Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Ratujmy Las Tczewski! – petycja złożona. Radni uchwalili zmiany [nl] w studium uwarunkowań

Informacja o możliwości wycięcia części drzew z tzw. Lasu Tczewskiego, rosnącego na terenie dawnego poligonu wojskowego, zaniepokoiła mieszkańców. Złożyli petycję w obronie tego zielonego terenu. Prezydent Tczewa uspokaja, że Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego jedynie w sposób ogólny określa politykę przestrzenną. Nie wszystkich to przekonało.
Las Tczewski

Autor: Łukasz Brządkowski

Mimo różnicy zdań, miejscy radni przyjęli zmiany w studium dla terenu dawnego poligonu wojskowego, czyli działek pomiędzy ul. Rokicką, Poligonową a osiedlem Witosa. Ale wróćmy do początku...

Zanim na dobre rozpoczęła się sesja, na ręce przewodniczącego Rady Miejskiej w Tczewie inicjatorzy akcji „Ratujmy Las Tczewski” złożyli petycję, pod którą podpisało się 386 osób (w wersji papierowej) oraz prawie 800 – online. To naprawdę dużo, zważywszy, że akcja prowadzona była przez zaledwie 1,5 dnia. Sygnatariusze petycji obawiają się, że zmiany w studium mogą w przyszłości skutkować wycinką drzew.

Mirosław Pobłocki, prezydent Tczewa jeszcze przed głosowaniem uchwały w tej sprawie wyjaśniał, że przyjęcie studium w takiej formie pozwoli na negocjacje z Krajowym Zasobem Nieruchomości, w sprawie przejęcia tego dawnego wojskowego terenu, i zachowanie, m.in., terenu zielonego. Tczewski magistrat obawia się, że Skarb Państwa może przeznaczyć dawny poligon na inne cele, np. budowlane. W urzędowych dokumentach na razie jest to teren rolny.

Warto zaznaczyć, że, po tym jak inicjatorzy akcji w obronie Lasu Tczewskiego pojawili się na sesji, radny Łukasz Brządkowski złożył wniosek o zdjęcie z porządku obrad punktu o zmianie studium. Ten jednak został odrzucony (8 głosów za zdjęciem punktu, 13 przeciw, 1 wstrzymujący).

PRZECZYTAJ TEŻ: Ratujmy Las Tczewski! Mieszkańcy Tczewa oburzeni planami wycinki

Na forum odczytano treść złożonej petycji. Zanim przystąpiono do głosowania nad uchwałą, głos zabrał prezydent. Mirosław Pobłocki zauważył, że w całej tej sprawie nie chodzi o to, czy ma zostać wyciętych 5, 10 czy 50 drzew.

– Kiedy saperzy opuścili Tczew, zaczęliśmy rozmawiać z wojskiem o przejęciu tego terenu – mówił prezydent. – W zasadzie kupiliśmy teren po jednostce, bo daliśmy w zamian za nią 20 ha w innym punkcie miasta – przy ul. Bałdowskiej. Z terenem dawnego poligonu to bardziej skomplikowana sprawa. To biała plama na mapie planistycznej. Poligon nie jest miejski – zarządza nim obecnie Krajowy Zasób Nieruchomości.

Mirosław Pobłocki, prezydent Tczewa wyjaśniał okoliczności wprowadzenia zmian do studium uwarunkowań (fot. Martyna Link | UM Tczew)

Mirosław Pobłocki stwierdził, że w piątek, 26 sierpnia tam pójdzie i „nie będzie siekierą ciął drzewa”.

– Ten teren nie jest nasz, ale chcemy go przejąć – zaznaczył. – Z perspektywy Warszawy to teren biznesowy. 150 ha, na których można zarobić. Dlatego zmieniono studium, by większość przeznaczyć pod rekreację.

Włodarz Tczewa potwierdził też, że były już zakusy, by przeznaczyć ten teren pod „deweloperkę”, wybudować nowe osiedle mieszkaniowe.

– Z nieoficjalnych informacji wiemy, że Ministerstwo Obrony Narodowej planuje rozbudowę armii i szuka lokalizacji na „mieszkaniówkę” dla wojska – mówił na sesji. – Jeśli będziemy przeciągać tę sprawę, możemy ten teren stracić. Aby rozmawiać z Krajowym Zasobem Nieruchomości, musimy wykazać cele publiczne. Stąd lokalizacja dla cmentarza, który został tam wpisany, ale nie wiemy, czy powstanie za 10, 20 lat czy w ogóle. Stąd lokalizacja dla celów ekologicznych, jak budowa fotowoltaiki – dodał prezydent.

Mieszkańcy chcą, aby Las Tczewski zachowany został w swojej „dzikiej” postaci (fot. Łukasz Brządkowski)

Mirosław Pobłocki zapewnił również, że dawny poligon ma być miejscem do wypoczynku. Jeśli miasto zostałoby jego właścicielem, to najpierw zlecona zostałaby analiza istniejącego drzewostanu.

Poinformował także, że Tczew, odnośnie tego terenu zielonego, chce złożyć wniosek do Ministerstwa Obrony Narodowej, aby odtworzyć istniejącą tam wcześniej wojskową strzelnicę.

– Nie chciałbym, żebyśmy się przyzwyczajali do linii wyrysowanych w studium – zaznaczył Pobłocki. – To, co tam naprawdę będzie, pokaże dopiero miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Proszę was – przyjmijcie tę uchwałę, abyśmy mogli rozmawiać z KZN, żebyśmy mogli ten teren zostawić jako zielony, a nie budowlany czy przeznaczony na potrzeby wojska.

(fot. Martyna Link)

Nie wszystkich radnych przekonały wyjaśnienia prezydenta Tczewa.

– Obszar pod farmę fotowoltaiczną ZUOS-u jest w całości w obrębie lasu, a cmentarz wchodzi w niego na głębokość 200 m – zauważył radny Łukasz Brządkowski. – Co należy zrobić? Wystarczy przeznaczyć dla farmy fotowoltaicznej ZUOS-u obszar na południe od tego zakładu, a cmentarz doprowadzić do granic lasu. Te „brakujące” 200 m można wytyczyć na południe. Studium to pewnego rodzaju furtka – plan musi z niego wynikać. Przejęcie od KZN terenu, jako terenu zielonego, jest jak najbardziej celem publicznym.

Pomysł radnego zaraz skorygował prezydent, wyjaśniając, że nie można przesunąć działki pod fotowoltaikę na południe, bo teren graniczyłby z „mieszkaniówką” i takie sąsiedztwo zostałoby oprotestowane.

(fot. Łukasz Brządkowski)

Do tematu studium odniósł się także radny Tadeusz Dzwonkowski.

– Po co jest potrzebny ten dokument? Żeby dać argument do rozmowy z KZN. Zapisy w nim nie pochodzą z przypadku. Przedstawiciele Skarbu Państwa mogą mieć problem z lokalizacją, np. dla batalionu Wojsk Obrony Terytorialnej. W 2015 roku, jako ówczesny starosta, miałem wskazać taką lokalizację. Pamiętajmy też, że jesteśmy w stanie wojny w Ukrainie i rozwoju obronności. Jeśli zatem ktoś w Warszawie będzie miał podjąć decyzję, czy przekazać nam teren, który będzie tylko terenem zielonym, czy zostawić go wojsku, to decyzja będzie raczej prosta. Jeśli pojawi się zapis o cmentarzu i fotowoltaice, czyli celu ekologicznym, to przekazanie tego terenu miastu wydaje się być bardziej prawdopodobne.

Toczącą się dyskusję podsumował przewodniczący rady miejskiej Zenon Drewa.

– Przyjmujemy do wiadomości, że to studium tylko określa kierunki. Przyjmujemy też do wiadomości, że mieszkańcy chcą zachowania lasu. Dalsze kroki nie staną się jutro. Może za 10 lat, jak będziemy podejmowali stanowisko w tej sprawie, ale musimy o tym pamiętać.

Z podjęciem uchwały w sprawie studium uwarunkowań nie miało problemu 16 radnych. Dwóch radnych – Łukasz Brządkowski oraz Michał Ciesielski – było przeciw, a Maciej Skiberowski i Marcin Kussowski wstrzymali się od głosu.

(fot. Łukasz Brządkowski)

To, co zadziało się na sesji, na swoim profilu facebookowym skomentowali inicjatorzy akcji w obronie Lasu Tczewskiego.

„Nasza wspólna sprawa jednak nie została przesądzona, bo muszą jeszcze stworzyć Plan zagospodarowania przestrzennego. Nim to zrobią, minie wiele miesięcy, a wtedy wszyscy będziemy gotowi. W te kilka dni wspólnie ruszyliśmy niebo i ziemię. Oburzenie społeczne, jakie pojawiło się w tej sprawie, stało się ziarnem, z którego wyrasta nam nowy, społeczny ruch. Walka dopiero się zaczyna!” – napisali inicjatorzy akcji w obronie Lasu Tczewskiego.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama