Początek tygodnia zarówno dla posłów „koalicji 15 października", jak i ich wyborców, był niezwykle emocjonalny. Po ośmiu latach rządów Prawa i Sprawiedliwości powołano rząd Donalda Tuska. Jak pani odebrała to co się działo w Sejmie?
To były naprawdę wzruszające chwile. Może zabrzmi to bardzo górnolotnie, ale czuć było, że Polska zmienia się. W poniedziałek wieczorem wszyscy byliśmy naprawdę szczęśliwi. Szczęśliwi, że w końcu, po 15 października, kiedy to obywatele zdecydowali, że większość jest po stronie opozycji, doszło do tej wyczekiwanej zmiany i Donald Tusk został wybrany przez Sejm na nowego premiera. Oczywiście ten dzień dzięki odchodzącej władzy pełen był też takich trochę sytuacji kabaretowych. Szczególnie w momencie, gdy Mateusz Morawiecki w swoim exposé zaproponował pakiet demokratyczny dla opozycji. Sala wówczas wybuchła śmiechem. Podsumowując. To był dobry dzień dla Polski, choć przed nami ogrom pracy, żeby naprawić to co PiS zepsuło i niekiedy wręcz zniszczyło. Czas przywrócić standardy i iść do przodu.
Zanim porozmawiamy o tym ogromie pracy, nie mogę nie spytać o wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego, który nazwał premiera „niemieckim agentem".
Widać, że nie prezes wytrzymał ciśnienia i bardzo źle znosi porażkę. Niekontrolowany przez niego wybuch nienawiści oczywiście nie popsuł nam tego wzruszającego momentu, natomiast był wymownym obrazem tego, jak Polska mogłaby wyglądać, gdybyśmy mieli do czynienia z trzecią kadencją PiS. Wybuch Kaczyńskiego i obraz Tuska, który zwraca się do wszystkich obywateli mówiąc, że „szczęśliwej Polski już czas" – to były te dwa światy, które się tego dnia starły.
Niektórzy politycy PiS próbowali w mediach jakoś usprawiedliwić prezesa. A czy obserwując ich z bliska, miała pani wrażenie, że jednak też byli zażenowani i widzą, że mają problem z przywódcą?
Nie ma usprawiedliwienia dla słów prezesa Kaczyńskiego. W mojej ocenie jest to człowiek, który pała nienawiścią do wszystkich, którzy nie są w PiS. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości bardzo szybko zniknęli z głównych korytarzy i kuluarów po tym, co wydarzyło się w poniedziałek. Może części z nich było wstyd, ale większość jednak podziela słowa Kaczyńskiego trwając przy nim. W ten sposób będą próbowali dalej tworzyć swoją własną, alternatywną rzeczywistość. Choć czasem też mówią o pojednaniu, natomiast jest to cyniczne i kłamliwe podejście, co potwierdziły słowa prezesa Kaczyńskiego. Oni już dzisiaj szykują się do kolejnej wojny.
Wróćmy do zadań, jakie stoją przed rządem i sejmowa większością. Trzeba przywrócić praworządność i tu jest problem przede wszystkim z wymiarem sprawiedliwości: prokuraturą, częściowo sądownictwem, Trybunałem Konstytucyjnym. Ale też ze służbami specjalnymi i policją. I o tę ostatnią chciałem panią zapytać, zarówno z racji pani doświadczeń zawodowych, jak i członkostwa w sejmowej komisji spraw wewnętrznych.
W Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych pracowałam zarówno w poprzedniej kadencji, jak i pracować będę w obecnej. Jest mi ona bliska z racji tego, że przez 15 lat byłam funkcjonariuszką policji. Dzisiaj z bólem serca patrzę na to, w jakim stanie PiS zostawia polską policję. Były już komendant główny Jarosław Szymczyk jest przykładem funkcjonariusza, który z każdym rokiem stawał się coraz bardziej podległy władzy, i który finalnie stał się marionetką w rękach rządzącej partii. Doprowadziło to do sytuacji, w której wizerunek polskiej policji jest najgorszy od 1989 roku. Przypomnijmy sobie chociażby te sytuacje, gdzie funkcjonariusze na podnośniku straży pożarnej zaglądali ludziom do okien lub w niestandardowych siłach i środkach byli wykorzystywani do zabezpieczenia domu Jarosława Kaczyńskiego.
To był bardziej kabaret, ale było też bicie pałkami teleskopowymi protestujących kobiet, złamanie ręki, czy naruszanie immunitetu posłów. To już nie jest śmieszne w żadnym wymiarze.
Ja w wielu momentach broniłam funkcjonariuszy, bo czasami nasza pierwsza ocena danej interwencji może być bardzo negatywna, a w rzeczywistości sprawy mogły wyglądać zupełnie inaczej. Natomiast nigdy nie powiem, że zawsze wszystko w policji jest super. W takiej ogromnej instytucji zawsze znajdą się czarne owce i trzeba powiedzieć jasno: wszystkie te interwencje, które budziły ogromne emocje, powinny zostać rozliczone. Powinno zostać przeprowadzone postępowanie wyjaśniające, dyscyplinarne i – jeżeli okoliczności wskazywały – to również postępowanie karne w stosunku do wszystkich tych funkcjonariuszy, którzy przekroczyli swoje uprawnienia. To będzie też bardzo ważne na przyszłość, bo to też daje poczucie policjantom, że spoczywa jednak na nich obowiązek działania zgodnie z prawem i nie poddawania się politycznym manipulacjom.
Mam bardzo dużo zastrzeżeń chociażby do kwestii testów psychologicznych, które przechodzą przyszli policjanci. Tam progi zostały zdecydowanie obniżone, po to właśnie, żeby przyjmować więcej osób. Ale więcej nie znaczy lepiej. Nie każdy się nadaje do pracy w policji.
Jaką mamy gwarancję, że nowy komendant główny policji nie będzie wykonywać poleceń ministra Kierwińskiego w takim samym stopniu, jak komendant Szymczyk był podporządkowany panu Kamińskiemu?
Po pierwsze jestem przekonana, że przyszły minister nie będzie miał takich zapędów jak minister Kamiński wspólnie z ministrem Wąsikiem. To jest kwestia po prostu przyzwoitości. Natomiast co trzeba zrobić, albo inaczej: co powinno przyświecać przyszłym oficerom i przyszłemu kierownictwu polskiej policji? Moje przesłanie do nich jest takie, żeby politykom, którzy czasem mogą mieć zapędy do sterowania ręcznego, powiedzieć stop i zawsze działać w granicach prawa i kompetencji, które są im przyznane. Pan Szymczyk, kiedy obejmował fotel komendanta głównego Polskiej Policji, miał za sobą lata doświadczeń i był funkcjonariuszem bardzo dobrze ocenianym. Ale z każdym kolejnym rokiem pełnienia swojej funkcji w coraz większym stopniu ulegał wpływom. Po prostu w którymś momencie nie potrafił powiedzieć politykom, którzy na niego naciskali: panowie, stop!
Bo wiedział, że jeżeli coś takiego powie, to następnego dnia przestanie być komendantem i na jego miejscu pojawi się ktoś, kto z radością wykona polecenia panów ministrów.
Tu się z panem nie zgodzę. Powinniśmy skończyć z takim myśleniem, że kariera policjanta zależy od ministra. Proces awansów Polskiej Policji powinien zostać uporządkowany. Właśnie na tym będzie polegała ta zmiana, że na tych stanowiskach będą ludzie, którzy będą mieli poczucie pewnej misji, a nie własnych partykularnych interesów. Doprowadzenie do tego by policja ponownie stała się instytucją godną zaufania, to będzie wielkie wyzwanie dla nowego ministra administracji i spraw publicznych, dla nowego kierownictwa policji. To będzie walka na wielu płaszczyznach, która nie skończy się sukcesem po dniu, czy po tygodniu. Proces niszczenia polskiej policji trwał latami i tak samo długo będzie trzeba wracać do standardów, od których odeszliśmy.
Czytaj też: Manuela Gretkowska: PiS nie ma mózgu, to rozpadające się cielsko
Kolejny, poza upolitycznieniem, problem to braki kadrowe. Szacuje się, że w policji nieobsadzonych jest ponad 10 tysięcy etatów. To bardzo dużo.
Policja to ponad stutysięczna armia i 10 procent to jest absolutnie minimum, które musi zostać uzupełnione i to w miarę szybko. Ale naprawy wymaga również proces przyjmowania, czyli weryfikacji nowych funkcjonariuszy, a także cały system szkolenia: podstawowego i doskonalącego.
Mówi się wręcz, że proces przyjmowania do policji odbywa się na zasadzie selekcji negatywnej. Bierze się w zasadzie wszystkich chętnych, obniża się standardy.
Rzeczywiście proces przyjmowania do służby w ostatnich latach jest coraz mniej wymagający w stosunku do przyszłych funkcjonariuszy. I potem możemy oglądać relacje z różnych interwencji, które to budzą strach i zażenowanie. Mam bardzo dużo zastrzeżeń chociażby do kwestii testów psychologicznych, które przechodzą przyszli policjanci. Tam progi zostały zdecydowanie obniżone, po to właśnie, żeby przyjmować więcej osób. Ale więcej nie znaczy lepiej. Nie każdy się nadaje do pracy w policji. Jednocześnie cały czas powraca pytanie: co zrobić, żeby więcej osób chciało przychodzić i służyć w polskiej policji. To trudna służba, i żeby była atrakcyjna dla młodych ludzi, policja musi mieć wysokie standardy pracy, wynagrodzenia, wizerunku.
Czy policja jest atrakcyjnym miejscem do pracy dla kobiet? Z jednej strony jest ich tam coraz więcej, ale – przeważnie nieoficjalnie – mówi się o licznych nadużyciach w stosunku do pań w mundurach.
Przeciętny obywatel postrzega policję przez pryzmat albo służby ruchu drogowego albo przez pryzmat funkcjonariuszy prewencji, którzy służą w takim bezpośrednim kontakcie w patrolach, które możemy spotkać każdego dnia na ulicy. Natomiast policja to także wydziały do walki z przestępczością gospodarczą, wydziały dochodzeniowo-śledcze, praca kryminalna, praca w sztabach. Tam kobiety naprawdę bardzo dobrze sprawdzają się na swoich stanowiskach, dlatego uważam, że w policji potrzebne są zarówno kobiety, jak i mężczyźni.
Czyli pani zdaniem nie ma takiej atmosfery „męskiej szatni", czy wręcz seksizmu, dyskryminującego kobiety?
Oczywiście, pewnie dochodzi do mobbingu, czy jakichś nieprawidłowości, natomiast w mojej ocenie są to jednostkowe przypadki. Należy z nimi absolutnie walczyć i każdą taką sytuację zbadać, wyciągnąć konsekwencje. Nie mówiłabym tutaj jednak o trendzie. Ja przez 15 lat służby nie spotkałam się z czymś takim, a swoją służbę pełniłam na różnych stanowiskach, głównie w otoczeniu mężczyzn, choć nie tylko.
Ogromną część swojej pracy, swojej służby policja poświęca na czynności, które nie muszą być obecne, a na pewno nie w takim wymiarze. Tu mam na myśli chociażby statystykę. Ta statystyka dla PiS była ogromnie ważna, ona odciągała funkcjonariuszy od istoty służby i psuła nastroje w polskiej policji.
Narzekamy na stan policji, a tymczasem 88 proc. mieszkańców Polski uważa, że żyje w bezpiecznym kraju.
Sondaż, który pan przytoczył, odnosi się do się poczucia bezpieczeństwa w miejscu zamieszkania. Rzeczywiście jest ono wysokie, być może dlatego, że nie wszyscy mieszkają w dużych aglomeracjach, gdzie poczucie zagrożenia jest największe. Natomiast jeszcze kilka lat temu było to ponad 90 proc. Trend jest więc spadkowy i nad tym będziemy musieli popracować.
Kto według pani zostanie nowym komendantem głównym policji? Na „giełdzie" wymienia się nazwiska generała Michała Domarackiego i inspektora Rafała Batkowskiego. To doświadczeni funkcjonariusze, którzy ostatnie lata spędzili jednak poza policją.
Decyzja dotycząca przyszłego komendanta głównego oczywiście będzie należała głównie do ministra. Chciałabym natomiast na zakończenie powiedzieć, że w policji ogromną część stanowią naprawdę świetni funkcjonariusze, którzy wykonują swoje obowiązki z wielką starannością. Polska policja sobie poradzi, jestem o tym przekonana. Oczywiście to będzie proces. Z dnia na dzień nie znajdziemy dziesięciu tysięcy osób, które będą chciały wstąpić do policji. Ale z każdym kolejnym miesiącem, z każdym kolejnym rokiem będziemy przywracać standardy, od których w tych ostatnich latach odeszliśmy. I właśnie podnoszenie atrakcyjności służby, odpolitycznienie, zmiany w kwestii przyjęć, szkoleń, ale także takiego normalnego, bieżącego funkcjonowania policjantów – te wszystkie działania będą przywracały nas do normalności. Dzisiaj wielu funkcjonariuszy – po pierwsze wstydzi się za to, co się działo przez te ostatnie lata. Po drugie – ogromną część swojej pracy, swojej służby poświęca na czynności, które nie muszą być obecne, a na pewno nie w takim wymiarze. Tu mam na myśli chociażby statystykę. Ta statystyka dla PiS była ogromnie ważna, ona odciągała funkcjonariuszy od istoty służby i psuła nastroje w polskiej policji. Policjanci przy każdej prawie rozmowie podnoszą kwestię, że są zawaleni statystykami, budowaniem fikcji, a nie rzeczywistą pracą. Te wszystkie zmiany, od tych najdrobniejszych, po te najważniejsze, doprowadzą nas w końcu do sytuacji, w której będziemy znowu mogli powiedzieć, że policja jest instytucją niosącą bezpieczeństwo, do której każdy obywatel może się zwrócić, która jest godną zaufania instytucją dbającą o nas wszystkich. Tego naszym Czytelnikom, Państwu i sobie samej z całego serca życzę.
Napisz komentarz
Komentarze