Dźwięki Bałtyku w „Uchu”. Maciej Łyszkiewicz zaprezentował nową płytę

Okazja była nie byle jaka. Oto Maciej Łyszkiewicz, gdyński muzyk znany z takich zespołów jak No Limits, Leszcze, Łyczacza, Iza & Latynoscy Brothers czy Kołysz, prezentował swoją nową płytę – pierwszą, którą nagrał solo. Choć właściwie należałoby powiedzieć „pod własnym nazwiskiem”, bo muzyków, którzy go w tym projekcie wspomagali było kilkunastu, w tym siedmioro wokalistów. Tych zobaczyliśmy na scenie niemal w komplecie, poza Anią Męczyńską i Izą Kowalewską. Tę ostatnią awaryjnie zastąpiła Maria Holka. Tak liczna obsada i częste zmiany przy mikrofonie wpłynęły na różnorodność koncertu. Zresztą piosenki skomponowane przez Macieja na płytę „Baltic Sound” też odwołują się do różnych stylistyk. Świetnie zabrzmiało wybrane na pierwszy singiel „Haj” Julity Zielińskiej, Maks Pabjańczyk brawurowym wykonaniem „Moja miłość to łzy” przebił wersję studyjną. A „I Can Dance” w wykonaniu Łukasza Fudali, gdyby nie porozstawiane na widowni stoliki i krzesła, poderwałby publiczność do tańca. 

Na zakończenie wszyscy wokaliści wyszli jeszcze raz na scenę by towarzyszyć Maciejowi w odśpiewaniu bodaj największego przeboju w jego blisko 40-letniej karierze – „On the River Bank” – piosenki, która jako pierwszy polski teledysk trafiła w 1991 do MTV.

Komu nowych piosenek Maćka było mało mógł od razu zakupić jeden z limitowanych egzemplarzy albumu, do którego okładkę zaprojektował znany gdański artysta Sławek Witkowski (widziany tego wieczora na widowni). 

Jako support wystąpił zespół Motyle w programie składającym się z kilu bardzo dynamicznych jazz-rockowych piosenek.

CZYTAJ TEŻ: Mam takie odczucie, że w Polsce tak naprawdę show biznesu nie ma