Taka 25-letnia dziewczyna i śmierć. To był jednak jej chłopak, no, chłopak. Czy był chory? Chyba oblał to wszystko jakimś łatwopalnym płynem, a potem poszedł pod pociąg. Co tam się stało? Tylko oni wiedzieli. My się nigdy nie dowiemy – mówią sąsiadki.
Według jednej z relacji w mieszkaniu na Dekerta były pokoje na wynajem przez internetowy portal. Nie tylko studenci wynajmowali. To już słyszymy gdzie indziej.
- Postępowanie zostało wszczęte z artykułu 148 kodeksu karnego, a więc dotyczącego zabójstwa. Biegły wstępnie orzekł, że doszło do podpalenia. Pokój w mieszkaniu wynajmowany był przez mężczyznę, który, jak ustalono, później targnął się na swoje życie - relacjonuje rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, prokurator Grażyna Wawryniuk. - Tej nocy nocy z pokoju, jak zeznali świadkowie, słychać było hałasy i kłótnię. Mężczyzna wyszedł, pozostawiając tam kobietę. Podczas pożaru był widziany w budynku i przed nim. Był obecny, gdy leżąca na ulicy kobieta była reanimowana – dodaje.
W poniedziałek, 13 grudnia po godzinie 5. policjanci odebrali zgłoszenie o pożarze. Według informacji strażaków, na ulicę wyskoczyła lub wypadła młoda kobieta. Próbowano ją reanimować i wezwano szybko karetkę pogotowia.
– Pomimo udzielonej pomocy medycznej, kobieta zmarła w szpitalu – mówił asp. sztab. Mariusz Chrzanowski, rzecznik prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku. – Na miejscu pod nadzorem prokuratora pracowali policjanci z grupy dochodzeniowo-śledczej, którzy z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa przeprowadzili oględziny,. Policyjny technik zabezpieczył ślady oraz sporządził dokumentację fotograficzną.
Kilkadziesiąt minut po pierwszym zgłoszeniu, do policjantów wpłynęła informacja, że na torach między stacjami Gdańsk-Wrzeszcz - Gdańsk-Zaspa doszło do kolejnej tragedii. 25-letni mężczyzna wskoczył pod pociąg. Wstępnie stwierdzono, że było to samobójstwo.
Sekcje zwłok zostaną przeprowadzone pod koniec tygodnia.
Napisz komentarz
Komentarze