Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu

Liczę na to, że jeszcze uda się uzyskać porozumienie co do jednej listy partii demokratycznych do Sejmu

Jeżeli blok PSL i Hołowni pójdzie w wyborach do Sejmu oddzielnie, to będę im bardzo kibicował i życzył, aby osiągnęli wynik wyborczy, który gwarantuje im mandaty w Sejmie, czyli powyżej 8 procent. W przeciwnym razie, arytmetyka przeliczenia głosów byłaby korzystna dla Prawa i Sprawiedliwości – mówi senator Sławomir Rybicki z Koalicji Obywatelskiej.
Sławomir Rybicki

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Kiedy rozmawialiśmy w lutym o pakcie senackim, zapowiadał pan, że wspólne listy kandydatów będą gotowe przed wakacjami. Tymczasem list nadal nie ma i w dodatku słyszymy, że zamiast paktu, mamy senacki pat.

Nieprawdą jest, jak twierdzi poseł Biedroń, że rozmowy zostały przerwane. Te pogłoski zdementował również przedstawiciel Lewicy uczestniczący w rozmowach między uczestnikami paktu. A co do listy kandydatów, to w ogromnej większości, myślę, że w około 85 procentach, jest ona już uzgodniona. Pozostało jedynie kilkanaście okręgów, gdzie nadal trwają dyskusje, kogo wystawić, tak by maksymalnie zwiększyć szanse na zwycięstwo naszych kandydatów. Więc chodzi nie o kłótnie, a o wybór optymalnego kandydata.

PRZECZYTAJ TEŻ: Lewica w Trójmieście: Potrzebny jest pakt senacki i sejmowy! Z Konfederacją Lewicy nie po drodze

Tych rozmów nie utrudnia fakt, że Platforma Obywatelska zanadto zdominowała mniejsze partie opozycyjne, czy – jak niektórzy mówią – „pożarła” ich elektorat? I w efekcie to, że PO rośnie w sondażach, wcale nie przybliża opozycji demokratycznej do władzy, bo – w wyborach do Sejmu, które maja znaczenie decydujące – reguła d’Hondta, a może i progi wyborcze, sprawią, że zabraknie wam koalicjantów?

Wyborcy sami decydują o swoich preferencjach wyborczych. Myślę, że – jak zawsze przed wyborami – jest duża polaryzacja. Część wyborców rozważa zapewne, na kogo oddać swój głos w kategoriach bezpieczeństwa, tak aby nie został on zmarnowany. To jest typowa logika wyborcza, z jaką mieliśmy już nieraz do czynienia.

Konfederacja jest zlepkiem wartości i programów, z których część jest dla mnie nie do zaakceptowania, i w związku z tym, nie widzę możliwości współpracy. Chociaż, oczywiście, w polityce zarzekać się do końca nie powinno.

W praktyce, może to jednak oznaczać, że ani PiS, ani partie opozycyjne nie będą w stanie uzyskać sejmowej większości, a w tej sytuacji języczkiem uwagi pozostanie Konfederacja. Wyobraża pan sobie w ogóle jakieś porozumienie z tym ugrupowaniem?

Konfederacja rzeczywiście w ostatnim okresie uzyskuje rosnące poparcie sondażowe, sięgające nawet 14-15 proc. Do końca kampanii wyborczej jest jeszcze sporo czasu. Mam nadzieję, że młodzi wyborcy dokładniej przyjrzą się propozycjom Konfederacji, przede wszystkim stosunkowi do praw kobiet i prorosyjskim sympatiom części liderów ugrupowania, ponieważ to właśnie młodzi wyborcy będą mieli istotny wpływ na wynik Konfederacji.

Konfederacja jest zlepkiem wartości i programów, z których część jest dla mnie nie do zaakceptowania, i w związku z tym, nie widzę możliwości współpracy. Chociaż, oczywiście, w polityce zarzekać się do końca nie powinno. Wciąż liczę na to, że może jeszcze uda się uzyskać porozumienie co do jednej listy partii demokratycznych do Sejmu.

PRZECZYTAJ TEŻ: Jacek Karnowski: Jesteśmy gotowi tworzyć pakt sejmowy

Naprawdę? Chyba nikt z komentatorów już w to nie wierzy.

Dopóki piłka w grze… Jeżeli jednak blok PSL i Hołowni pójdzie wyborach do Sejmu oddzielnie, to będę im bardzo kibicował i życzył, aby osiągnęli wynik wyborczy, który gwarantuje im mandaty w Sejmie, czyli powyżej 8 procent. W przeciwnym razie, arytmetyka przeliczenia głosów byłaby korzystna dla Prawa i Sprawiedliwości. Głęboko wierzę jednak, że ta dynamika, którą osiągnęła Koalicja Obywatelska po tej dużej aktywności, przejawiającej się wyjazdami parlamentarzystów w różne regiony Polski, i ten ogromny sukces, jakim był półmilionowy marsz 4 czerwca, który przywrócił nadzieję znacznej części społeczeństwa na to, że opozycja wygra wybory parlamentarne, przyniosą efekty.

Te nazwiska, które pojawiały się w publicznym obiegu [Ryszard Petru, Jan Maria Jackowski, Roman Giertych], to są prawdopodobni kandydaci do Senatu. Niewykluczone, że wystartują z własnych komitetów, przeciw którym Blok Senacki, być może, nie wystawi kontrkandydata.

Wróćmy do Senatu. Kiedy rozmawialiśmy w lutym, mówił pan, że liczy co najmniej na 63 mandaty dla waszego bloku. Podtrzymuje pan te rachuby?

Zasadniczo tych prognoz nie zmieniam. Są one dość precyzyjnie oszacowane, chociaż zmieniły się okoliczności, ponieważ dziś już wiemy, że, oprócz kandydatów Prawa i Sprawiedliwości i Bloku Senackiego, co najmniej dwa inne ugrupowania polityczne zapowiedziały wystawienie swoich kandydatów we wszystkich stu okręgach. To Konfederacja i Niezależni Samorządowcy. A przecież wiemy też, że mogą wystartować również niezależni kandydaci, bo przecież wybory do Senatu są wyborami w okręgach jednomandatowych.

Jeżeli chodzi o kandydatów do Senatu, jako koalicja nie zmieniamy swoich szacunków. Uważamy, że nawet 65 mandatów jest do osiągnięcia w tych najbliższych wyborach.

PRZECZYTAJ TEŻ: Pakt senacki 2023. 63 senatorów w przyszłej kadencji to plan minimum opozycji

W tej liczbie jest również mandat z okręgu 63., gdzie w poprzednich wyborach pomógł wam start Waldemara Bonkowskiego, który odebrał głosy kandydatowi PiS?

Głęboko wierzymy, że w tym okręgu Blok Senacki osiągnie sukces…

Przepraszam, ale mówił pan o precyzyjnych kalkulacjach, a nie o wierze.

Jest wiele takich miejsc, gdzie nie ma pewności stuprocentowej, że wygra ta czy inna opcja, bo ostatnie wybory pokazały, że jest prawie równowaga. Z naszych analiz wynika, że jeżeli pójdziemy do wyborów jako blok, to uzyskamy między 62-65 mandatów.

PRZECZYTAJ TEŻ: Jacek Karnowski: PiS rzeczywiście przestraszyło się, że będzie musiało oddać władzę

Pomijając 200 kandydatów Konfederacji i Niezależnych Samorządowców, to co z takimi „harcownikami” w pojedynczych okręgach, jak Ryszard Petru, Jan Maria Jackowski, a być może także Roman Giertych czy Paweł Kasprzak? Czy Blok Senacki będzie wystawiać przeciw nim swoich kandydatów?

Jak wspomniałem na początku, jest kilkanaście okręgów, gdzie trwa debata, kto powinien zostać kandydatem, żeby zoptymalizować wynik. Te nazwiska, które pojawiały się w publicznym obiegu, to są prawdopodobni kandydaci do Senatu. W niektórych przypadkach to mogą być osoby z poparciem wszystkich partii demokratycznych. Niewykluczone też, że w kilku przypadkach będą to kandydaci, którzy wystartują z własnych komitetów, przeciw którym Blok Senacki, być może, nie wystawi kontrkandydata.

Giertych czy Jackowski wydają się absolutnie nie do przełknięcia dla Lewicy.

Dlatego prawdopodobnie nie będą kandydatami bloku, ale wystartują z własnych komitetów.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama