Program dofinansowania leczenia metodą in vitro w Chojnicach ruszył w 2018 roku, kilkanaście miesięcy po tym, jak burmistrz Arseniusz Finster oficjalnie obiecał jego wprowadzenie podczas tzw. „czarnego protestu” na Starym Rynku. Zapowiedź burmistrza, a następnie wprowadzenie programu wywołało wówczas w mieście wielką dyskusję i nie ucichła ona również w kolejnych latach, a wygłaszane opinie były często radykalne. W 2018 roku, już po przegłosowaniu programu w Radzie Miejskiej, proboszcz Janusz Chyła podsumował ten fakt wpisem na twitterze, że w Chojnicach, mieście którego Honorowym Obywatelem jest Papież Jan Paweł II, a patronem św. Jan Chrzciciel, cywilizacja śmierci doszła do głosu. Następnie ksiądz zasugerował też, iż burmistrz, który wprowadza i popiera in vitro nie powinien... nieść krzyża podczas miejskiej Drogi Krzyżowej, co odbiło się głośnym echem w całym kraju.
"Podczas in vitro giną ludzkie istnienia"
Dwa lata po wprowadzeniu finansowania in vitro, na komisji oraz sesji radna z Chojnic Janina Kłosowska apelowała do „ludzkich sumień i to nie tylko tych katolickich”.
- Nie zabijaj to nie jest tylko przykazanie Boże, ale głęboka prawda. Więc proszę się temu przyjrzeć, bo przypominam, że w procedurze in vitro ginie dużo więcej ludzkich istnień niż tych, które się rodzą. Proszę się temu przyjrzeć. Naprawdę z głębi serca o to proszę – mówiła na komisji społecznej do radnych, a swój pogląd na temat in vitro rozwinęła również podczas sesji (w grudniu 2020 roku).
ZOBACZ TEŻ: In vitro to życie. Gdańsk wygrał z programem rządowym bitwę o dzieci
- To jest cud, który zaczyna się na szkiełku laboratoryjnym. Przy poczęciu w łonie matki nawet jest obserwowany błysk, bo tam się poczyna ludzkie życie, piękne, jedyne i niepowtarzalne. A jakie są życia te, które rozpoczynają się na szkiełku laboratoryjnym? Gdzie są te dzieci, które nie zostały wszczepione do łon matek? Jaki jest los tych dzieci? Co się dzieje z tymi poczętymi życiami, które rozpoczęły się na szkiełku laboratoryjnym i powędrowały do zamrażarek? Czy one się kiedyś nie upomną? - mówiła radna Kłosowska, pytając jedną z radnych, czy ta słyszała o syndromach poaborcyjnych i po in vitro, które są jej zdaniem takimi samymi dramatami, jak niepłodność.
W procedurze in vitro ginie dużo więcej ludzkich istnień niż tych, które się rodzą
Janina Kłosowska / radna Chojnic
Po takich słowach burmistrz Chojnic Arseniusz Finster nie krył wówczas emocji.
- Ja protestuję i odrzucam całkowicie takie stwierdzenia, że dzieci z in vitro to są jakieś inne dzieci. Ktoś musi być głupcem, żeby coś takiego opowiadać, że to są jakieś inne dzieci, że chorują, że nie wiadomo co, nie wiadomo jak. Ja znam dzieci z in vitro, bo te pary, które dzięki nam mają dzieci, mnie odwiedzają. Trzymam te dzieci na rękach, normalnie żyją. Zresztą to jest metoda nie jakaś nowa sprzed kilku lat, tylko ona funkcjonuje na świecie od kilkudziesięciu lat. Więc tutaj ta wątpliwość pani radnej, że zarodki są przechowywane i zamrażane, może być, ale nie są niszczone. To podkreślam z całą mocą. Para, która ma zarodki, może sama o nich decydować lub oddawać do adopcji, bo często jest tak, że następuje też adopcja zarodka – argumentował burmistrz Chojnic.
In vitro w Chojnicach również w 2023 roku
Temat wrócił w tym roku, gdyż przed sesją budżetową burmistrz Arseniusz Finster głośno zastanawiał się, czy szukając w mieście oszczędności, nie wycofać się z finansowania in vitro. Ostatecznie podjął jednak decyzję, że w 2023 roku program będzie kontynuowany, gdyż miasto ma podpisane umowy z klinikami do końca 2023 roku. - I musimy je kontynuować. Od czerwca 2018 roku łącznie z zaliczkami wydaliśmy na ten program 335 tysięcy zł. Dzięki in vitro urodziło się w Chojnicach 15. dzieci, a kolejnych 10 par zakwalifikowano już do programu - mówi Arseniusz Finster, którego uważa, że tę procedurę mimo wszystko powinno finansować państwo.
Radny Bartosz Bluma stwierdził podczas poniedziałkowej sesji, 19 grudnia, że umowa o in vitro może być z klinikami rozwiązana z ważnych powodów i jego zdaniem zła sytuacja finansowa samorządu, wynikająca z obecnej sytuacji w kraju, daje taką furtkę. - Państwo macie swoje argumenty, my swoje i w tym temacie jednak nie dojdziemy do porozumienia – podsumował radny Bluma.
In vitro na Pomorzu
Na Pomorzu jedynie pojedyncze samorządy oferują finansowe wsparcie w leczeniu niepłodności metodą in vitro. Największą skutecznością może poszczycić się Gdańsk, gdzie dzięki Programowi Wsparcia Prokreacji przez pięć ostatnich lat urodziło się 603 dzieci. Zwiększenie przez Radę Miasta Gdańska finansowania programu do 2 mln 720 tys. zł rocznie pozwoli na kolejne 400 procedur w ciągu roku. Dopiero 1 kwietnia tego roku rozpoczęły się w Sopocie nabory chętnych do programu leczenia niepłodności metodami in vitro i naprotechnologii. Samorząd przewiduje nawet do 5 tys. zł dofinansowania w ramach pojedynczej procedury.
Podsłupska Kobylnica od 2021 r. przeznacza 25 tys. złotych rocznie na leczenie metodą in vitro. Na razie gmina może pochwalić się jednym urodzonym dzięki programowi dzieckiem.
Program na rzecz przeciwdziałania skutkom niepłodności prowadzony jest także w Słupsku. Jeszcze w kwietniu br. urzędnicy informowali, że pomógł on w przyjściu na świat 21 dzieciom. W grudniu wiadomo już o kolejnych dziesięciu małych obywatelach Słupska, urodzonych w ostatnich ośmiu miesiącach. Od 2018 r., czyli od początku działalności programu, na świat przyszło 31 dzieci.
Protestuję i odrzucam całkowicie takie stwierdzenia, że dzieci z in vitro to są jakieś inne dzieci. Ktoś musi być głupcem, żeby coś takiego opowiadać
Arseniusz Finster / burmistrz Chojnic
"TAK dla in vitro"
Natomiast nadal trwa zbieranie podpisów (uzbierano już wymagane 100 tys.) pod obywatelskim projektem ustawy „TAK dla In Vitro”, który zakłada finansowanie programu z budżetu państwa - w wysokości nie niższej niż 500 mln zł rocznie. Projekt powstał z inicjatywy byłej premier Ewy Kopacz, przewodniczącą komitetu jest Agnieszka Pomaska, a wspierają członkowie Platformy Obywatelskiej.
Warunki skorzystania z programu in vitro w Chojnicach
W Chojnicach, aby zakwalifikować się do programu, para musi pozostawać w związku małżeńskim, złożyć stosowne oświadczenie lub dokument potwierdzający, że oboje małżonkowie są mieszkańcami Chojnic oraz potwierdzić, że nie uczestniczyła lub uczestniczyła w maksymalnie dwóch zabiegach zapłodnienia pozaustrojowego w innych programach leczenia niepłodności finansowanych ze środków publicznych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ruszyła zbiórka podpisów ws. ustawy o in vitro
W dniu zgłoszenia do programu wiek kobiety musi mieścić się w przedziale 21-40 lat (warunkowo do 42 lat), poziom hormonu AMH u kobiety wynosi powyżej 0,7ng/ml (badania nie starsze niż 6 miesięcy), a para spełnia ustawowe warunki podjęcia terapii metodą zapłodnienia pozaustrojowego czyli została zakwalifikowana do leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego przez klinikę zgodnie z wytycznymi Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu i Embriologii i zgodnie z Ustawą o leczeniu niepłodności z dnia 25 czerwca 2015 roku.
Para może ubiegać się maksymalnie o trzykrotne dofinansowanie do 5000 zł do jednej procedury zapłodnienia in vitro, składającej się z następujących kilku etapów.
Szczegóły można znaleźć na stronie internetowej miasta Chojnice.
Napisz komentarz
Komentarze