Niedzielę Palmową obchodzimy na pamiątkę wjazdu Chrystusa do Jerozolimy, gdzie spędził pięć ostatnich dni życia. Niestety, w tamtych czasach nie było kamer internetowych, więc nie dowiemy się z sieci, czy osoby witające go jako „Króla Żydowskiego” bardziej go szanowały, czy bardziej szydziły z niego, używając palm jako rekwizytu mającego stworzyć sztuczne wrażenie szacunku.
Pierwsza do kwitnięcia i zapobiegania powodzi
Specyfika klimatu naszego kraju sprawia, że palmy spotykamy tu sporadycznie, co sprawiło, że nasi pobożni przodkowie wybrali na ich odpowiednik wierzbę, będącą w istocie swojej najbardziej „wiarygodnym” drzewem. A to z racji odporności na warunki klimatyczne: to właśnie ona jest w stanie pokonać przymrozki, którym inne drzewa nie podołają.
Wierzba jest zarazem pierwszym drzewem rozpoczynającym wiosenną wegetację, a nawet drzewem, którego odcięte gałęzie w krótkim czasie wypuszczają liście, kwiatostany – zwane baziami, ale i korzenie pozwalające stworzyć nowe życie w świecie roślinnym.
Wierzba to drzewa typowe dla polskiego krajobrazu. Szczególnie zapadają w pamięć szpalery wierzb sadzone na polach wzdłuż rowów melioracyjnych. Panuje powszechne przekonanie, że pomagają zapobiegać powodziom, jako że w okresie deszczowym pobierają nadmiar wody z gleby, by – w okresie suszy – oddać je, pozwalając na utrzymanie wilgotności.
By dowiedzieć się czy tak jest faktycznie zasięgnąłem opinii mojego przyjaciela, Dobrosława Demczuka, który zaczynał swoją zawodową drogę od pracy w melioracji. Jego zdaniem twierdzenie o „zapobieganiu powodzi” nieco jest przesadzone. W praktyce korzenie włosowate potrafią bowiem zatykać rurki drenarskie. Z drugiej jednak strony rozbudowany system korzeniowy wierzby utrzymuje, jak zbrojenie, skarpy rowów melioracyjnych lub brzegów rzek, co znaczy, że wierzba może być opoką.
Jaki klimat, taka palma
Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów wierzby są jej kwiatostany, czyli puchate bazie, nieodmiennie kojarzące się nie tylko z Wielkanocą, ale w ogóle z rozpoczęciem okresu wiosennego.
Ta silna symbolika sprawiła, że w naszych warunkach gałązki wierzby stały się nieodzownym składnikiem wielkanocnych palm. Ze względu na to, że potencjalnie to właśnie na nich pojawiały się zielone listki, liturgicznie miały przypominać liście palm, którymi witano Jezusa wjeżdżającego na osiołku do Jerozolimy.
Kiedy będziecie czytać te słowa, do rozpoczęcia Wielkiego Tygodnia i poprzedzającej go Niedzieli Palmowej zostaną godziny. Oczywiście, można pójść do marketu lub dyskontu i kupić palmy bardziej przypominające te z Kurpiów, Wilna, czy innych miejsc w Polsce. Natomiast te z Pomorza, Kaszub, najczęściej bywają bukietem kwitnących gałązek wierzbowych.
Można pójść i kupić coś obcego, ale można też skoncentrować się na lokalnym zwyczaju, który każe w Kwietną Niedzielę spożyć pączki z palmy wielkanocnej, by nie tylko mieć powodzenie życiowe, ale i doświadczyć zbawienia, bo ten warunek był przez wiele lat przyjmowany jako nieodzowny.
Odrobina salicylanów nie zaszkodzi
Jeżeli jednak połkniemy bazię, to – w zgodzie ze współczesną wiedzą botaniczno-medyczną – powinniśmy oczekiwać pozytywnego wpływu salicylanów zawartych w takim „kotku” nie tylko na naszą duszę, ale i ciało. Salicylany cenione są ze względu na swoje działanie przeciwgorączkowe, przeciwzapalne i przeciwbólowe. Nawet jeśli z problemem gorączki, przeziębienia lub nawet grypy, zmagamy się stosunkowo sporadycznie, to jednak często łupie nas w kościach i stawach, co jest związane z niezbyt zdrowym trybem życia i stanami zapalnymi układu kostnego. Spożycie takiego kwiatostanu będzie więc, jak znalazł. Szczególnie, że bardzo ważną zaletą salicylanów jest działanie przeciwzakrzepowe, co ma kategoryczne znaczenie w profilaktyce chorób związanych z układem krążenia.
Wiele osób zdziwi się temu zwyczajowi, wręcz uzna go za niesmaczny, niezdrowy. Jeżeli jednak zerwiemy gałązki wierzbowe w miejscu wolnym od spalin, to z pewnością nic nam się nie stanie. A kto wie, być może w ten sposób lepiej zrozumiemy naszych przodków?
Podegować też nią można
Pamiętajmy też, by pozostawić sobie jedną lub dwie gałązki wieprzowe, bo – w razie braku jałowca – mogą posłużyć do degowania, czyli celebrowania Lanego Poniedziałku, Dyngusa, który na Pomorzu wcale nie polegał na oblewaniu przechodniów wodą, ale smaganiu gałązkami po łydkach.
Symbolika związana z odrodzeniem powinna skłonić posiadaczy ogrodów lub pól do przygotowania krzyżyków z fragmentów wierzbowych palemek. Według tradycyjnych wierzeń miały one chronić rośliny i ściągać urodzaj. Podobnie wierzono, że bazie z wielkanocnych plam dodane do pożywienia dla zwierząt, miały sprawić, że inwentarz będzie zdrowy.
Napisz komentarz
Komentarze