Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Obyśmy nigdy nie musieli użyć tarczy antyrakietowej w Redzikowie

Nowo otwarta w minioną środę, 13 listopada pierwsza w Polsce baza tarczy antyrakietowej w Redzikowie pod Słupskiem nie załatwia wszystkich problemów związanych z zagrożeniem rakietowym, ale zdecydowanie podnosi poziom naszego bezpieczeństwa oraz świadomości sytuacyjnej w monitorowaniu Bałtyku i Morza Czarnego. Przede wszystkim jednak odstrasza potencjalnych agresorów i wzmacnia ochronę państw NATO.

Żyjemy w tak nieprzewidywalnych czasach, że bezpieczeństwo militarne ma kluczowe znaczenie dla komfortu życia Polaków i obywateli wszystkich państw NATO. Gwarantuje ono nam niepodległość, suwerenność, integralność terytorialną i możliwość samostanowienia. 

A baza w podsłupskim Redzikowie bezpieczeństwo to wzmacnia. Stanowi bowiem część tarczy antyrakietowej, której zadaniem jest ochrona USA i ich europejskich sojuszników, w tym Polski, przed pociskami balistycznymi. Wyposażona została w m.in. w system Aegis Ashore, czyli lądowy odpowiednik montowanego na okrętach systemu antyrakietowego. 

Wraz z podobną bazą w rumuńskim Deveselu oraz kolejnymi wyrzutniami znajdującymi się na okrętach US Navy stacjonujących w Rota w Hiszpanii ma służyć do obrony Europy przed pociskami średniego i pośredniego zasięgu. Ponadto – jak tłumaczył Radosław Sikorski – wcześniejszym wykryciem i śledzeniem stanowiących zagrożenie rakiet zajmuje się stacja radarowa w tureckim Kurecik, zaś ośrodek dowodzenia systemem znajduje się w Ramstein w Niemczech. 

Głównym uzbrojeniem bazy w Redzikowie są zaprojektowane do działań na morzu ultracelne antyrakiety SM-3, których obsługę zapewniają amerykańscy żołnierze. Dzięki nim możliwe będzie m.in. zestrzeliwanie rakiet średniego i pośredniego zasięgu (1000-5500 km) skierowanych na cele w Europie i USA. Nie służą natomiast do zestrzeliwania rakiet krótkiego zasięgu, samolotów ani dronów.

baza tarczy antyrakietowej, otwarcie, Redzikowo 2024

Nic zatem dziwnego, że w otwarciu tej bazy udział wzięli prezydent Andrzej Duda, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, szef MZS Radosław Sikorski oraz sekretarz generalny NATO Mark Rutte i ambasador USA w Polsce Mark Brzeziński

Dobrze, że baza już jest zdolna do działania, a właściwie do obrony. Choć jej budowa trwała aż 8 lat. Redzikowo miało być gotowe w 2018 roku, ale termin był jeszcze kilkukrotnie przekładany. I dopiero pod koniec 2023 roku mogli się tam wprowadzać amerykańscy marynarze. 

Oby jednak nigdy nie musieli oni tarczy tej użyć. Obyśmy nigdy więcej nie doświadczyli wojny. Ale jak obserwujemy to, co dzieje się w Ukrainie zaatakowanej przez barbarzyńską Rosję, powinniśmy być gotowi na każdy scenariusz. 

A wojna w Ukrainie i wzrost zagrożenia ze strony Rosji i Białorusi powinny zweryfikować myślenie o wykorzystaniu amerykańskiej bazy, tak by jeszcze bardziej chroniła Polskę. To wymagać będzie jej rozbudowy. Ale czy tak się stanie, zdecyduje następny prezydent USA Donald Trump. Na razie wydaje się to być mało prawdopodobne.

Choć przyznać trzeba, że pierwotnie baza tarczy antyrakietowej była zaprojektowana pod kątem zagrożenia z Iranu – a nie Rosji. Ale, jak zapewnił Radosław Sikorski, udało się wynegocjować, aby rakiety chroniły także nasz kraj przed rosyjskimi pociskami.

Z jednej strony ta jego deklaracja przynosi ulgę, że mamy taką gwarancję, a z drugiej brzmi strasznie i złowieszczo. Oby nigdy zagrożenie takie się nie ziściło. Oby stacjonujący w Redzikowie amerykańscy żołnierze nigdy nie musieli zestrzeliwać jakichkolwiek rakiet skierowanych na Polskę lub naszych sąsiadów. 

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama