Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Gdzie te bale w karnawale? Czyli o tym, jak zagubiliśmy chęć do hucznej zabawy

Sylwester? Najchętniej z rodziną, przed telewizorem lub najwyżej w wąskim gronie znajomych. Dziś rzadko kto wybiera się na prawdziwy, wystawny bal. Taki, na jakim do białego świtu bawili się nasi rodzice i dziadkowie.
bal

Autor: Archiwum prywatne

– Zrezygnowaliśmy z organizowania balu sylwestrowego w tym roku – pani Aleksandra, właścicielka restauracji i sali weselnej w pobliżu Trójmiasta rozkłada ręce. – Większość znajomych, którzy mają takie sale, również rezygnuje.

Na decyzję Aleksandry wpłynęła ekonomia. Po podliczeniu kosztów organizacji balu okazało się, że uczestnictwo w imprezie kosztowałoby 500, 600 złotych na osobę.

– Oczywiście, można zejść do 350 złotych, ale to by oznaczało, że zaoferujemy gościom podłe wino, najtańszą wódkę, kotlet na wejście i parę przekąsek – twierdzi właścicielka lokalu. – A u nas muszą być przystawka, zupa, trzydaniowa kolacja, zimne przekąski typu tatar wędzony z szarpaną wołowiną, słodkości, by nie zejść poniżej dotychczasowego poziomu. Czy pani wie, że dobry łosoś kosztuje 130 złotych? Didżej też w sylwestra bierze dwa razy tyle. Zrobię imprezę na 40 osób i zapłacę didżejowi 4 tysiące złotych? Gdzie tu sens?

Gdzie te bale w karnawale? Jak zagubiliśmy chęć do hucznej zabawy

Może i sens byłby większy, gdyby ludzie chcieli się bawić na balach. Ale nie chcą.

Aleksandra doskonale pamięta czasy, gdy o imprezę sylwestrową dopytywano się jeszcze przed andrzejkami, a panie rezerwowały miejsce u fryzjera na 31 grudnia już na początku miesiąca.

– W tym roku tylko jedna klientka przychodzi specjalnie w sylwestra, by uczesać ją na bal – mówi Radosław Brański, właściciel salonu fryzjerskiego w Gdyni Orłowie. – Nie dziwię się, hucznych bali coraz mniej, a przed mniejszymi imprezami, mając dobre kosmetyki do stylizacji włosów, można w domu samemu popracować nad fryzurą.

PRZECZYTAJ TEŻ: Co robić na Pomorzu w sylwestra?

Anna, 35-letnia mężatka, matka trzyletniego syna wzrusza ramionami, gdy pytam o sylwestra.

– W życiu nie byłam na balu, poza studniówką – stwierdza krótko. – Spłacamy kredyt za mieszkanie i nie wydamy ponad tysiąca złotych za jedną noc. Trzeba by też było szukać opieki do dziecka. No i coraz więcej osób choruje na grypę, a ja mam się pchać w taki tłum? Nie warto... Jedziemy więc do przyjaciół, z którymi wypijemy prosecco.Anna zdaje sobie sprawę, że odeszła od co najmniej trzypokoleniowej rodzinnej tradycji. Na przełomie wieków, jej rodzice co najmniej raz szli na bal w karnawale. Suknie babci, długie, błyszczące, z koronkami, szyte co roku na sylwestra, leżą jeszcze w pawlaczu u dziadków. Prababci Anna już nie pamięta, ale jej opowieści o szalonych przedwojennych balach i piciu szampana przez generała z prababcinego pantofelka powtarzane były podczas spotkań w gronie rodziny.

Klub Starych Kawalerów zaprasza na tańce

– Przed wojną w Gdyni tańczono wszędzie, były nawet brydże tańcujące – Małgorzata Sokołowska, dziennikarka, autorka wielu książek o Gdyni zbiera właśnie materiały do kolejnej publikacji o przedwojennych gdyńskich restauracjach. Było ich 150, w części odbywały się nie tylko bale, ale także potańcówki organizowane z różnych okazji.

Albo i bez okazji.. Zapraszano na five o'clock, czyli tańce organizowane o godzinie 17., i na podkoziołki (zwyczaj tych ostatkowych zabaw pochodził z Poznania), na które panie przyprowadzały panów. Im więcej mężczyzn przyprowadziły, tym mniejsza była cena za bilet. Pewnego roku podziw wzbudziła dama, za którą aż 11 panów przyszło na bal. Gdyńska prasa odnotowała, że parkiet był pełen „fikających kandydatek do stanu małżeńskiego”.

bal maskaradowy, plaża, Gdynia
Bal maskowy na gdyńskiej plaży

Na zdjęciu Romana Morawskiego z 1927 roku pozują uczestnicy balu maskowego na gdyńskiej plaży. W zbiorach Narodowego Archiwum Cyfrowego Małgorzata Sokołowska znalazła fotografie par tańcujących na pomoście przystani Żeglugi Polskiej i w Casinie Morskim Oku.

bal na pomoście przystani Żeglugi Polskiej
Bal na pomoście przystani Żeglugi Polskiej

Gdynianie bawili się także w Hotelu Kaszubskim i w Polskiej Rivierze (do dziś lokal działa pod nazwą Riviera). To tam Komitet Pań Gdyńskich zapraszał na Bal Wełniany, a Klub Starych Kawalerów organizował bale, na które panie wchodziły za darmo.

Powodzeniem cieszyły się imprezy tematyczne, takie jak, np., Noc w Japonii lub Bal Gałganiarzy. Na tym ostatnim specjalne nagrody za stroje otrzymały panie z towarzystwa, przebrane za gazeciarza i żebraczkę.

bal w Casinie Morskim Oku
Bal w Casinie Morskim Oku

Szczególnie prestiżowy był Bal Morski, organizowany od 1921 roku w Tczewie przez Państwową Szkołę Morską, a potem przeniesiony w 1928 roku do Gdyni.

W lutym 1929 roku w „Dzienniku Gdyńskim” pisano:

„Bale, dancingi, spektakle, koncerty itp. sypią się jak z rogu obfitości. Kto żyw i zdrów korzysta z okazji, by się zabawić. Boć to przecież karnawał! (...) Pod względem zabaw Gdynia nie ustępuje w niczem wielkim miastom. Najrozmaitsze były już zabawy, a jedna sympatyczniejsza od drugiej. Bal Magistracki udał się pod każdym względem znakomicie. Goście rekrutujący się ze społeczeństwa gdyńskiego bawili się ochoczo do białego rana. Dwie orkiestry przygrywały do tańca. (...) Ale clou karnawału tegorocznego to Bal Morski, który odbędzie się 9 lutego we wspaniale udekorowanych salonach Casina pod protektoratem twórcy Żeglugi, ministra przemysłu i handlu, p. inż. Kwiatkowskiego”.

„Dziennik Gdyński” z 9 lutego 1929 roku

Baloniki, serpentyny i bal na „Batorym”

– Po wojnie PRL odcinał się od tradycji, więc Bale Morskie zniknęły z kalendarza – mówi Małgorzata Sokołowska. – Ale w PSM bawiono się nadal.

Zachowało się „balowe” zdjęcie rodziców Małgorzaty. Z chłopakiem w krawacie tańczy młodziutka dziewczyna w szkolnym mundurku Państwowego Gimnazjum i Liceum Żeńskiego. To późniejsza znana dziennikarka Wiesława Kwiatkowska, wtedy jeszcze Janasówna, z narzeczonym Jerzym Kwiatkowskim, uczniem Wydziału Mechanicznego PSM – absolwentem z 1952 roku.

Wiesława Janasówna z narzeczonym Jerzym Kwiatkowskim, uczniem Wydziału Mechanicznego PSM, absolwent z 1952 roku

Prawdziwe bale wróciły do łask po 1956 roku. Organizowano je nie tylko w hotelach i eleganckich lokalach, ale także w szkołach, remizach strażackich, domach wczasowych. Były baloniki i serpentyny, grała orkiestra, a nad wszystkim czuwał wodzirej. Toasty wznoszono wódką i radzieckim szampanem.

Pani Halina rozkłada na stole czarno-białe zdjęcia. Najstarsze zrobiono pod koniec lat pięćdziesiątych. Kobiety w pięknych sukniach, panowie w garniturach, czasem w smokingach. Widać, że wszystkim dopisywały humory.

– Chodziliśmy na sylwestra głównie do Grand Hotelu, ale bywało, że świętowaliśmy w Lido w Jastarni lub w Zakopanem – mówi 90-latka z Gdyni. – Skąd te suknie? Na początku sama szyłam, potem zamawiałam u krawcowej. A jedną, taką rozkloszowaną, ze sztywną halką, pożyczyła mi mieszkająca w sąsiedztwie hrabina Potocka. Potem się okazało, że hrabiną, tak naprawdę, nie była, ale zdjęcia sukienki do dziś robią wrażenie.

przedwojenny Bal Morski
Przedwojenny Bal Morski

W karnawale swoje bale organizowały różne grupy zawodowe, od prawników po farmaceutów. Dobierali znajomych i w kilka par ruszali potańczyć.

Kiedy to się skończyło?

– Dla nas cezurą był stan wojenny – odpowiada pan Ryszard, mąż Haliny.

Pokolenie dzisiejszych 50- 60-latków noc sylwestrową i karnawał spędzało w hotelu Gdynia, Grand Hotelu, w sopockiej Marinie i Heweliuszu. A także w Interklubie, restauracji George, Róży Wiatrów i w Rivierze.

PRZECZYTAJ TEŻ: Tu leczyli się i balowali, czyli lato temu w Brzeźnie

Potańczyć do dziś można w gdyńskim Klubie Pokład, który niedługo zostanie już rozebrany, ze względu na planowaną przy al. Jana Pawła II inwestycję.

W ostatnich dwóch dekadach gdyński Hotel Nadmorski znany był z sylwestrowych bali tematycznych. Podczas imprezy pod hasłem „New Year New York”, najbardziej wytrwali balowicze o godzinie 6. rano oglądali transmisję telewizyjną z Times Square. Z okazji wejścia do kin filmu z agentem 007 „Quantum of Solace”, bal na przełomie 2007 i 2008 roku odbywał się pod patronatem Jamesa Bonda. Były też temat związany z kasynem w Monaco i bal na „Batorym”, gdzie ściany zakrywały duże, dobre zdjęcia z polskiego transatlantyku. Na takich imprezach nowy rok witało nawet 400 osób.

Bale karnawałowe poszły w zapomnienie. Jest apatia w społeczeństwie?

W tym roku bal w Nadmorskim, choć już bez dodatkowych nakładów na imprezę tematyczną, mimo wszystko się odbędzie. Wejściówka to 750 złotych od osoby, ale – jak mówi Krzysztof Sampławski, współwłaściciel Hotelu Nadmorskiego – są w Trójmieście jeszcze wyższe ceny, sięgające 900 złotych.

– Zawsze robimy sylwestra „na bogato”. Z open barem bardzo dobrze zaopatrzonym, bufetami uzupełnianymi przez całą noc. No i jeśli zbierze są większa grupa balowiczów, stosujemy obniżki. Ceny potrafią zejść nawet o 25-30 proc. – słyszę w Nadmorskim.

Przewidywanych jest około 200 gości. To i tak dwa razy więcej niż przed rokiem, kiedy to pandemia skutecznie odstraszyła wielu amatorów sylwestrowej imprezy.

– Mamy lata kryzysowe, covid je tylko pogłębił – wylicza przyczyny mniejszej popularności bali współwłaściciel gdyńskiego hotelu. – To nie tylko wysokie ceny i inflacja. Jest zwyczajnie apatia w społeczeństwie. Nie dziwię się, że wielu organizatorów zrezygnowało. Nastroje są, jakie są. Ceny też nie są niskie. Sama obsługa takiego wydarzenia to około 20 osób pilnujących stołów. A godzina pracy w sylwestra to brutto 40-50 złotych. Na to też trzeba zarobić.

Bal Morski

Czy wielkie imprezy sylwestrowo-karnawałowe odchodzą więc do historii?

– To już nie wróci – twierdzi Małgorzata Sokołowska. – W Gdyni można jeszcze potańczyć w Róży Wiatrów i w Rivierze, gdzie przychodzą starsze panie i starsi panowie. Ale w tym przypadku „starsi” to słowo kluczowe.

Krzysztof Sampławski, mimo wszystko, jest optymistą.

– Jeszcze wrócimy do wspólnych zabaw – twierdzi. – Może nie za rok, ale za dwa lata? To jak koniunktura gospodarcza i trendy w modzie. Przychodzi i odchodzi. Trzeba liczyć, że ustabilizuje się sytuacja. Po jakimś czasie ludzie będą wspominać – pamiętasz, były takie fajne bale! Jedno pokolenie już schodzi z tej imprezowej sceny, ale dorasta następne. Młodzi, którzy preferują „domówki”, prędzej lub później zaczną mówić, że kiedyś można było pobawić się na większej imprezie. Nie tylko, aby znaleźć wreszcie okazję do tańczenia – a takich okazji jest mało – ale też, by posiedzieć z przyjaciółmi, pobiesiadować.

PRZECZYTAJ TEŻ: Sylwester dla najmłodszych w Sopocie. Tak było w Sopockim Miasteczku Noworocznym

Anna nie wyklucza, że jeszcze kiedyś, jak mama, babcia i prababcia, nałoży piękną suknię oraz zatańczy przy orkiestrze w dużej sali.

– Na wszystko musi być czas – mówi. – Dziś mamy czas wojny za naszą granicą, szalejących wirusów i cen, niepewności. Priorytety są inne. Dopiero, jeśli się zmienią, pójdziemy się bawić.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama