Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Co się dzieje z Lechią Gdańsk? Margines błędu się kurczy

Lechia Gdańsk poniosła trzecią porażkę z rzędu w PKO Ekstraklasie, przegrywając z Górnikiem Zabrze 1:2. Choć po pierwszej połowie kibice na Polsat Plus Arenie mogli mieć nadzieję na przełamanie złej passy, to po przerwie drużyna straciła kontrolę nad meczem. Co poszło nie tak i czy można to naprawić?
Lechia Gdańsk
Ostatnie trzy mecze Lechii to maraton niewykorzystanych szans i błędów

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Przeanalizujmy dlaczego tak się stało i co można, a raczej powinno się zmienić, w grze biało-zielonych.  

Po pierwsze - niewykorzystane szanse. Lechia dobrze weszła w mecz, a Rifet Kapić dał prowadzenie pod koniec pierwszej połowy. Kluczowym momentem była jednak niewykorzystana „jedenastka” przez Camilo Menę. Gdyby trafił na 2:0, mecz mógłby potoczyć się dla biało-zielonych zupełnie inaczej. 

CZYTAJ TEŻ: Lechia Gdańsk pokazała, jak być lepszym i przegrać mecz [ZDJĘCIA]

Po drugie - katastrofa w defensywie. Górnik wrócił na drugą połowę odmieniony i bezlitośnie wykorzystał błędy Lechii. Najpierw Lukas Podolski wyrównał po fatalnym w skutkach braku krycia w polu karnym, a potem kolejne zamieszanie w defensywie sprawiło, że zabrzanie zdobyli zwycięskiego gola po efektownym strzale Erika Janży.

Po trzecie - brak reakcji na zmiany przeciwnika. Trener Górnika, Jan Urban, dokonał trafionych zmian w przerwie, które odwróciły losy meczu. Tymczasem Lechia wyglądała na drużynę pozbawioną pomysłu i energii. Trener Lechii John Carver nie krył rozczarowania i po meczu nie szczędził ostrych słów. - Jestem bardzo zły. Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu dobra, ale w drugiej połowie wyglądało to zupełnie inaczej. To jest totalnie niezrozumiałe. Jeżeli ktoś nie jest gotowy do walki o ekstraklasę, to niech wsiada w samolot i i wraca do domu. Ja zamierzam walczyć do końca – powiedział angielski szkoleniowiec. 

Nie da się ukryć, że frustracja szkoleniowca oddaje nastroje kibiców, którzy coraz głośniej domagają się zmian.

Były piłkarz Lechii, Lech Kulwicki, na Facebooku również nie zostawił suchej nitki na drużynie. - Brak konsekwencji w obronie i zmarnowane sytuacje w ataku. Bez większej determinacji i zmian w podejściu ta seria porażek może się tylko wydłużyć – napisał kapitan drużyny, która w 1983 roku zdobyła Puchar Polski. 

(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

Krytyka zawsze przychodzi łatwo, trudniej o konstruktywne wskazówki. Co zatem trzeba zmienić, by zacząć punktować?

Po pierwsze - zdecydowanie większa koncentracja przez pełne 90 minut meczu. Lechia nie może pozwalać sobie na przestoje w grze, nieuwagę, nonszalancje. Musi grać równo przez całe spotkanie, a z tym jest ogromny problem.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Lechia Gdańsk znów uniknęła katastrofy. Ekstraklasa pożyczyła kasę!

Po drugie - lepsza reakcja na ruchy rywala. Trener i drużyna muszą lepiej analizować zmiany personalne i taktyczne przeciwników i szybciej się do nich dostosowywać. W przeciwnym razie problem będzie się powtarzać.

Po trzecie - poprawa skuteczności – zmarnowane okazje, jak rzut karny Camilo Meny, nie mogą się powtarzać. Niestety, każdy podobny błąd na tym poziomie odbija się na wyniku. Sytuacje z poprzedniego meczu z Rakowem w Częstochowie są tego kolejnym dobitnym przykładem.  

Nie da się ukryć, że Lechia jest w trudnym momencie. Jej szczęście w kończącej się kolejce 24 kolejce PKO BP Ekstraklasy polega na tym, że rywale w walce o utrzymanie także przegrali swoje mecze. Lechia nie ma już jednak zbyt szerokiego marginesu błędu.

Szansa na zmianę tego stanu rzeczy nadarzy się w piątek, 14 marca kiedy to gdańszczanie zmierzą się w Radomiu z Radomiakiem.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama