Załoga samolotu transportowo-desantowego An-28TD z 43 Bazy Lotnictwa Morskiego w Gdyni wystartowała 2 listopada po trasie Gdynia – Katowice – Warszawa – Gdynia. Lot był wykonywany na rzecz Kliniki Chirurgii i Transplantologii w Warszawie. Być może dzięki temu udało się uratować czyjeś życie?
Lotnicy morscy wykonują zadania o statusie „hospital” od 2007 roku, lecz misja transportowania organów do transplantacji rozpoczęła się znacznie wcześniej - w nocy z 5 na 6 listopada 1985 roku, kiedy lotnicy wojskowi transportowali pobrane od dawcy narządy na prośbę prof. Zbigniewa Religi. Pomoc wojska była wtedy jedyną szansą powodzenia, w przede wszystkim w dostarczeniu pobranych organów na czas. Trzy lata później zostało zawarte pierwsze porozumienie między medykami a żołnierzami z ówczesnego Dowództwa Wojsk Lotniczych i właśnie wtedy pojawiła się nazwa „Akcja Serce”.
- Czas dostarczenia organów przy ,,Akcji Serce’’ odgrywa zasadniczą rolę. Zapotrzebowanie ze strony służby zdrowia jest duże. Pierwszy taki lot lotnicy morscy wykonali po trasie z Bydgoszczy do Gdyni, na serce czekał 25-letni mężczyzna. Do roku 2015 realizowaliśmy jeden, dwa tego typu loty w ciągu roku. W 2020 roku Gdyńska Brygada Lotnictwa MW wykonała już 23 zadania w ramach „Akcji Serce”, rok później 5 lotów (ale to był okres pandemii Covid-19).
kpt. mar. Marcin Kołodziejski, rzecznik prasowy Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej
W 2022 roku było to 15 zadań, w 2023 już 18. Trzeba pamiętać, że podobnych akcji nie sposób zaplanować - podkreśla kpt. Kołodziejski. By pacjent mógł otrzymać szansę na przedłużenie życia, musi pojawić się dawca i odbyć cały skomplikowany proces pozyskania organów. My jesteśmy w nim tylko pewną częścią, która przy zadziałaniu całej procedury i współpracy daje gwarancję sukcesu.
Czy wykonywanie podobnych lotów nie koliduje z codziennymi, podstawowymi obowiązkami pilotów i mechaników maszyn morskiego lotnictwa? Wszak są żołnierzami, powinni się szkolić i pozostawać w gotowości na wypadek konieczności obrony kraju. Jak zapewnia kpt. mar. Marcin Kołodziejski, zadanie o statusie „hospital” nie różni się od innych. Takie loty odbywane są na podstawie porozumienia resortów zdrowia i obrony narodowej. Ponieważ nie sposób zaplanować, kiedy pojawi się potrzeba takiego wylotu, w gotowości pozostają poszczególne jednostki Sił Powietrznych według specjalnego grafiku.
PRZECZYTAJ TEŻ Lotnicy poszukiwali zaginionego rozbitka w pobliżu Ustronia Morskiego
Zapewnienie transportu w „Akcji Serce” opiera się najbardziej na siłach 33 Bazy Lotnictwa Transportowego w Powidzu oraz 8 Bazy Lotnictwa Transportowego w Krakowie. Choć zdarzają się zapytania o możliwość podjęcia się lotu, mimo że 43 Baza Lotnictwa Morskiego akurat danego dnia w grafiku nie figuruje.
- Jak przebiega takie zadanie? Jeżeli pełnimy danego dnia dyżur, mamy wyznaczoną załogę i statek powietrzny. Kiedy otrzymujemy konkretne zadanie transportu medycznego, jest ono analizowane. Jeżeli warunki atmosferyczne na to pozwalają, istnieje możliwość bezpiecznego startu i przelotu, wydawany jest rozkaz do wykonania zadania dla 43. Bazy Lotnictwa Morskiego - wyjaśnia kpt. mar. Marcin Kołodziejski.
Nasi lotnicy są profesjonalistami, przy tym każdy ma świadomość znaczenia i stawki takiego lotu. Od strony czysto lotniczej to w sumie standardowa procedura, choć na pewno nie można użyć określenia „lot jak każdy inny”. Zadania o statusie „hospital” traktowane są w sposób szczególny przez służby kontroli przestrzeni powietrznej, mówiąc najprościej zapewnia się statkom powietrznym jak najszybszą możliwość realizacji zadania – dodaje kpt. mar. Marcin Kołodziejski.
Jak widać, dla powodzenia kolejnej „Akcji Serce” musi nastąpić zgranie bardzo wielu elementów. Poczynając od procedury pobrania organów do przeszczepu u dawcy, poprzez organizację jak najszybszego transportu aż do zabiegu transplantacji. Kiedy maszyna jest jeszcze w powietrzu, w docelowym szpitalu już trwają przygotowania do przeszczepu.
Pierwsze loty o takim statusie wykonywano jeszcze wojskowymi śmigłowcami W-3RM. To bardzo dobre maszyny, polskiej jeszcze produkcji, lecz nie rozwijają dużych prędkości. Skoro w realizacji tych zadań czas jest na wagę złota – a raczej zdrowia i życia, śmigłowce zostały zastąpione przez samoloty transportowo-desantowe An-28TD, ze względu na prędkości przelotowe. Loty z organami do przeszczepu są dla Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej zadaniami dodatkowymi, traktowanymi jednak z największą powagą. Lotnicy są do nich przygotowani bardzo dobrze. Jak dotąd nie zdarzyło się, by którakolwiek maszyna doznała awarii lub inne przeszkody stanęły na drodze wykonania lotu.
- Zdajemy sobie sprawę, że chodzi o ludzkie życie, tu nikt i nic nie może zawieść – dodaje rzecznik gdyńskiej jednostki.
Napisz komentarz
Komentarze