„Turyści i kuracjusze. Opowieść o dwóch miastach”. Wystawa na 200-lecie Sopotu
W tym roku mija 200 lat od czasu, gdy Jean George Haffner uruchomił w Sopocie pierwszy na gdańskim wybrzeżu zakład kąpielowy.
– Pod gospodarskim okiem doktora Haffnera Sopot rozwijał się, powstawały nowoczesne obiekty kąpielowe, parki i infrastruktura drogowa. Wiara w zbawienny wpływ morskich kąpieli na zdrowie stawała się coraz bardziej powszechna, więc kuracjuszy przybywało. W pierwszym roku działalności z oferty dr. Haffnera skorzystało 209 gości. Trzy lata później ich liczba wzrosła do 450, w 1842 r. przekroczyła 1000, a w 1876 r. do sopockiego kąpieliska zjechało 2406 osób. Kolejne lata przynosiły dalszy wzrost liczby kuracjuszy. 200 lat później miasto z dumą kontynuuje kurortowe tradycje. Piękne piaszczyste plaże, najdłuższe drewniane molo w Europie czy słynny Monciak wciąż przyciągają turystów i kuracjuszy – mówi Karolina Babicz-Kaczmarek, kuratorka wystawy.
Nowa wystawa Muzeum Sopotu to okres od powstania uzdrowiska w 1823 r., poprzez jego rozwój i przemiany, aż do 1945 r.. Ekspozycja ma w tytule „dwa miasta”, bo także w tym roku jubileusz 90-lecia uzyskania praw miejskich obchodzi zaprzyjaźnione z Sopotem Zakopane, które u siebie zaprezentuje własną wystawę o historii miasta.
– W naszym muzeum przedstawimy dzieje sopockiego kąpieliska, kto przyjeżdżał, jakie były pierwsze opinie znanych kuracjuszy, jak wyglądały domy kuracyjne, zaprezentujemy, na przykład, cytaty z pierwszego, bo z 1823 r., przewodnika po mieście, napisał go prawdopodobnie sam Haffner – mówi Justyna Gibbs z sopockiego muzeum. – Wyemitujemy też dotąd nie pokazywany, najstarszy, bo z 1913 r., film prezentujący Sopot. Pozyskaliśmy go z archiwum francuskich wytwórni Gaumont i Pathe. To 40-sekundowy obraz przedstawiający, m.in., kąpielisko w Łazienkach Północnych i kąpiących się tam panów czy Kronprinza, księcia Wilhelma, który na kortach uczy syna grać w tenisa.
Omówione zostaną walory przyrodnicze regionu. Ciekawostką są zielnik z końca XIX w., który przedstawia reprodukcje sopockiej roślinności, ale i grafiki Eugena Troschela przechowywane w Bibliotece Brytyjskiej w Londynie. Przedstawiają, m.in., plażę w Sopocie i nieznane ujęcie mola, a także lasek w Karlikowie.
PRZECZYTAJ TEŻ: Domy, które zaprojektował Heinrich Dunkel, stoją i zachwycają
Odtworzony zostanie plan dnia kuracjusza z „obowiązkowymi” zajęciami oraz aktywnościami w czasie wolnym. Na jednej z plansz ekspozycji widnieje taki oto cytat:
„Każdy kto przybywa do Sopotu w celach rekreacyjnych ma dogodność wybrać życie samotne lub towarzyskie. Kto się odsuwa od ludzi, zdaje się na siebie samego i wtedy z własnej winy paść może ofiarą znudzenia. W ciągu kilku dni przybysze najpierw się ze sobą zapoznają, a potem przyjmują chętnie do swego kręgu kuracjuszy przybyłych później. Tutaj nie wydaje się uczt powitalnych tudzież pożegnalnych. Ten kto odwiedza innego zadowala się tym, co ów mu serwuje, a radosne godziny spędza się przy kromce chleba z masłem, szklance mleka albo filiżance herbaty”.
Nie zabraknie eksponatów ze zbiorów Muzeum Sopotu. Wśród nich, m.in.: stroje kąpielowe, buty plażowe, szkła kuracyjne czy obiekty związane z uprawianymi nad morzem sportami.
PRZECZYTAJ TEŻ: Brodwino. Najpiękniejsza dzielnica Sopotu
Walory klimatyczne, kasyno, festiwale Wagnerowskie, Tydzień Sportu – kurort przyciągał nie tylko tych, którzy chcieli się tu leczyć.
– Z czasem Sopot stał się modny, po prostu wypadało tu być – mówi Justyna Gibbs. – Ale nasza wystawa to też głosy krytyczne sprzed lat. Henryk Sienkiewicz przebywający tu w 1888 r. ośmielił się wypowiedzieć, że:
„Zoppot jest straszną dziurą. Czarno, mokro, nudno, słowem obrzydliwie”.
– Zachwycony nie był też popularny w XIX wieku warszawski aktor Alojzy Żółkowski. Obok narzekań na drożyznę, skrytykował też przebywające w kurorcie panie:
„ani jednej ładnej, ani jednej chociaż przyjemnej, wszystkie brzydkie, szkaradne prawie. Szczerze wzdycham do Warszawy…”.
Wystawa czynna w Muzeum Sopotu od 5 maja. Wernisaż: 4 maja, godz. 18.
Napisz komentarz
Komentarze