W tym roku Globaltica nieco zmieniła formułę. Zamiast czwartkowego koncertu otwarcia w Gdyńskim Centrum Filmowym, mamy niedzielny koncert zamknięcia w Kolibkach. Z czego to wynika?
Eksperymentujemy, szukamy nowych rozwiązań. A trochę też wracamy do przeszłości, bo koncerty niedzielne w Parku Kolibki to nie nowość. Funkcjonowały one przed laty, zanim pojawił się koncert otwarcia. Dzięki tej zmianie festiwal w całości przeniesie się do Parku Kolibki, a dodatkowy koncert będzie mogło zobaczyć więcej osób. Z drugiej strony ta zmiana powoduje pewne dodatkowe ryzyko, jakim – w naszym klimacie – jest jeszcze jeden dzień koncertowy „pod chmurką”.
Jest jakiś klucz do tegorocznego programu, w którym daje się zauważyć przytłaczającą przewagę muzyków z Europy? Na 10 wykonawców aż siedmiu reprezentuje Stary Kontynent: Węgry, Cypr, Norwegię, Francję, Wielką Brytanię, Włochy i oczywiście Polskę.
Ale będą też artyści z Senegalu, Tanzanii, Demokratycznej Republiki Konga i Kolumbii. Nigdy nie mamy konkretnego klucza w doborze festiwalowych gości, jeśli chodzi o temat przewodni.
Zawsze staramy się prezentować muzyków, którzy są kreatywni w traktowaniu tradycji jako inspiracji, która pozawala im tworzyć nową wartość. Nie będę też ukrywał, że kwestie budżetowe mają tu ogromne znaczenie i musimy bazować na artystach, którzy są w trasie w Europie w tym czasie, gdy odbywa się Globaltica, bo zwyczajnie nie stać nas na sprowadzenie artystów bezpośrednio z Ameryki Południowej, Azji czy Afryki. To zawęża możliwości wyboru. Natomiast wydaje mi się, że i tak zawsze jesteśmy w stanie znaleźć wykonawców wystarczająco atrakcyjnych. No a w Europie też jest ich sporo.
Główną gwiazdą tegorocznej edycji jest senegalska Orchestra Baobab – zespół-legenda, a zarazem instytucja, bo gra w nim już kolejne pokolenie muzyków.
Staram się unikać określeń typu headliner czy gwiazda. Wszystkich artystów, których prezentujemy, staramy się traktować na równi. Ale, oczywiście, kiedy mamy artystę tego pokroju, nie można ukrywać tego, że to zespół, który na scenie spędził już ponad 50 lat i jest to absolutna ikona muzyki, nie tylko senegalskiej, ale i zachodnioafrykańskiej. Zespół, który odcisnął ogromy ślad na współczesnej muzyce afrykańskiej. Bardzo cieszymy się, że udaje nam się zaprosić tego typu artystów.
Ale – jak wspomniałem – dla nas równie ważni są ci, którzy swoją karierę dopiero zaczynają. Liczymy też, że poprzez swój występ na Globaltice będą mieli możliwość zaistnieć gdzieś szerzej w Europie. Zespół Zawose Queens, który wystąpi w ten piątek, praktyczne zaczyna dopiero szerszą karierę muzyczną na scenie europejskiej. Krótko po tym, jak udało nam się go zakontraktować na Globaltikę, kultowy magazyn „Songlines” uznał ich debiutancki album za „top of the world”.
Jak wygląda obecnie rynek muzyki świata i Polska na tym tle?
To jest temat na długą dyskusję. Po pierwsze: co to jest muzyka świata? Dlaczego jest tak nazywana i dlaczego niektórzy unikają tej nazwy, twierdząc, że jest napiętnowana elementem postkolonializmu? Czym tak naprawdę jest ta muzyka? Są wykonawcy zaliczani do tego gatunku, tak naprawdę typowo komercyjni artyści z mainstreamu, zarabiający ogromne pieniądze na swoich koncertach. A są i tacy, którzy zarabiają na poziomie muzyków jazzowych albo i poniżej.
Często występują u nas artyści z tzw. najwyższej półki, bardzo doceniani na świecie, występujący na największych festiwalach, wydający płyty w prestiżowych wytwórniach, ale w Polsce po prostu nieznani czy niedoceniani. Wpływa na to fakt, że polski rynek, związany z muzyką świata, muzyką etniczną, folkiem itd., jest dużo mniejszy niż w większości krajów Europy Zachodniej.
Z czego to wynika?
Choćby z tego, że tam jest większa liczba potencjalnych odbiorców, ludzi, którzy mają korzenie afrykańskie, latynoskie i w naturalny sposób są bardziej otwarci na tego typu muzykę.
Pod tym względem Polska też się zmienia.
To sytuacja nieunikniona, że coraz więcej osób z krajów pozaeuropejskich, ale też Europy Wschodniej czy Bałkanów, będzie szukało swojego miejsca w Polsce, tak jak my kiedyś szukaliśmy swojego miejsca w Niemczech czy Skandynawii. Do tego trzeba przywyknąć, trzeba to zaakceptować, ale też trzeba się do tego mentalnie przygotować. To wszystko, co robimy na Globaltice, ma taki właśnie cel.
To powiedzmy w takim razie, co, poza muzyką, oferuje tegoroczna Globaltica?
W zasadzie od zawsze staraliśmy się, żeby Globaltica była festiwalem interdyscyplinarnym. Oczywiście, muzyka jest dla nas najważniejsza, ale zawsze chcieliśmy prezentować tematy ważne politycznie, kulturowo. Chcieliśmy prezentować różnorodność kultur świata poprzez inne dziedziny sztuki niż tylko muzyka. Zawsze były więc prelekcje, pokazy filmowe – i tak będzie i w tym roku.
Wliczając koncerty, mamy łącznie około 40 wydarzeń. Festiwal podzielony jest na cztery strefy. W strefie muzycznej odbywają się koncerty i różnego rodzaju warsztaty. W tym roku będą to warsztaty polskich tańców ludowych, gry na bębnach obręczowych czy warsztaty joika, a więc tradycyjnego śpiewu Samów.
Druga strefa to kino i literatura. W tym roku w ramach Cinema Globaltica pokażemy trzy bardzo ciekawe dokumenty dotyczące nie tylko muzyki, ale poruszające ważne kwestie społeczne i polityczne. Będą spotkania z literaturą.
Kolejna strefa to strefa „zasilania umysłu”, gdzie planowane są spotkania z filozofią, warsztaty, konferencje, zajęcia związane z jogą. Jest również Miasteczko Społeczne, w ramach którego prezentują się różnego rodzaju organizacje pozarządowe i rękodzielnicy.
Ale mamy też nieformalną strefę „kids” – mnóstwo kreatywnych zajęć dla dzieci, a także spektakl.
Dużo będzie się działo pod każdym kątem. Pełny program Globaltiki dostępny jest na naszej STRONIE.
Za rok 20. edycja Globaltiki. Czy można się spodziewać jakichś fajerwerków?
Fajerwerki są zależne od budżetu, a o tym naprawdę jest nam trudno mówić czy nawet myśleć w tym momencie. Chcielibyśmy na pewno przygotować tę jubileuszową edycję w sposób wyjątkowy, odbiegający od tego, co robimy co roku.
Napisz komentarz
Komentarze