Aby zabrać głos podczas debaty nad raportem o stanie Chojnic, trzeba było wcześniej zebrać 50 podpisów od mieszkańców. Wymóg ten spełnili Maciej Wróblewski oraz Marcin Wałdoch. Ten drugi zaapelował o zniesienie limitu lub wydłużenie czasu na wypowiedź. Początkowo nieprzychylny temu przewodniczący rady miejskiej, po głosach radnych i burmistrza pozwolił gościom na dwukrotnie dłuższe wystąpienia, niż pierwotnie zakładał, i zarówno Maciej Wróblewski, jak i Marcin Wałdoch, mogli podsumować raport w 20 minut.
Raport o stanie Chojnic. Mieszkańcy zabrali głos
Maciej Wróblewski skupił się na różnych sprawach dotyczących miejskich spółek – MZK czy ZGM. Pytał m.in. o mieszkania, mówiąc o zapychaniu dziury budżetowej pieniędzmi z ich sprzedaży. Wytknął też błędy lub niedociągnięcia nowej aplikacji !go Chojnice, jako przykład podając chociażby nieaktualne od kilku miesięcy ceny biletów na basen czy brak ważnych informacji dla mieszkańców, np. o przerwach w dostawach wody przez wodociągi.
– Ale tak, to nie jest najgorzej w naszym mieście i doceniam to, co się dzieje – podsumował Maciej Wróblewski.
Wasz raport jest bardziej podsumowaniem działalności burmistrza i szeroko pojętej władzy miejskiej niż rzeczywistym raportem o stanie gminy miejskiej Chojnice. Ten raport zdominowały liczby, co ma tworzyć wrażenie obiektywnego przedstawiania sytuacji miasta. Prawda leży jednak między liczbami.
Marcin Wałdoch / mieszkaniec Chojnic
Marcin Wałdoch, po krytyce 10-minutowego limitu wystąpienia, „wywalczył” kolejne dziesięć minut na wypowiedź.
– Tak wygląda demokracja w Chojnicach, że ogranicza się możliwość wypowiedzi – mówił Wałdoch.
Zwrócił on uwagę na to, że, jego zdaniem, chojniczanom trudno wypowiadać się na tematy lokalne, gdyż boją się krytykować poczynania władzy, a przykładem tego jest chociażby fakt, że właśnie dopiero teraz on i jego przedmówca po raz pierwszy zabrali głos podczas debaty nad raportem o stanie miasta.
– Łatwiej chojniczanom krytykować władze państwa polskiego czy polityków, bo mają ku temu możliwość w państwie demokratycznym, ale na szczeblu lokalnym nie ma już takiej demokracji, żeby w sposób otwarty i publiczny wyjść z krytyką spraw, które uwierają w życiu codziennym, a są efektem złego zarządzania miastem przez burmistrza – mówił Marcin Wałdoch.
I apelował, aby odważniej brać sprawy w swoje ręce, by nie stać się zakładnikami długo rządzących włodarzy.
– W chojniczanach brak jest wiary i nadziei na realne zmiany oraz wpływ na otaczającą ich rzeczywistość – podsumował tę kwestię Wałdoch.
PRZECZYTAJ TEŻ: „Aniołowo”. Idea, która połączyła wszystkich w Chojnicach
Drugim zarzutem Marcina Wałdocha było to, iż przygotowany raport jest napisany tak, aby po jego lekturze przeciętny obywatel nie mógł wyciągnąć wniosków, czy władza działa w Chojnicach dobrze, czy może źle, i potrzebne są szybkie oraz radykalne zmiany. A raport jako instrument kontroli miał podnieść przejrzystość działalności władzy lokalnej i pozwolić na jej uczciwą i dogłębną ocenę.
– Wasz raport jest bardziej podsumowaniem działalności burmistrza i szeroko pojętej władzy miejskiej niż rzeczywistym raportem o stanie gminy miejskiej Chojnice – mówił Wałdoch. – Ten raport zdominowały liczby, co ma tworzyć wrażenie obiektywnego przedstawiania sytuacji miasta. Prawda leży jednak między liczbami.
Wałdoch wytknął brak opisania w raporcie problemów, wyzwań i planów, jakie stoją przed miastem, i to, jego zdaniem, powoduje dyskwalifikację tej publikacji. Ponadto mówił o błędach merytorycznych, a cały raport nazwał makulaturą, gdzie się manipuluje i skrywa realne problemy oraz wyzwania miasta. A jednym z nich jest chociażby malejąca liczba mieszkańców.
To, co połączyło wystąpienia Macieja Wróblewskiego i Marcina Wałdocha, a także zabierającego głos radnego Bartosza Blumy, to tematy klubu MKS Chojniczanka oraz braku w mieście budżetu obywatelskiego. Cała trójka mówiła o dużym wsparciu miasta dla klubu z ulicy Mickiewicza, w różnych kwestiach – od stypendiów, przez sponsorów, brak sal do trenowania, po inwestycje na stadionie.
Raport jest przygotowywany przez audytora i błędem jest oczekiwanie, że znajdą się w nim komentarze i ustosunkowywanie się do liczb przez niego czy urzędników, gdyż powstałaby spora monografia.
Arseniusz Finster / burmistrz Chojnic
Burmistrz Arseniusz Finster odniósł się do wypowiedzi Macieja Wróblewskiego i zaprosił go nawet na dłuższą rozmowę do ratusza, by rozwiać wątpliwości. Skomentował także wystąpienie Marcina Wałdocha.
– Spełniło się moje marzenie, bo w końcu możemy skonfrontować się publicznie. Tylko szkoda, że pan czytał – mówił Finster.
Burmistrz podkreślił, że raport jest przygotowywany przez audytora i błędem jest oczekiwanie, że znajdą się w nim komentarze i ustosunkowywanie się do liczb przez niego czy urzędników, gdyż powstałaby spora monografia. Arseniusz Finster odniósł się także do zarzutu braku demokracji w mieście, mówiąc o otwartości na spotkania, rozmowy i dyskusje, zarówno z radnymi, jak z i mieszkańcami, czego dowodem mają być chociażby te ostatnie, z mieszkańcami Osiedla Kolejarz, o remoncie drogi czy w sprawie polany w Lasku Miejskim.
PRZECZYTAJ TEŻ: Głos mieszkańców ma sens. Burmistrz Chojnic nie sprzeda polany w Lasku Miejskim
– Ja wygrałem pięć razy wybory bezpośrednie, a pan nigdy – wtrącił też Finster.
I dodał: – Ci, co mnie znają, to nie wierzą nawet w 1 proc. tego, co pan mówi. Nikt nie powie, że odmówiłem rozmowy czy debaty.
Burmistrz wytknął Wałdochowi, że w swoim wystąpieniu również popełnił błędy lub nie był do końca przygotowany, i zaapelował, by mówił prawdę, a nie manipulował liczbami. A zastępca burmistrza Adam Kopczyński wprost nazwał Marcina Wałdocha „mistrzem mówienia nieprawdy lub półprawdy”, i to w celach tylko politycznych.
Na ripostę nie było już szans, bo tego w programie debaty nie przewidziano.
Będzie budżet obywatelski w Chojnicach
Na dyskusję zdecydowało się tylko dwoje radnych – tradycyjnie Bartosz Bluma oraz Janina Kłosowska. Bluma wyraził radość, że w końcu mieszkańcy zdecydowali się zabrać głos podczas debaty. Również zarzucił, że raport bardziej uwypukla to, co zrealizowane, a mało w nim jest o tym, co nie zostało realizowane. Wypomniał burmistrzowi projekty, które jego klub zgłaszał i które w większości nie zostały zrealizowane. Bluma odniósł się też do wielu płaszczyzn życia w mieście – od wspomnianej już Chojniczanki i sportu amatorskiego, przez kulturę, w której, jego zdaniem, miasto również powinno być regionalnym liderem, po sprawy społeczne, oświatowe, ekologiczne czy związane z przestrzenią miasta. Mówił także o chaosie inwestycyjnym w mieście oraz mocno podkreślił brak budżetu obywatelskiego. Zwrócił również uwagę na spadające aktywność i zaangażowanie mieszkańców w życie miasta.
Burmistrz Arseniusz Finster powiedział, by radni nie narzekali na raport, a zgłosili się do audytora o dodatkowe jego elementy, które byłyby dla nich ważne.
– Możecie mieć wpływ na ten raport – dodał Finster.
Zaapelował, by radni i ich przedmówcy nie niszczyli swoimi wypowiedziami marki, jaką jest dziś Chojniczanka, i, jak zaznaczył, aby wytrącić swoim oponentom zasłonę dymną, obiecał wprowadzić budżet obywatelski.
PRZECZYTAJ TEŻ: Chojniczanie przeciwni planom burmistrza. Mieszkańcy nie chcą sprzedaży polany w Lasku Miejskim
Głos zabrała jeszcze tylko radna Janina Kłosowska, która wyraziła swój negatywny stosunek do miejskiego programu in vitro.
– Niech się rodzice cieszą z dzieci, które się już urodziły, ale ta metoda nie jest ludzka, jest metodą techniczną powoływania życia oraz uderzeniem w stwórcę i przykazania Boże. Pozwalacie burmistrzowi na wiele, ale, proszę, stańcie w tym przypadku w obronie życia i pokażcie, że jesteście ludźmi, katolikami, Polakami – powiedziała radna.
Burmistrz Chojnic z wotum zaufania
Burmistrza Chojnic zdenerwował wynik głosowania, zarówno nad wotum zaufania, jak i nad absolutorium. W obu przypadkach otrzymał 13 głosów poparcia. Dwoje radnych (Alicja Krefft i Kazimierz Drewek) wstrzymało się od głosu, a pięcioro radnych było przeciwnych (Bartosz Bluma, Janina Kłosowska, Patryk Tobolski, Zdzisław Januszewski, Krzysztof Pestka).
– Nie jestem bezrefleksyjny, ale nie mogę zrozumieć, czemu jesteście przeciw. Nie ufacie mi? Jestem taki zły, że nie możecie chociaż wstrzymać się od głosu? To jest policzek wymierzony we mnie, uważam, że nie zasłużyłem swoją pracą i służbą, by nie dać mi wotum zaufania lub chociaż się wstrzymać od głosu. Ale to, że jesteście przeciwko wszystkiemu, to wybrzmi w tej chwili. Będę teraz też bardziej wstrzemięźliwy, jak wy jesteście przeciwni wszystkiemu, co robię. Wstyd panie Bartku – powiedział tuż przed odebraniem kwiatów burmistrz Arseniusz Finster.
Napisz komentarz
Komentarze