Zapytam bez ogródek: Na ile miesięcy działalności jeszcze starczy wam pieniędzy?
Mam nadzieję, że ten problem uda się rozwiązać, i że jednak otrzymamy te środki, które wynikają z uchwały Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że kwoty przewidziane w ubiegłym roku miałyby nie zostać przekazane gdańskiej rozgłośni.
O jak dużych kwotach mówimy?
W całym roku to 9 283 000 zł. W styczniu Radio Gdańsk powinno otrzymać 1 140 000 zł, a w lutym 2 443 000 zł.
Stanowisko Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w tej sprawie jest znane: Rada wstrzymała przekazanie rozgłośni pieniędzy należnych jej wpływów z abonamentu.
Niestety tak, natomiast liczę, że aktualne będzie to stanowisko, które było w trybie ustawowym podjęte jesienią 2023 roku.
Wystosował pan nawet list do KRRiT i dał im pan trzy dni na odpowiedź. Ten termin zdaje się już upłynął.
Tak i niestety nie mam informacji, żeby te środki zostały przekazane. Na razie jako radio działamy. Myślę, że jeszcze w przeciągu najbliższego miesiąca-dwóch, przy obecnych zasobach, jak najbardziej będziemy mogli normalnie funkcjonować, realizować misję. Natomiast jeżeli te kwoty nie wpłyną, to najbliższe tygodnie – nie w wymiarze kilku, tylko tygodnia-dwóch – będą stanowiły czas dla powzięcia decyzji, co do dalszych kroków, które zabezpieczą możliwość funkcjonowania rozgłośni.
Jakie tu pan widzi możliwości?
To nie są prywatne środki Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a pieniądze publiczne przeznaczone na określony cel. Nie można nimi w sposób dowolny dysponować. Nie chciałbym dolewać oliwy do ognia. Każdy funkcjonariusz publiczny jest, a na pewno powinien być, świadom zasad panujących w finansach publicznych.
CZYTAJ TEŻ: Radio Gdańsk do likwidacji. Nowa decyzja ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza
Co w praktyce oznacza likwidacja Radia Gdańsk? Bo przy potocznym rozumieniu tego słowa, można wnioskować, że przyszedł pan, jako likwidator, żeby wszystko pozamykać.
Proces likwidacji w potocznym, ale tak naprawdę w prawnym rozumieniu, nie wziął się znikąd. Decyzja o postawieniu w stan likwidacji Radia Gdańska i innych rozgłośni radiowych, została powzięta w sytuacji, gdy dowiedzieliśmy się, że kwoty, które były przeznaczone dla mediów publicznych w ustawie okołobudżetowej stanowiły przyczynę weta pana prezydenta. Ta informacja pojawiła się 27 grudnia i – siłą rzeczy – w dniu 29 grudnia minister kultury podjął taką decyzję, jeżeli chodzi o Radio Gdańsk. Natomiast pamiętajmy, że sam proces likwidacji absolutnie nie oznacza zamknięcia działalności: natychmiastowego, czy też w jakiejś niedługiej perspektywie kilku-kilkunastu miesięcy.
To jaki jest ostateczny cel pańskiej działalności tutaj?
Stworzenie warunków umożliwiających funkcjonowanie Radia Gdańsk. To się nie wyklucza z pojęciem likwidacji. Firma, która – jak Radio Gdańsk – jest stawiana w stan likwidacji w oparciu o decyzję właścicielską, dalej prowadzi swoje sprawy. Oczywiście nie powinno to polegać na podejmowaniu bardzo dużych, nowych przedsięwzięć. Konieczne jest natomiast podejmowanie wszystkich czynności, które umożliwiają dalsze prowadzenie bieżącej działalności operacyjnej. A taką działalnością jest – jeśli chodzi o media publiczne – realizowanie misji publicznej, jaka została przed danym medium postawiona.
Czy powołanie na likwidatora Radia Gdańsk osoby tak jednoznacznie kojarzącej się z Platformą Obywatelską, jak pan, nie kłóci się z zapowiedzią odpartyjnienia mediów publicznych?
Należę do PO od jej powstania, od 2001 roku. Od 15 lat jestem radcą prawnym specjalizującym się m.in. w sprawach gospodarczych, w problematyce spółek handlowych. Uczestniczyłem w różnych zakresach w procesach zarządzania firmami, w tym istotnie większymi niż Radio, sprawowałem przez kilka lat funkcję likwidatora podmiotu należącego do dużej międzynarodowej grupy. Żadne z tych doświadczeń zawodowych nie było związane z polityką.
Niedawno na antenie gościła pani prezydent Miasta Gdańska, osoba dawno niesłyszana na falach Radia Gdańsk. Wydaje mi się to oczywistością, że prezydent największego miasta w regionie wypowiada się w publicznym radiu o tym, co robi.
Na razie powołał pan Joannę Matuszewską na pełniącą obowiązki dyrektora programowego radia, co jest ruchem dobrze przyjętym przez komentatorów. Ale dlaczego tylko na p.o.?
Z tego względu, że osoba, która jest zatrudniona w Radiu Gdańsk na stanowisku dyrektora programowego, w tej chwili jest nieobecna w pracy. Jest to nieobecność usprawiedliwiona, a skoro Radio Gdańsk powinno nadawać, to powinien być ktoś, kto zadba o sprawy programowe.
A gdy dyrektor Piotr Kubiak wróci?
Pan dyrektor jest chory. Czy wróci tego nie wiem. Jeżeli powróci do spółki, to ja oczywiście, tego samego dnia, będę chciał z panem dyrektorem porozmawiać.
ZOBACZ TAKŻE: Jacek Sadaj nie jest już prezesem Portu Gdynia
Skoro mowa o sprawach kadrowych, to chciałbym zapytać, co się zmieni jeszcze i kto będzie te zmiany przeprowadzać? Czy nowa p.o. dyrektora, czy to pan odpowiada za te kwestie?
Z istoty pełnienia funkcji likwidatora to ja jestem zobowiązany by odpowiadać za wszystko, co się w radiu dzieje. Natomiast jest to duży organizm, czyli niejako oczywistością jest, że potrzeba do tego zespołu ludzi, różnego rodzaju wiedzy i kompetencji. Jeżeli chodzi o zmiany programowe, to tymi kwestiami bezpośrednio zajmuje się pani Joanna Matuszewska.
Pierwsze zmiany już widać. Niektóre zapraszane wcześniej osoby się już nie pojawiają na antenie, natomiast pojawiają się osoby, które wcześniej zapraszane nie były.
Zgadza się. Niedawno na antenie gościła pani prezydent miasta Gdańska, osoba dawno niesłyszana na falach Radia Gdańsk. Wydaje mi się to oczywistością, że prezydent największego miasta w regionie wypowiada się w publicznym radiu o tym, co robi.
Komentatorzy nie otrzymywali wynagrodzenia z udział w „Komentarzach Radia Gdańsk”. Ale byli wynagradzani za inne audycje, były to znaczne kwoty, np. 20 000 złotych w ubiegłym roku dla jednej osoby.
Opinie publiczną zbulwersowały ostatnio doniesienia o kwotach, jakie pobierali współpracownicy mediów publicznych za wystąpienia, komentarze czy felietony. Jak ta sytuacja wyglądała w Radiu Gdańsk?
Aktualnie zbieramy te informacje i będzie to przedmiotem badania, oceny tych, ale także innych środków, które były wydatkowane przez tę spółkę. Proszę wybaczyć, ale na dzień dzisiejszy niczego więcej w tym zakresie nie powiem.
Ale potwierdza pan, że także w RG istniała praktyka wynagradzania zewnętrznych komentatorów?
Komentatorzy nie otrzymywali wynagrodzenia z udział w „Komentarzach Radia Gdańsk”. Ale byli wynagradzani za inne audycje, były to znaczne kwoty, np. 20 000 złotych w ubiegłym roku dla jednej osoby.
Czy szykują się jakieś zmiany ramówki, czy też ramówka jest okej, tylko będziecie ją wypełniać nowymi treściami, być może przygotowywanymi przez nowych ludzi?
Plan jest następujący: pani dyrektor przygotuje projekt zmian. Ten projekt będzie omawiany ze wszystkimi zainteresowanymi, poddany analizie i gdy nabierze ostatecznego kształtu, będzie wdrażany. Jeżeli chodzi o czas, myślę, że to jest kwestia około tygodnia.
Krzysztof Lodziński jest radcą prawnym. Prowadzi w Gdańsku swoją kancelarię. Był członkiem Rady programowej Radia Gdańsk zgłoszonym przez Platformę Obywatelską oraz członkiem Rady Programowej TVP Gdańsk. Jego żona Emilia Lodzińska jest gdańską radną miejską PO. 23 stycznia br. minister kultury powołał go na likwidatora Radia Gdańsk.
Napisz komentarz
Komentarze