolno łowic nawet na wędkę. Problem, według szacunków, dotyczy około tysiąca rybaków, którzy przekwalifikowali się na tzw. rybaków rekreacyjnych.
Rybacy przekazali obecnemu na miejscu reporterowi TVN, że wciąż są przez rządzących zwodzeni, wciąż słyszą obietnice, ale w żaden sposób te obietnice nie są realizowane.
– Rząd w 2020 roku podpisał z nami porozumienie, które było pokłosiem Porozumienia Luksemburskiego, gdzie polski rząd zobowiązał się do pokrycia skutków ekonomicznych i społecznych wprowadzenia zakazu połowu dorsza. Nasze firmy zostały zamknięte praktycznie z dnia na dzień – mówił jeden z protestujacych.
Jak poinformowała pomorska policja na swoim profilu na FB, policjanci byli na miejscu, rozmawiali z protestujacymi i kierowcami aby uspokoić emocje. Protestujący w porozumieniu z policjantami przepuszczali niektóre auta jadące na półwysep – głównie samochody uprzywilejowanych służb, takie jak karetki pogotowia, radiowozy policyjne, czy pojazdy straży pożarnej oraz auta, którymi podróżowały małe dzieci i osoby starsze.
O godzinie 12. protest zakończono.
Napisz komentarz
Komentarze