Ministerstwo Zdrowia w najbliższy piątek przedstawi nowe regulacje, które pomogą w zapobieganiu masowemu wystawianiu e-recept. Ma to związek ogólnopolską aferą, ujawnioną pół roku temu przez „Dziennik Gazetę Prawną”. Dziennikarze opisali przypadek lekarskiego małżeństwa, które w 2022 roku wystawiło ponad 700 tys. recept, czyli niespełna 2 tysiące (łącznie z niedzielami i świętami) dziennie. Sprawą zainteresowały się Ministerstwo Zdrowia i Naczelna Izba Lekarska. Po przeanalizowaniu podobnych przypadków okazało się, że mamy do czynienia z ogólnopolskim procederem.
- Każda Izba Lekarska - także gdańska - bada obecnie sprawy tego typu - przyznaje dr Maciej Dziurkowski, rzecznik odpowiedzialności zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku. - W województwie pomorskim przed rzecznikiem odpowiedzialności zawodowej toczą się od miesięcy sprawy dotyczące przynajmniej kilku lekarzy. Sytuacja jest alarmująca, zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa trafiają także do prokuratury. Są to sprawy poważne, bo dotyczące także bezpieczeństwa pacjenta. Czeka nas ogrom pracy, bo trzeba przeanalizować każdą receptę.
Dr Dziurkowski przypomina, że już w trakcie trwania epidemii i tuż po niej samorząd lekarski zwracał uwagę, że tzw. telemedycyna (czyli forma świadczenia usług medycznych łącząca w sobie elementy telekomunikacji, informatyki oraz medycyny) zmienia się wręcz w telepatologię. Były i są prowadzone sprawy lekarzy, którzy decydując o sposobie leczenia, ograniczyli się wyłącznie do telefonicznego kontaktu z pacjentem, co w niektórych przypadkach kończyło się nawet jego śmiercią. Te sprawy nadal się w Gdańsku toczą na poziomie Sądu Lekarskiego.
- Podobnie jest z tzw. receptomatami - mówi rzecznik odpowiedzialności zawodowej. - Okazuje się, że - jak słusznie zauważyli przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia i Naczelnej Rady Lekarskiej - niemożliwe jest, by lekarz wystawiał kilkaset lub nawet kilka tysięcy recept dziennie.
Są to osoby, które za gigantyczne pieniądze udostępniły dane, co pozwoliło na wystawianie setek, jeśli nie tysięcy recept dziennie i zarobiły na tym gigantyczne pieniądze. Odpowiedzialność tych lekarzy jest ogromna. Wiadomo, że każdy lek przepisany na receptę, niewłaściwie użyty czy w niewłaściwej dawce, może doprowadzić do śmierci pacjenta. Dlatego jesteśmy wręcz przerażeni lekkomyślnością lekarzy, uczestniczących w tym procederze.
dr Maciej Dziurkowski
Jak to było możliwe, skoro przeciętny lekarz wypisuje kilka, góra kilkanaście recept każdego dnia? W większości przypadków firmy prowadzące działalność potrzebowały jedynie pewnych informacji numerycznych ze strony lekarza, by móc zalogować się do systemu i wystawiać recepty. W niektórych - nie wiadomo czy we wszystkich przypadkach - z pacjentem nie kontaktował się żaden lekarz. Osoba potrzebująca recepty wypełniała jedynie krótką ankietę. Następnie wszystko załatwiały programy komputerowe, które, korzystając ze sztucznej inteligencji, przeprowadzały liczne analizy odnośnie stanu zdrowia pacjentów i możliwości leczenia. I to program komputerowy decydował, co zapisać, a następnie sam wystawiał receptę. Nie było przy tym żadnego lekarza, który zbadałby chorego i/ lub przeprowadził z nim wywiad. Działano na zasadzie: kopiuj-wklej.
PRZECZYTAJ Czy będzie można wziąć zwolnienie bez wizyty u lekarza?
Na liście najczęściej zapisywanych w ten sposób specyfików znalazły się marihuana medyczna, antykoncepcja awaryjna, leki na odchudzanie, antybiotyki oraz silne leki przeciwbólowe.
Dane lekarzy z Pomorza, którzy firmowali wystawiane przez sztuczną inteligencję recepty, zostały przesłane do OIL w Gdańsku przez Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej NIL.
ZOBACZ Ponad 100 lekarzy-antyszczepionkowców stanie przed sądem lekarskim
- Są to osoby, które za gigantyczne pieniądze udostępniły dane, co pozwoliło na wystawianie setek, jeśli nie tysięcy recept dziennie i zarobiły na tym gigantyczne pieniądze - twierdzi dr Dziurkowski. - Sprawa jest poważna i ma szerszy zasięg. Odpowiedzialność tych lekarzy jest ogromna. Można tu mówić o koszmarnej patologii. Wiadomo, że każdy lek przepisany na receptę, niewłaściwie użyty czy w niewłaściwej dawce, może doprowadzić do śmierci pacjenta. Dlatego jesteśmy wręcz przerażeni lekkomyślnością lekarzy, uczestniczących w tym procederze.
Trudno powiedzieć zresztą, ile w tym lekkomyślności, a ile kalkulacji. Według obliczeń dziennikarzy „DGP” opisywane przez nich małżeństwo lekarskie mogło zarobić łącznie od ponad 7 do ponad 14 milionów złotych.
Z informacji medialnych wynika, że podczas piątkowej konferencji w Ministerstwie Zdrowia zostaną przedstawione zmiany systemowe, określające maksymalną liczbę pacjentów, przyjmowanych dziennie przez lekarza.
Od medyków słyszę, że proceder masowego wystawiania recept przez systemy komputerowe został w ostatnich miesiącach znacząco ograniczony.- Jeśli jednak pogrzebie pani w internecie, takie oferty nadal wyskakują - mówi jeden z lekarzy.
Napisz komentarz
Komentarze