Czarno – białe zdjęcie przedstawia starszego, eleganckiego pana w kapeluszu na tle balkonów i okien bloku przy ulicy Władysława IV w Gdyni. Jest częścią fotoreportażu „Anonimowy bohater codzienności” Elwiry Kruszelnickiej. Fotoreportaż został nagrodzony w konkursie Paris Street Photography Awards, a zdjęcie przedstawiające nieznanego przechodnia trafiło na prestiżową wystawę Xposure International Photography Festival w Dubaju.
O zaszczytach, jakie spotkały w marcu gdyńską fotografkę szybko napisały media.
- Ciekawe, czy ten pan ze zdjęcia wie, że fotografia, której stał się bohaterem pokazywana jest na drugim końcu świata? - spytałam Elwirę Kruszelnicką podczas telefonicznej rozmowy.
Odpowiedziała: - Musiał „zawędrować” z Paryża do Dubaju, by „odnaleźć się” w Gdyni. Kilka dni temu zadzwoniła do mnie córka tego pana... Tym samym mój anonimowy bohater codzienności, dla mnie przestał być anonimowy.
Cisi bezimienni
O projekcie na swojej stronie internetowej Elwira Kruszelnicka pisze tak:
„Nie jest to opowieść zamknięta w miejscu i czasie, a seria zdjęć, w których wraz z ich powstawaniem w ciągu ostatnich kilku lat, dostrzegłam coś wspólnego i trochę uniwersalnego. Mam na myśli pewną anonimowość człowieka w miejscach publicznych, w gwarnych przestrzeniach, na ulicach tętniących życiem, czy plażach miejskich. Samo miasto jest coraz bardziej obce naturze człowieka i choć próbujemy to nadrobić udogodnieniami technologii, czujemy wyobcowanie. Nadmiar bodźców pobudza nas do przeróżnych ucieczek. Wystarczy odpowiednio spojrzeć, by w samym środku dnia dostrzec oddzielonych od tego miejskiego gwaru bezimiennych bohaterów. Czasem przemieszczających się w pośpiechu, a innym razem zastygłych w zadumie. Ale jakby trochę osamotnionych, choć nigdy nie zdobyłam się na rozmowę z którymś z nich, by mieć szansę to sprawdzić. I mimo że za każdym razem czułam wdzięczność, że pojawiali się dokładnie w tej chwili, w tym miejscu, to poprzez swoją cichą bezimienność, czasem stawali się jedynie sztafażem w moich kadrach”.
Tak trafił do Paryża
- Anonimowy bohater tego zdjęcia, zwykły człowiek wędrujący po Gdyni w świecie swoich myśli jest dla mnie częścią miasta – mówi artystka. - Uchwyciłam jedynie jego wyrazisty profil, bo też przypadkowych bohaterów fotografii ulicznej staram się pokazywać dyskretnie, nie ingerując w ich życie. Kiedy zatem ten pan w pewnym momencie zniknął z horyzontu, zostałam w poczuciu anonimowości sytuacji, na tym mój projekt został zbudowany. A potem, jako bohater tego zdjęcia gdynianin ów „wędrował” sobie kilka lat, wygrywając po drodze różne konkursy w Polsce i za granicą, tak trafił do Paryża, potem do Dubaju, po czym „wrócił” do Gdyni. Ktoś z rodziny czy sąsiadów zobaczył zdjęcie w Internecie, rozpoznał pana i zadzwonił do córki. Wśród bliskich - ogromna radość! Wzruszenie...
W kwietniu, na urodziny, bohater zdjęcia „Anonimowy bohater codzienności” otrzymał oprawioną w ramy fotografię, której nieświadomie stał się bohaterem.
Jesteśmy do siebie podobni
Anonimowy bohater codzienności mieszka w okolicy miejsca, gdzie powstało zdjęcie. A przecież, fotografując przypadkową osobę, artystka mogłaby równie dobrze trafić na zagranicznego turystę. Los pokierował inaczej.
- Niespodziewanie, powstał projekt o nas, o naszym mieście. Od początku do końca – mówi Elwira Kruszelnicka.
„Szczególnie w większych społecznościach miejskich, w codzienności, mijamy wokół siebie wielu, podobnie zamyślonych, pędzących czy zatrzymujących się w refleksji ludzi. Jesteśmy do siebie podobni w swoich tęsknotach i marzeniach”… - pisze na stronie internetowej artystka, a podczas naszej rozmowy telefonicznej dodaje:
- Dziś jednak trudno o anonimowość w codzienności. W dobie Internetu, mediów, portali społecznościowych ona staje się w zasadzie niemożliwa. Z drugiej strony, trudno o anonimowość, a wewnętrznie jesteśmy tak bardzo wyizolowani, często samotni, pozamykani w swoich światach, przebodźcowani. Niektórzy - jeśli tylko mają możliwość przejść się w pojedynkę ulicami miasta – próbują jakoś zebrać myśli, złapać równowagę. To nie jest łatwe, dużo się dzieje, oplatają nas dźwięki, kolory, obrazy, czasem intensywność wrażeń staje się nie do wytrzymania. Opowiadał też ostatnio o tym inny mój fotoreportaż pod znaczącym tytułem: Gdzie jesteśmy?
Cykl „Anonimowy bohater codzienności” to także przyglądanie się ludziom.
- Kiedy, z aparatem fotograficznym, przemierzam ulice, ze smutkiem stwierdzam, że dziś bardzo trudno znaleźć kogoś, kto nie trzymałby telefonu w ręce – mówi fotografka. - Chodzimy po świecie wzrokiem przylepieni do ekranu, bardziej interesuje nas świat z telefonu niż to, co wokół, jesteśmy, ale tak naprawdę nas nie ma. To są trudne czasy. Pandemia pokazała nam, jak trudno żyć bez drugiego człowieka, że Internet to za mało, ale już o tym zapomnieliśmy... Moimi zdjęciami próbuję ludzi na chwilę zatrzymać, coś im o nich samych opowiedzieć. Choć fotografia uliczna nie jest prostym narzędziem do przemawiania. Zwłaszcza w takim mieście jak Gdynia. To nie jest Nowy Jork, gdzie tyle się dzieje. By głębiej zanurzyć się w ten mały, gdyński świat trzeba mieć czas, a nawet ja - mimo świadomości potrzeby zatrzymania się, skupienia myśli - podlegam rytmowi pośpiechu, pędu. I mnie czasem brakuje czasu, by – jak jeszcze piętnaście lat temu – niespiesznie, ze świadomością każdego kroku odczuwać to miasto.
Tylko jedno życie
Robi zdjęcia prawie dwadzieścia lat. Dlaczego fotografia?
- To była potrzeba harmonii w czasie, gdy zawodowo żyłam może zbyt intensywnie – wyznaje. - Nagle aparat fotograficzny pozwolił mi dostrzec motylka, ptaszka, szczegóły, które w pędzie umykały. Fotografowanie stało się szukaniem balansu. A tragedie życiowe, które w pewnym momencie, jedna po drugiej, spadły na mnie jak grom z jasnego nieba zmieniły wszystko. Nagle poczułam, że mam tylko jedno życie i warto byłoby przeżyć je po swojemu. Zadałam sobie pytanie: Co chciałabyś robić dalej, Elwiro? I fotografia odpowiedziała za mnie.
Ile mamy ze świata?
- Fotografując muszę na tyle zwolnić, żeby zobaczyć – mówi artystka. - Spojrzeć na coś, co już znam, ale inaczej, widzieć wyraźniej. Dostroić się do tego co wokół. Zrozumieć.
Motto strony internetowej Elwiry Kruszelnickiej to słowa:
„Ze świata tego każdy ma tyle, ile sobie weźmie”.
Tajemnica
Bohater nagrodzonego zdjęcia, jak już wspomniałam, mieszka w Gdyni w okolicy miejsca, gdzie powstała fotografia.
- Dla mnie już przestał być anonimowy – powiedziała artystka na zakończenie rozmowy. - Ale innym zostawmy to niedopowiedzenie, tę tajemnicę zaklętą w tytule fotografii. Niech mój anonimowy bohater codzienności, który nieśpiesznie, bez telefonu komórkowego w ręce, sunął tamtego dnia ulicą Władysława IV w Gdyni, takim pozostanie. Może ktoś zobaczy w nim siebie?
***
Więcej zdjęć Elwiry Kruszelnickiej na www.elwirak.com
www.facebook.com/Elwira.Kruszelnicka.Photography
Napisz komentarz
Komentarze