Całym krajem wstrząsnęła wiadomość o zaatakowaniu nożem 64-letniego ratownika. Mężczyzna w sobotę, 25 stycznia w Siedlcach został ugodzony przez pijanego 59-latka, który wezwał wcześniej pogotowie. Mimo szybkiego przewiezienia do szpitala, ranny ratownik zmarł.
Ratownicy z Pomorza oddali hołd zamordowanemu koledze
Krajowa Izba Ratowników Medycznych wezwała na Facebooku zespoły ratownictwa medycznego, które nie będą wtedy udzielać pomocy medycznej, by w poniedziałek, 27 stycznia o godzinie 17 oddały cześć zamordowanemu koledze, wychodząc z budynków i włączając na minutę sygnały karetek.
– Przyłączamy się do akcji – mówi Jacek Adamonis, ratownik, dyrektor Miejskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdyni. – Mamy do czynienia z poważnym problemem. Często jesteśmy dysponowani do zdarzeń, gdzie pacjenci są pod wpływem środków odurzających lub alkoholu. Wówczas nierzadko spotykamy się z agresją. Jest to dość powszechne w ostatnim czasie, zwłaszcza w weekendy.
Atak na ratownika medycznego w Siedlcach. Jak nie dopuścić do kolejnej tragedii?
Zdaniem Jacka Adamonisa, problem można rozwiązać na trzy sposoby. Po pierwsze – organizując dla ratowników ćwiczenia z samoobrony. Po drugie – w szerszym stopniu edukując społeczeństwo.
Należy nagłośnić, że ratownik medyczny udzielający świadczeń jest funkcjonariuszem, tak samo jak policjant i strażak. Oznacza to surowsze kary. I po trzecie – sądy powinny rzeczywiście wymierzać te bardzo surowe kary.
Jacek Adamonis / ratownik, dyrektor Miejskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdyni
Warto przypomnieć, że osoba, która narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.
Napisz komentarz
Komentarze