Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Coraz więcej problemów z treścią podręcznika do HiT

Ojciec dziewczynki, która przyszła na świat dzięki metodzie in vitro, postanowił pozwać ministra edukacji Przemysława Czarnka i autora podręcznika do HiT-u prof. Wojciecha Roszkowskiego za słowa o „produkcji” dzieci. Kwotę potrzebną do zatrudnienia prawnika udało mu się zebrać w kilka godzin. Minister z kolei grozi pozwem Donaldowi Tuskowi – za słowa o tym samym podręczniku.
Przemysław Czarnek podczas prezentacji podręcznika do nowego przedmiotu - historii i teraźniejszości (mat prasowe MEiN)

Nie pozwolę, żeby w publicznej szkole moja córka była wytykana palcami jako obiekt eksperymentów i dziecko niekochane przez rodziców – tłumaczy swoje działania Kamil Mieszczankowski, ojciec dziewczynki urodzonej dzięki zabiegowi in vitro. Na profilu zrzutka.pl założył zbiórkę na prawnika, który pomoże mu w tej batalii i do niedzielnego południa zebrał kwotę wielokrotnie przekraczającą tę zakładaną przez niego.

Przypomnijmy - od września uczniowie szkół ponadpodstawowych będą mieli nowy przedmiot: historię i teraźniejszość. Podręcznik do tego przedmiotu, autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego, wzbudzał szereg kontrowersji już na etapie powstawania, podobnie jak zakres materiału, który mają opanować uczniowie.

Najnowszy problem, jaki pojawił się wraz z publikacją w internecie kolejnych fragmentów podręcznika, dotyczy rozdziału, w którym prof. Roszkowski pisze o postępach medycyny w kontekście narodzin dzieci. Używa w nim m.in. określeń „laboratorium” czy „hodowla”.

„Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju 'produkcję'? Miłość rodzicielska była i pozostanie podstawą tożsamości każdego człowieka, a jej brak jest przyczyną wszystkich prawie wynaturzeń natury ludzkiej” – brzmi odpowiedni akapit w podręczniku do HiT-u.

PRZECZYTAJ TAKŻE Gdzie rodzi się najwięcej dzieci?

Kilka dni temu z uczestnictwa w Radzie Naukowej Instytutu Studiów Politycznych PAN zrezygnowała prof. Anna Landau, historyczka i socjolożka z Zakładu Historii Społecznej XIX i XX wieku IH PAN. 

„Składam rezygnację z uczestnictwa w Radzie Naukowej. Przewodniczącym Rady jest prof. Wojciech Roszkowski, który w swoim podręczniku podał w wątpliwość, czy dzieci z in vitro mogą być kochane, a więc uznał je za ludzi gorszego gatunku, w jakikolwiek sposób inne od pozostałych" -  napisała prof. Landau w uzasadnieniu rezygnacji. - „Jako przedstawicielka Drugiego Pokolenia jestem boleśnie świadoma, czym kończy się dzielenie ludzi na lepszych i gorszych. W tej sytuacji nie widzę dalszej możliwości współpracy z Radą, na której czele stoi prof. Roszkowski”

Ojciec dziecka z in vitro zbiera na prawnika

Właśnie ten fragment wzbudził wielkie oburzenie. Kamil Mieszczankowski poinformował na twitterze, że zamierza pozwać do sądu ministra edukacji i autora podręcznika i – by zebrać 30 tys. zł na pomoc prawną, założył w piątek 12 sierpnia zbiórkę na profilu zrzutka.pl.

„Przez wiele lat razem z żoną starliśmy się naturalnie o dziecko, ale dopiero metoda in vitro pozwoliła nam mieć najjaśniejszą iskierkę w naszym życiu, moją ukochaną Córeczkę – napisał Mieszczankowski na profilu zbiórki . - Ten, komu poczęcie dziecka nie sprawiło problemu (lub było to niespodzianką), nigdy nie zrozumie tych dziesiątków tysięcy ludzi, którzy całymi latami się o dziecko bezskutecznie starają.

PRZECZYTAJ TAKŻE In vitro na Pomorzu. Gdzie można uzyskać wsparcie?

Oburzony ojciec pisze też, że „według autora postęp medyczny przyczynił się do rozwoju metody in vitro, która jest de facto hodowlą ludzi, których nikt później nie będzie kochał, a na pewno tej miłości 'to coś' nie zazna od państwa, które dopuściło do możliwość stosowania tej 'haniebnej' metody 'produkcji' dzieci”.

I dodaje: „Autor zapomniał, że metoda in vitro nie jest metodą produkcji ludzi, ale metodą LECZENIA NIEPŁODNOŚCI, z którą zmaga się w Polsce ok. 1,5 miliona par, czyli 15 - 20 proc. par w wieku rozrodczym (i ta liczba co roku się powiększa)!”.

Zakładaną przez Mieszczankowskiego kwotę 30 tys. zł udało się zebrać w sześć godzin. - We wtorek widzę się z adwokatem, który zgodził się podjąć sprawy, żeby omówić dalsze kroki. W imieniu mojej Córki i wszystkich dzieciaków z in vitro – dziękuję – napisał na swoim profilu na Twitterze. Dodał, że pozostałe pieniądze wpłaci na uzgodnioną z darczyńcami fundację.

W sobotę wieczorem na koncie zbiórki było już 70 tys. złotych. - Szok. Wystarczy na pozwania Czarnka, Roszkowskiego, wydawcy i na kilka zabiegów in-vitro dla par, które będą w potrzebie - stwierdził Mieszczankowski.

W niedzielę w południe na koncie zbiórki było już ponad 157 tys. zł. Zbiórkę wsparło wówczas niemal 3300 osób.

Minister grozi Tuskowi

Tymczasem kilka dni temu o tym samym fragmencie z podręcznika do HiT mówił Donald Tusk - podczas spotkania z mieszkańcami Jaktorowa w Wielkopolsce.

- Czarnek wymyślił taki podręcznik, który ma uczyć nasze dzieci historii i teraźniejszości. Tam jest wiele różnych bardzo dziwnych, czasami strasznych tez. Ja dzisiaj odkryłem taki maluteńki rozdział o dzieciach poczętych metodą in vitro. W tym podręczniku Czarnek i jego współpracownicy zamieścili takie słowa, że dzieci z in vitro, to jest hodowla ludzi. Kto będzie kochał takie dzieci? - mówił Tusk.

Jego zdaniem możliwe jest, że już w każdej polskiej szkole jest dziecko poczęte dzięki tej metodzie. - I to dziecko dostanie do ręki podręcznik i przeczyta w tym podręczniku, że jest dzieckiem z hodowli, którego nikt nie kocha (...).

Wypowiedź Tuska tak wzburzyła ministra Przemysława Czarnka, że Ministerstwo Edukacji i Nauki na swoim oficjalnym profilu na Twitterze zamieściło wpis, w którym informuje, że „nie wymyśla i nie pisze podręczników”.  „Zajmują się tym wydawnictwa” - zapewniono.

W żadnym z podręczników do HiT nie ma takich stwierdzeń nt. dzieci poczętych z in vitro. Tylko chory i obłąkany z nienawiści umysł może dokonywać takich dopowiedzeń pomiędzy wierszami" - napisano na koncie MEiN.

Przemysław Czarnek zażądał sprostowania, które miałby opublikować Donald Tusk w ciągu trzech dni od otrzymania wezwania na profilu Platformy Obywatelskiej na Twitterze oraz wpłaty 100 tys. zł na dowolną Młodzieżową Drużynę Pożarniczą OSP. Tusk nie odniósł się jeszcze do żądań ministra.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

pyza100 14.08.2022 15:28
Straszne głupoty wypisano w tym podręczniku!

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama