Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Lechia Gdańsk pokazała, jak być lepszym i przegrać mecz [ZDJĘCIA]

Lechia Gdańsk nie wykorzystała szansy na zdobycie cennych punktów w walce o utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie, przegrywając u siebie z Górnikiem Zabrze 1:2. Mimo że gospodarze dominowali w pierwszej połowie i stworzyli wiele okazji, to rywale wracają do domu z punktami.
Lechia Gdańsk, Górnik Zabrze
Lechia Gdańsk uległa na własnym boisku Górnikowi Zabrze 1:2

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Lechia Gdańsk do meczu z Górnikiem Zabrze przystępowała po dwóch bolesnych porażkach. Pierwszej poniesionej w Gdańsku z Puszczą Niepołomice 0:2 w złym stylu i drugiej w Częstochowie z Rakowem 1:3, grając już lepiej, ale popełniając błędy, które kosztowały ją stratę punktów. Tych biało-zieloni potrzebują bardzo i musza ich szukać w każdym kolejnym spotkaniu.

CZYTAJ TAKŻE: Bardzo kosztowne błędy w obronie piłkarzy Lechii Gdańsk

Szansa na zdobycz pojawiła się w niedzielę, 9 marca. Na Polsat Plus Arenę w Gdańsku przyjechał Górnik Zabrze, z którym jesienią po bardzo dobrym meczu Lechia wygrała w Zabrzu 3:2. Zapewne w pamięci ten mecz miał trener zabrzan Jan Urban, który obserwował Lechię podczas poniedziałkowego meczu w Częstochowie. Jakie wnioski wyciągnął z tych obserwacji miało się okazać podczas pojedynku z gdańszczanami.

W tygodniu poprzedzającym mecz z Górnikiem rozchorował się trener Lechii John Carver. Nie było go podczas konferencji prasowej poprzedzającej to spotkanie, bo musiał odwiedzić lekarza, ale w meczu z Górnikiem poprowadził Lechię.

Dynamiczna tylko pierwsza połowa

Mecz rozpoczął się od dynamicznych ataków Lechii, szczególnie na prawym skrzydle, gdzie aktywny był Camilo Mena. Już w pierwszych minutach spotkania piłkarze gospodarzy zmusili do interwencji bramkarza Górnika, Filipa Majchrowicza. Chwilę później doszło do groźnej sytuacji – Tomas Bobcek, walcząc o piłkę, wpadł na golkipera Górnika, co wymusiło krótką przerwę na interwencję medyczną. 

PRZECZYTAJ TEŻ: Arka Gdynia liderem tabeli po zwycięstwie nad Ruchem Chorzów!

Lechia kontynuowała ofensywę, a Mena i Bogdan Wiunnyk kilkukrotnie stwarzali zagrożenie pod bramką rywali. Mimo przewagi, Lechii wciąż brakowało wykończenia. W 15. minucie bliski zdobycia gola był Bobcek, który uderzył głową po dośrodkowaniu Rifeta Kapicia, jednak Majchrowicz fenomenalnie obronił jego strzał. Kilka minut później sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy po faulu na Wiunnyku. Do jedenastki podszedł Mena, lecz jego strzał został obroniony przez świetnie dysponowanego bramkarza Górnika.

W doliczonym czasie pierwszej połowy Kapić popisał się indywidualną akcją – zwodem minął rywala i precyzyjnym strzałem tuż przy słupku pokonał Majchrowicza, dając Lechii prowadzenie 1:0 na przerwę.

Druga połowa rozpoczęła się dla Lechii najgorzej jak mogła. Już w 48. minucie Górnik wyrównał. Taofeek Ismaheel przejął piłkę w środku pola i ruszył z kontrą, podając do Lukasa Podolskiego, który z bliskiej odległości pokonał Bogdana Sarnawskiego. Lechia próbowała odpowiedzieć, jednak zabrzanie zaczęli grać pewniej w defensywie. W 59. minucie goście wyszli na prowadzenie – po szybkim ataku prawą stroną Ousmane Sow dograł piłkę do Erika Janży, który kapitalnym uderzeniem w samo okienko dał Górnikowi prowadzenie 2:1.

Lechia próbowała wyrównać, ale z każdą minutą coraz bardziej widać było nerwowość w poczynaniach gospodarzy. Bobcek i Kacper Sezonienko mieli swoje szanse, ale brakowało im precyzji. Najbliżej gola był Dominik Piła, który z rzutu wolnego minimalnie chybił nad poprzeczką. W doliczonym czasie gry Lechia rzuciła się do desperackiego ataku, jednak zabrzanie skutecznie się bronili i nie dopuścili do straty gola.

Lechia przegrała trzeci mecz z rzędu i pozostaje w strefie spadkowej (17 miejsce – 21 punktów). W piątek wyjazdowy mecz z Radomiakiem. 

Lechia Gdańsk – Górnik Zabrze 1:2 (1:0)

Bramki: Rifet Kapić (45+2) – Lukas Podolski (48), Erik Janża (59). 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama