Żółto-niebiescy pojechali do Łęcznej na mecz z Górnikiem jako wicelider tabeli. Jeszcze w poniedziałek, 10 marca byli na jej czele po zwycięstwie nad Ruchem Chorzów na Stadionie Śląskim 1:0. Tego dnia swój mecz 23 kolejki Betclic 1 Ligi przegrał Bruk-Bet Termalika z Wisłą Płock 0:3, ale już w sobotę popularne „Słoniki” odrobiły straty i pokonały GKS Tychy 2:1 wskakując na pozycję lidera.
Dlatego też niedziela miała stać pod znakiem pogoni arkowców za odzyskaniem tej pozycji w tabeli. Rywalem była 11 drużyna pierwszoligowej klasyfikacji, która w ostatnim swoim meczu przegrała w Krakowie z Wisłą 0:1. Z resztą Górnik w tym roku jeszcze meczu w lidze nie wygrał i pewnie dlatego kibice Arki, sztab trenerski, a przede wszystkim, sami piłkarze mogli czuć się faworytami tej konfrontacji.
Mecz rozpoczął się znakomicie dla żółto-niebieskich. Już w 6. minucie po faulu w polu karnym na Alassane Sidibé arbiter, wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Szymon Sobczak i pewnym strzałem pokonał bramkarza gospodarzy. Jednak w 20. minucie sytuacja diametralnie się zmieniła. Hide Vitalucci przypadkowo nadepnął na nogę rywala, a sędzia, po analizie VAR, zdecydował się ukarać go czerwoną kartką. Decyzja ta wywołała spore kontrowersje, ale gdynianie musieli przez resztę meczu radzić sobie w osłabieniu.
Mimo gry w przewadze, Górnik Łęczna nie potrafił znaleźć sposobu na szczelną defensywę Arki. Gospodarze długo utrzymywali się przy piłce, ale ich akcje były schematyczne i przewidywalne. Największe zagrożenie stwarzali po stałych fragmentach gry, lecz nie potrafili posłać piłki w światło bramki.
Arka natomiast wykazywała się świetną organizacją gry, a bramkarz Damian Węglarz niejednokrotnie udowodnił swoją klasę. Szczególnie w doliczonym czasie gry, gdy najpierw wybił groźny strzał Damiana Warchoła, a chwilę później pewnie złapał piłkę po dośrodkowaniu Adama Deji.
Emocji nie brakowało także w drugiej połowie. W 65. minucie Górnik stracił jednego zawodnika – drugą żółtą kartkę i w efekcie czerwoną zobaczył Ogaga. Gra się wyrównała, lecz gospodarze wciąż nie potrafili sforsować defensywy Arki. W 79. minucie kolejny cios spadł na gdynian – Julien Celestine został odesłany do szatni po czerwonej kartce. Mimo tego podopieczni trenera Dawida Szwargi utrzymali prowadzenie i dowieźli bezcenne trzy punkty do końca spotkania.
Końcowe minuty meczu to prawdziwa wojna nerwów. Górnik desperacko szukał wyrównania, ale Arka broniła się ofiarnie, a gdy trzeba było, wybijała piłkę jak najdalej od własnej bramki. Po końcowym gwizdku piłkarze i kibice Arki mogli cieszyć się z triumfu, który dał im ponowne prowadzenie w tabeli. Arka ma tyle samo punktów co Bruk-Bet Termalika, ale lepszy bilans bramek.
Napisz komentarz
Komentarze