W maju 2021 roku – jeszcze za czasów dyrektora Karola Nawrockiego (dziś prezesa Instytutu Pamięci Narodowej) - Muzeum II Wojny Światowej kupiło nosze. Kosztowały 25 tys. zł, ale ich wartość miała być bezcenna. O ich wyjątkowości miały świadczyć ślady krwi pochodzące z czasów II wojny światowej. Nosze miały być bowiem na wyposażeniu Wojskowej Składnicy Tranzytowej w czasie walk we wrześniu 1939 roku na Westerplatte. Jednak szybko po ich prezentacji „zwykli” miłośnicy militariów zaczęli podawać w wątpliwość ich historyczną wartość.
Nosze z Westerplatte wyprodukowane po wojnie, czyli wpadka muzeum owiana tajemnicą
Sprawa na kilka lat ucichła. Teraz powrócili do niej dziennikarze Wirtualnej Polski. I ustalili, że „nosze mające pochodzić z Westerplatte w rzeczywistości były elementem wyposażenia gdańskiego szpitala psychiatrycznego i zostały wyprodukowane nie przed wybuchem II wojny światowej, lecz już po jej zakończeniu”. Eksponat zakupiony w maju 2021 r. okazał się więc bezwartościowy, a potwierdziło to samo Muzeum II Wojny Światowej.
CZYTAJ TEŻ: Kolejne szczątki znalezione na Westerplatte. To trzy ludzkie szkielety
- W ten sposób kończy się historia, w której hobbyści wykazali indolencję ekspertów odpowiedzialnych za kreowanie polskiej polityki historycznej – czytamy w WP.
Jak więc doszło do tego, że nosze nie mają takiej historycznej wartości, jaką chciałby dyrektor muzeum Karol Nawrocki? Dziennikarze ustalili, że muzealnicy zlecili badania krwi na noszach i wyszło z nich, że są one „bardzo stare”. Nie udało się potwierdzić jak bardzo, więc nie wykluczono, że mogą pochodzić z czasów II wojny światowej. Ale to wszystko. A skoro sprzedawca noszy zaręczał, że pochodzą z Westerplatte, to postanowiono je kupić. I przed kolejnymi badaniami i stuprocentowym upewnieniem się co do ich pochodzenia, w czerwcu 2021 roku zaprezentowano oficjalnie nowy zakup. Chwilę po tym, jak podaje WP, Mariusz Wasilewski z facebookowego profilu „Szpital Polowy - Historia Medycyny XIX i XX w" podważył ich autentyczność już po... „pierwszym rzucie oka” na zdjęcie przyznając, że wyglądają nieco inaczej niż nosze używane w 1939 roku. Również gdańska rekonstruktorka Izabela Sitz-Frejer przedstawiła wtedy inną historię tych właśnie noszy, uważając, że pochodzą ze szpitala psychiatrycznego na gdańskim Srebrzysku.
I dopiero po trzech latach muzeum przyznało tę wersję, potwierdzając Wirtualnej Polsce, że nabyte nosze pochodziły jednak ze szpitala psychiatrycznego i że już w 2021 roku dyrekcja muzeum podjęła kroki prawne ich zwrotu w ramach rękojmi.
- Według mojej wiedzy po otrzymaniu pierwszej ekspertyzy wewnętrznej wykonanej przez Dział Zbiorów Muzeum II Wojny Światowej, muzeum zdecydowało się kupić nosze, zapisując w umowie, że w ciągu trzech miesięcy może od niej odstąpić – powiedział WP Karol Nawrocki, były dyrektor muzeum, obecnie prezes Instytutu Pamięci Narodowej, podkreślając, że po zakupie i przeprowadzeniu kolejnych ekspertyz, które nie potwierdziły pierwszej, odstąpiono od umowy i odzyskano pieniądze.
Pieniądze muzeum odzyskało, ale o nietrafionym zakupie nikt się już nie „pochwalił”. Aż do teraz.
Napisz komentarz
Komentarze