Po tym, jak Sejm przyjął w czwartek ustawę dopuszczającą antykoncepcję awaryjną bez recepty dla pacjentek powyżej 15 roku życia, prezydent Andrzej Duda zasugerował, że nie podpisze ustawy, gdyż pigułka "dzień po" jest "bombą hormonalną". Czy prezydent ma rację?
Pan prezydent nie ma ewidentnie pojęcia na ten temat lub jest źle poinformowany. Ciężko mi powiedzieć, co prezydent Duda rozumie przez pojęcie "bomba hormonalna", ale czując negatywny wydźwięk i emocje związane z takim określeniem, muszę się zwyczajnie z wypowiedzią prezydenta nie zgodzić.
Przeciwnicy nowelizacji ustawy farmaceutycznej, w tym także głowa państwa, podnoszą kwestię wieku, od którego będzie można bez kontroli kupować tabletki "dzień po". Czy często, jako ginekolog - położnik spotyka się pan z ciążą u 15, 16-latek?
Ciąże w tak młodym wieku oczywiście się zdarzają. Należy w tym miejscu podkreślić, że wśród osób, które sięgają po antykoncepcję postkoitalną, tylko dwa procent nie skończyło 18. roku życia. To jest jednak dyskusja o czymś zupełnie innym - czy szesnastolatka może współżyć. Jeśli może, to równie dobrze ma prawo decydować, czy chce być w ciąży, czy też nie. Mówimy tu o kwestii podejścia do naszego życia seksualnego i reprodukcyjnego. Jeśli pan prezydent "godzi się", by 15, 16 czy 17-latka, decydowały, by w swoje ciało włożyć część ciała drugiej osoby, czyli współżyć, to równie dobrze mogą one włożyć do buzi tabletkę, która spowoduje, że nie będą w ciąży. Czyli wyrażenie zgody na to, by mogły kontrolować swoje życie.
Jeśli pan prezydent "godzi się", by 15, 16 czy 17-latka, decydowały, by w swoje ciało włożyć część ciała drugiej osoby, czyli współżyć, to równie dobrze mogą one włożyć do buzi tabletkę, która spowoduje, że nie będą w ciąży.
Czy ta tabletka może wpłynąć na stan zdrowia kobiet?
Ewidentnie wpływa korzystnie na ich zdrowie. I po to ją podajemy, biorąc pod uwagę zdrowie reprodukcyjne i seksualne. Mówimy bowiem o antykoncepcji awaryjnej, która może spowodować, że kobieta nie będzie w niechcianej ciąży. A ta mogłaby być dla niej tragedią życiową, zdrowotną, ekonomiczną.
I osoby je zażywające nie będą miały w przyszłości np. problemu z zajściem w ciążę lub innych komplikacji zdrowotnych?
Co do zasady - nie. Jest to jednak rozważanie podobne temu, czy zażywanie witaminy C może spowodować w przyszłości problemy zdrowotne. Tu także szybko odpowiadamy "nie", ale zaraz potem zaczynamy rozmawiać o dawce, bo wiadomo, że witamina C podawana w zbyt dużych dawkach może nieść skutki uboczne i spowodować szkody. Należy wziąć pod uwagę, że jest to antykoncepcja awaryjna i rozważamy jej zastosowanie tu i teraz, gdy kobieta nie chce być w niechcianej ciąży. Trzeba wówczas porównać znikome, ewentualne negatywne następstwa do korzyści, jakie wynikają z jej zażycia. W tej sytuacji dyskusja staje się bezprzedmiotowa, co widać w całej Europie, z wyjątkiem Polski, gdzie robimy kobietom problemy z dostępem do antykoncepcji awaryjnej. Za co mi, jako Polakowi i lekarzowi, jest wstyd. Jestem bardzo rozczarowany aktualną postawą pana prezydenta. Trudno mi uwierzyć, że stoją za nią inne kwestie, niż doktrynalne, religijne. Na pewno nie są to względy medyczne i chęć ochrony kobiet oraz dostosowania do tego, czego kobiety sobie życzą - czyli wolności w podejmowaniu decyzji na temat życia reprodukcyjnego.
Napisz komentarz
Komentarze