- 22 października 2020 roku w godzinach wieczornych do szpitala zostało przywiezione 8-tygodniowe dziecko w stanie ciężkim, z urazem głowy. Według matki, dziecko wypadło z nosidełka – relacjonuje prokurator Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Jak się dowiadujemy, charakter obrażeń wzbudził wątpliwości lekarzy, co do wskazywanych rzekomych okoliczności powstania urazów. Dlatego powiadomili oni policję. Śledztwo wykazało, że 2-miesięczne dziecko było uczestnikiem wypadku, do którego tego samego dnia doszło około godziny 13.30. Według ustaleń, wówczas to ojciec dziecka na łuku drogi, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w bariery energochłonne pod wiaduktem kolejowym. Chłopiec miał wcześniej siedzieć w niewłaściwie zamontowanym nosidełku samochodowym, w którym był przewożony, a oboje rodzice po wypadku - oddalić się, nie podejmując działań w celu udzielenia dziecku pomocy medycznej.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Tragedia w Starogardzie Gdańskim! W pożarze zginęło troje dzieci
- Okazało się, że mężczyzna miał prawomocnie orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Chłopiec odniósł ciężkie obrażenia głowy, które spowodowały chorobę realnie zagrażającą życiu – mówią śledczy, którzy akt oskarżenia skierowali do Sądu Rejonowego Gdańsk-Północ.
W niemal półtorarocznym śledztwie, ojcu dziecka zarzucono nieumyślne spowodowanie wypadku, którego następstwem był ciężki uszczerbek na zdrowiu u dziecka, za co grozi do 8 lat więzienia oraz zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności, naruszenie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych.
Oboje rodzice zostali z kolei oskarżeni o „narażenie dziecka, wbrew ciążącemu obowiązkowi na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez niewłaściwe zabezpieczenie nosidełka samochodowego” (do 5 lat więzienia) i nieudzielenie chłopcu pomocy (do 3 lat).
Rodzice przyznają się do popełnienia zarzuconych im czynów.
Napisz komentarz
Komentarze