Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Skrócenia tygodnia pracy i usztywnienie zasad zatrudniania grożą z destabilizacją rynku pracy

Polska jest krajem w którym zamożność obywateli systematycznie wzrasta. Kiedy ponad 30 lat temu żegnaliśmy poprzedni ustrój polityczny i gospodarczy średnio zarabialiśmy równowartość 20 dolarów. Dzisiaj jest to kwota dwóch tysięcy euro, czyli nasze zarobki wzrosły 100 krotnie (!).

Ciągle jednak jesteśmy krajem na dorobku i nadal gonimy poziom zamożności i płac w krajach wysoko rozwiniętych. Nie możemy więc tracić czujności i musimy w porę diagnozować wszelkie zagrożenia mogące zakłócić nasz masz do lepszej przyszłości. Jednym z największych zagrożeń rozwojowych jest demografia. Liczba urodzeń w ostatnich 12 miesiącach jest najmniejsza od czasów II wojny światowej. Zapaść demograficzna w Polsce nieustannie się pogłębia. Jednocześnie systematycznie powiększa się tzw. ujemny przyrost demograficzny, czyli różnica między liczbą zgonów, a liczbą urodzeń. 

Co istotne, spadek liczby urodzeń następuje mimo rosnących nakładów na politykę prorodzinną. W ciągu ostatnich 10 lat wydatki budżetowe na wsparcie rodzin wzrosły w Polsce ponad sześciokrotnie, z około 14 mld zł w 2015 roku do niemal 90 mld zł w roku bieżącym. Kiedy wdrażano populistyczny program 500+ środowisko gospodarcze ostrzegało, że nie jest to żaden program mogący zachęcić do podejmowania decyzji o posiadaniu większej liczby dzieci. Proponowaliśmy, aby za te same środki finansowe państwo polskie wzięło na siebie ciężar współodpowiedzialności finansowej za wychowanie dzieci zabezpieczając dla wszystkich dzieci bezpłatne żłobki i przedszkola, bezpłatne książki i pomoce naukowe oraz darmowe obiady w szkołach podstawowych i średnich. Drugim postulatem było uruchomienie dla młodych systemu wsparcia umożliwiającego kupno lub wynajem mieszkania. Jednym z pomysłów był także powrót do koncepcji masowej budowy mieszkań pod wynajem w zamian za ulgi w podatku dochodowym. 

W tej sytuacji niezwykle szkodliwym dla polskiego rynku pracy było wycofanie się rządu PiS z reformy emerytalnej, dobrze przygotowanej technicznie i merytorycznie, ale fatalnie wdrożonej przez rząd PO-PSL, bez odpowiedniej debaty publicznej wyjaśniającej wszystkie aspekty tego przedsięwzięcia. Obecnie nie bardzo wiadomo, kiedy ten „zabetonowany” problem powróci do politycznej agendy. Dzisiaj, kiedy na rynku pracy występują niezwykłe napięcia, lewicowy komponent koalicji 15 października podnosi księżycowe pomysły 4-dniowego tygodnia pracy oraz ograniczenia elastycznych form zatrudnienia. Nie trzeba przekonywać żadnego przedsiębiorcy, że te formy zatrudnienia (praca tymczasowa, umowy okresowe, umowy o dzieło oraz umowy – zlecenia) pozwalają firmom na szybką reakcję na zmiany rynkowe i dostosowanie zatrudnienia do zmieniających się warunków oraz redukcję kosztów operacyjnych, elastyczność kadrową i większą efektywność operacyjną. Umożliwiają też dostęp do różnorodnych umiejętności czy lepszą organizację czasu pracy i zwiększenie efektywności zespołu. Praca tymczasowa stymuluje mobilność zawodową, wzmacnia stabilność przedsiębiorstw, a także zmniejsza rozwój szarej strefy w gospodarce. Pozwala w okresach zwiększonego zapotrzebowania (np. sezonowość w handlu, rolnictwie czy turystyce) szybko i czasowo zatrudniać pracowników. Problem ten jest równie ważny w firmach produkcyjnych, które muszą szybko reagować na skoki popytu i wzrost liczby zamówień. 

Pomysły skrócenia tygodnia pracy i usztywnienie zasad zatrudniania pracowników to z pewnością zdiagnozowane zagrożenia związane z destabilizacją rynku pracy, spowolnieniem naszego rozwoju i spadkiem zamożności Polek i Polaków. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
"Skrócenia tygodnia pracy i usztywnienie zasad zatrudniania grożą"... 17.09.2024 13:09
...koniecznością ścisłego definiowania działań przedsiębiorcy, planowania użycia zasobów oraz zapewnienia wymienności "elementów wykonawczych". One nie muszą zarabiać więcej, nie muszą być redundancją, mogą pracować 2-3 dni w tygodniu, zarabiając stosowną część stawki miesięcznej. W innych krajach to wystarcza do życia, a sytuacje są różne. Nie jest niczym niezwykłym oferta pracy, gdzie pozwala się deklarować ilość dni dostępności pracownika... Wymaga to od przedsiębiorcy poziomu organizacji nieco wyższego niż "karbowy na gumnie"... A do takiej "organizacji" są przyzwyczajenie "podsiębiorcy"...

Panie Canowiecki, czas na emeryturę... 16.09.2024 12:51
Skoro się całe życie niszczy innym rację bytu i podstawy życia, to raczej trudno się spodziewać, aby ktoś taki coś umiał zbudować...

"niezwykle szkodliwym dla polskiego rynku pracy było wycofanie się rządu PiS z reformy emerytalnej" 16.09.2024 12:49
Oczywiście, że fatalnie wdrożonej, skoro nawet 40 latkom trudno było zachować dochody a co dopiero starszym. Ale o to chodziło, pozbyć się ludzi z obrotu gospodarczego, aby osiągnąć "redukcję kosztów operacyjnych, elastyczność kadrową i większą efektywność operacyjną" a następnie maksymalnie odsunąć od nich możliwość "dochodu gwarantowanego"... Tylko o to chodziło.

"pozwalają firmom na szybką reakcję na zmiany rynkowe i dostosowanie zatrudnienia do zmieniających się warunków oraz redukcję kosztów operacyjnych" 16.09.2024 12:42
Tak jak z komunizmem, szczytne i chwalebne idee, wdrożenie i rzeczywistość to ich zaprzeczenie. Tak jak rosyjscy komuniści, przedsiębiorcy nadal uważają, że "u nas ljudej mnoga" i mogą stać pod bramą, bo to lekkie i nieuciążliwe zajęcie. Przyjętym do pracy powinien wystarczyć jedynie zaszczyt i honor wzięcia udziału w procesie budowy zamożności swego "mecenasa" a zamiast godziwego wynagrodzenia powinni zaspokoić swe ambicje przez obserwację zadowolonego (z siebie) oblicza pryncypała. Szybkość dostosowania do zmian rynkowych i obniżenia kosztów operacyjnych poprzez redukcję liczby i wynagrodzenia pracowników jest jedynym działaniem, które przedsiębiorcom jest znane. Stąd bardziej zasługują na miano "podsiębiorców". Uwadze polecam skalę i metody wdrażania "elastycznych form zatrudnienia", które w innych krajach są rozwiązaniem dla specyficznych segmentów rynku. W kraju, poprzez wykorzystanie dominującej pozycji przedsiębiorcy uczynili z nich formę podstawową... Aby zawsze mieć za bramą "rezerwę". I nigdy nie zarabialiśmy 20 dolarów na miesiąc. Takie wrażenie czyniło patologiczne przeliczenie kursów, po cinkciarskich stawkach. Gorzej, że te stawki były stosowane również w gospodarce. Poziom "zamożności" Polaków oddaje relacja jaką mamy między kosztami życia i dochodami. Nie napawa ona optymizmem, bo koszty w bardzo wielu dziedzinach mamy wyższe niż w krajach bardziej rozwiniętych. I to nie z powodu "nadmiernych" płac a z powodu nieodpowiedzialnej polityki pieniężnej i społecznej... Nie napawa też optymizmem zawartość płac w PKB... I tak w ciągu ostatnich lat wzrósł on znacząco, przekraczając 40%. Ale w "normalnych" krajach jest to 60-70%. Gdzie jest u nas ta kasa? W co jest inwestowana? Powstają jakieś nowe, prywatne przedsięwzięcia, czy nadal cały sektor prywatny wisi u państwowej klamki?

Reklama
Reklama
Reklama