Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

„Żółć”. Nowy kryminał trójmiejskiej pisarki Małgorzaty Oliwii Sobczak

W „Żółci” nie tylko zabija sprawca. Zabijają również te wszystkie złe doświadczenia, które moi bohaterowie obsesyjnie powtarzają. Zabijają mozolnie i długo, powolutku, na raty, zabierając im jakąkolwiek umiejętność cieszenia się z życia – mówi Małgorzata Oliwia Sobczak, której najnowszy kryminał z akcją w Trójmieście 15 maja miał premierę.
Małgorzata Oliwia Sobczak, Żółć
"Żółć" Małgorzaty Oliwii Sobczak to kolejna odsłona cykly "Kolory zła"

Autor: Krzysztof Sado Sadowski i Ivo Ledwożyw

Miały być tylko trzy kolory. Jak to się stało, że postanowiła pani kontynuować zamknięty cykl?

W zasadzie stało się to z inicjatywy czytelników, którzy nieustannie donosili mi o swojej tęsknocie za prokuratorem Leopoldem Bilskim i dopytywali, czy jest szansa, by „Kolory zła” doczekały się kiedyś kontynuacji. Zawsze odpowiadałam, że na ten moment to zamknięty cykl, ale w przyszłości nie wykluczam takiej opcji. Zresztą zakończenie „Bieli” pozostawiłam na tyle otwarte, by móc pewnego dnia w naturalny sposób podjąć niedomknięte wątki.

Zwłaszcza, że wielkimi krokami zbliża się ekranizacja pani „Czerwieni”. Pod koniec maja zobaczymy ją na Netfliksie.

„Kolory zła” zyskują więc niejako nowe życie. Pomyślałam sobie: kiedy, jak nie teraz?

Jakie jest znaczenie „Żółci” w pani książce?

Podobnie jak czerwień, żółć to słowo wykrzyknik, które ma bardzo pozytywne, albo bardzo negatywne konotacje. Pod względem użytych w tym słowie liter, można powiedzieć, że to najbardziej polskie słowo. Składa się bowiem z samych znaków diakrytycznych, czyli znaków graficznych, które nie są używane w innych alfabetach. Literalnie żółć oznacza gorzką substancję, która bierze udział w trawieniu, dlatego też najbardziej popularne związki frazeologiczne z użyciem żółci odnoszą się do sytuacji nerwowych. I faktycznie tematyka mojego czwartego koloru zła związana jest z takim symbolicznym trawieniem, z przerabianiem bardzo trudnych, zawiłych, złożonych emocji, wynikających w większości z relacji międzyludzkich.

Jak widać, ten kolor symbolizuje szeroką paletę emocji...

W „Żółci” znajdziemy takie elementy, jak złość, zawiść, zazdrość, zdrada. Ale jest też dużo jesiennych złotości i pozytywny, słoneczny, ciepły wydźwięk tego koloru. Co więcej, w czwartym tomie Kolorów zła stworzyłam postać kobiety mającej zdolność synestezji. U niej ta synestezja polega na widzeniu aury człowieka. I w tym kontekście oczywiście też pobawiłam się kolorami, pokazując, że kolor żółty i tutaj może mieć pozytywne, jak i negatywne znaczenie. Żółta aura w ezoteryce oznacza bowiem, że żyje się bardziej w umyśle, niż w ciele. To oznaka intelektu. Jednak im bardziej jest jaskrawa i wpadająca w złoto, tym bardziej twój umysł zbliża się do duchowości. Mętna, siarczana żółć to z kolei sygnał o chciwości i przebiegłości.

(fot. Krzysztof Sado Sadowski i Ivo Ledwożyw)
CZYTAJ TEŻ: Konrad Kroon powraca! Nowy kryminał Cyryla Sone

Skąd pomysł na taki kryminał?

Pomysł na tę książkę zrodził się z różnych impulsów, ale pierwsze, symptomatyczne gilgotanie w brzuchu poczułam podczas zeszłorocznego sopockiego Mara Fest. Rozmawiałam wtedy z Kasią Konieczką, trójmiejską kreatorką mody, która interesuje się również kryminalistyką. I ona opowiedziała mi o swojej koleżance, widzącej aury człowieka. Jako, że synestezja od dawna mnie intrygowała i sama w pewnym stopniu jestem synestetką, postanowiłam ten temat zgłębić. Kasia skontaktowała mnie zatem z Kasią Jagoszewską, niezwykle utalentowaną rzeźbiarką o zdolnościach synestezyjnych, której liczne opowieści natchnęły mnie do stworzenia postaci Halszki Leśniewskiej. Na Mara Fest Kasia Konieczka opowiedziała mi także o nietypowym przypadku samobójstwa w wynajmowanym mieszkaniu w Sopocie i tak zrodził się pomysł na prolog.

O czym jest „Żółć”? Może pani skrótowo zdradzić? 

„Żółć” to książka, w której, jak to u mnie, zabójstwo staje się punktem wyjścia do opowiedzenia wielowymiarowej historii o ludzkiej naturze, kryjącej w sobie najróżniejsze cienie. Obok prowadzonego w Trójmieście przez prokuratora Leopolda Bilskiego i policjantów Pająka i Kitę śledztwa, znajdziemy tutaj motyw trudnych, umniejszających małżeństw, wątek stygmatyzowania osób z problemami psychicznymi, terapię przedłużonej ekspozycji, fobię społeczną, ale i szkołę podrywania, która wprowadza do książki sporo komizmu. Natomiast nicią łączącą te wszystkie elementy jest freudowski przymus powtarzania, bo w „Żółci” nie tylko zabija sprawca. Zabijają również te wszystkie złe doświadczenia, które moi bohaterowie obsesyjnie powtarzają. Zabijają mozolnie i długo, powolutku, na raty, zabierając im jakąkolwiek umiejętność cieszenia się z życia.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama