Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

W TPK ocaleje co trzecie skazane na wycinkę drzewo. Las ułaskawiony

Obszar objęty aktem łaski w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym obejmuje 510 hektarów, porośniętych nawet 170-letnimi bukami i sosnami. To ponad sto miejsc, wyznaczonych do wycinki w 2024 roku. Niestety, nie wszystkich.
wycinka, Trójmiejski Park Krajobrazowy

Autor: Karol Makurat | Zawsze Pomorze

Zostawmy lasy. Akcja "Zawsze Pomorze"

Gdzie miały być wycinki na Pomorzu? Czerwone plamki na mapie TPK

Na mapie lasów, wchodzących w skład Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, pojawiły się mniejsze i większe czerwone plamki. Najdalej na wschodzie zaczerwieniło się tuż przy Świbnie. Tam, gdzie w 2024 roku zaplanowano na powierzchni prawie 4,5 ha wyciąć w ramach rębni stopniowej 20 proc. starych drzew, w tym 140-letnie buki i sosny. Na całej Wyspie Sobieszewskiej jest siedem takich obszarów, w tym dwa przytulone do rezerwatu Ptasi Raj.

PRZECZYTAJ TEŻ: Gdańsk: Uda się powstrzymać wycinkę 180-letnich buków na terenie planowanego rezerwatu Lasy Oliwskie?

Kilkadziesiąt czerwonych miejsc widać w lasach otaczających Gdańsk, Gdynię i Sopot. W tym przy Górze Schwabego w Oliwie, gdzie w ubiegłym roku do wycinki przeznaczono buki liczące ponad 180 lat. Tylko dwie dekady młodsze są buki rosnące w pobliżu rezerwatu przyrody Łęg nad Sweliną i na Długiej Górze w Gdyni.

Zaczerwieniły się także planowane wyręby nad ul. Towarową w Rumi, ze 170-letnimi bukami i dębami, okolice jezior: Bieszkowickiego, Wyspowo, Borowo, tereny w pobliżu wsi Reszki i Stara Piła. Cierpliwy badacz mapy może doliczyć się łącznie ponad stu takich plamek.

PRZECZYTAJ TEŻ: Mówią „nie” wycince 800 drzew. Jest już 10 tysięcy podpisów
mapa ograniczonych wycinek w TPK

MKiŚ ograniczyło wyręby przewidziane na 2024 rok. Zdążyć przed pilarkami

Mapa pojawiła się w poniedziałek, 8 stycznia na stronie Ministerstwa Klimatu i Środowiska, po tym jak szefowa resortu Paulina Hennig-Kloska przekazała, że ogranicza wyręby przewidziane na 2024 rok w dziesięciu najważniejszych polskich lasach. Na liście ułaskawionej dziesiątki znalazły się:

  • Bieszczady,
  • Puszcza Borecka,
  • Puszcza Świętokrzyska,
  • Puszcza Augustowska,
  • Puszcza Knyszyńska,
  • Puszcza Karpacka,
  • Puszcza Romincka,
  • lasy w okolicach Iwonicz-Zdroju i Wrocławia
  • oraz, co dla nas ważne, Trójmiejski Park Krajobrazowy.

Wycinka ma być ograniczona lub wstrzymana przez pół roku. Lista konkretnych miejsc, objętych natychmiastową ochroną, powstawała w tajemnicy. Być może dlatego, by nie zdążyły tam wcześniej wkroczyć ekipy z pilarkami. Wiadomo było, że, ze względów prawnych, nie ma szans na natychmiastowe wstrzymanie wyrębów. W tej sytuacji postanowiono wytypować i ocalić najbardziej zagrożone oraz najcenniejsze drzewostany.

PRZECZYTAJ TEŻ: Wycinka w TPK wstrzymana! Jest decyzja nowej minister

Czym konkretnie kierowano się przy wyborze?

– Według mojej wiedzy, pod uwagę brano planowane formy ochrony, potencjalne otuliny wokół istniejących rezerwatów, drzewostany w bardziej zaawansowanym wieku, obszary o wysokiej wartości przyrodniczej oraz otoczenie strumieni – mówi Paweł Szutowicz, radca prawny i aktywista Koalicji Las Jest Nasz. – Analizowano też obszary, na których wycinanie drzew mogło doprowadzić do potencjalnych konfliktów społecznych. Takie jak Góra Schwabego w Gdańsku-Oliwie, gdzie na ten rok planowano cięcia w najmłodszym wydzieleniu (starsze już, niestety, poddano „zabiegom rębnym”).

PRZECZYTAJ TEŻ: Wycinka w TPK. Pod topór poszły już cenne drzewa. Złociszek uratuje 180-letnie buki?

Jest więcej niż pewne, że kierownictwo resortu wzięło sobie do serca dramatyczny apel komitetu ds. kryzysu klimatycznego przy prezydium Polskiej Akademii Nauk o „ustanowienie moratorium na wycinkę drzew starych i starodrzewów leśnych do czasu rozpoznania ich zasobów w skali kraju i możliwości objęcia ich ochroną”.

Musimy uratować nasze lasy, żeby one mogły ratować nas!

26 naukowców w apelu komitetu ds. kryzysu klimatycznego przy prezydium PAN

Ministerialna abolicja na wycinkę w lasach. Raz, dwa, trzy, zostajesz ty!

Powierzchnia TPK to prawie 20 tys. hektarów, zarządzanych prawie całkowicie przez Lasy Państwowe. Wchodząc na stronę Zanim Wytną Twój Las Fundacji Lasy i Obywatele, widzimy (także zaznaczony na czerwono) plan tegorocznych wycinek. Znacznie większy od 510 ha objętych ministerialną abolicją.

PRZECZYTAJ TEŻ: Ruszamy z akcją „Zostawmy lasy”. Coraz więcej wycinek na Pomorzu!

 

 

– Jest to ok. 30 proc. powierzchni, na których nadleśnictwo deklarowało cięcia w 2024 roku – wyjaśnia Anna Moś, kierownik Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.

Pytana, czy aby nie ratuje się zbyt mało drzew, odpowiada:

I tak jest to więcej niż gdyby tej decyzji nie było. Analizujemy, w jakim zakresie pokrywa to potrzeby ochrony TPK, zgodnie z planem ochrony. Na pewno na mapie, którą przedstawiło MKiŚ, są powierzchnie ze starym drzewostanem. Dobrze, że uda się je ochronić.

Anna Moś / kierownik Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego

Anna Moś zauważa jednak, że z drugiej strony, w planie ochrony Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego znajdują się sugestie, by, np., nie wycinać w drzewostanach referencyjnych. A te wycinki nadal są zaplanowane. I choć obecna sytuacja jest dobra dla Parku, to, patrząc na mapę, na pewno wskazałaby kolejne miejsca, w których powinno się zrezygnować z cięć.

Zawarte kontrakty na wycinkę trzeba uwzględnić?

– Po pierwsze, należy podkreślić, że „ułaskawienie” dotyczy części drzewostanów, które miały być poddane zabiegom w tym roku, a jest to ostatni rok aktualnego planu urządzenia lasu Nadleśnictwa Gdańsk – uważa Paweł Szutowicz. – Więc choć na tle całego TPK te 500 ha wygląda słabo, to na tle tegorocznych cięć – już nieco lepiej. Po drugie, nie można zapominać, że Nadleśnictwo Gdańsk zawarło już umowy na te zabiegi i – niestety – też trzeba to jakoś uwzględnić.

Zwracał na to także uwagę także wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała, tłumacząc, że nie można przekraczać 20-30 proc. planowanych wyrębów, gdyż ograniczenia lub zamiana prac w takim właśnie przedziale dopuszczalne są w umowach z wykonawcami robót leśnych.

PRZECZYTAJ TEŻ: Skąd się biorą jagody i dlaczego nie każda wycinka drzew jest zła? – czyli jak uczyć o lesie nie tylko dzieci

Argumenty te nie trafiają do Brunona Wołosza, prezesa Fundacji Fidelis Siluas, powołanej do ochrony trójmiejskich lasów.

– Cieszę się bardzo z tej decyzji, ale traktuję ją jako początek zmian – mówi Wołosz. – Na dodatek, z umiarkowanym optymizmem. Trochę mi się nie podoba obecne wyważone działanie.

Leśnicy wskazują, że niewiele mogą zrobić, bo podpisali kontrakty. A dla kogo je podpisywali? Przecież nie dla nas, tylko dla korporacji. Nie interesuje mnie, że teraz grożą im kary. Trudno, niech wyciągają z kieszeni swoje wielkie zarobki i płacą. Dość nam naniszczyli. TPK jest tak okaleczony, iż już nie ma pola na dyskusję, że tu tniemy więcej, a tu mniej.

Brunon Wołosz / prezes Fundacji Fidelis Siluas

Co dalej z planem ochrony TPK?

Teoretycznie, Trójmiejski Park Krajobrazowy powinien być chroniony już od 2022 roku. Wtedy to Sejmik uchwalił plan ochrony Parku, ograniczający m.in. wycinki drzew, w tym najstarszych, rosnących powyżej 100-120 lat, oraz postulujący tworzenie tam rezerwatów przyrody. Uchwałę uchylił, pod pretekstem braku audytu krajobrazowego, były wojewoda Dariusz Drelich, i sprawa trafiła do sądu. WSA nie przyznał racji wojewodzie, ale ten, oporny na protesty mieszkańców Trójmiasta, wysłał skargę kasacyjną do NSA.

Co ciekawe, w imieniu byłego wojewody, z samorządem województwa polemizował nie kto inny, jak rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Sam wojewoda, mimo wielokrotnych próśb, nie odpowiadał na pytania dotyczące parku.

PRZECZYTAJ TEŻ: Sejmik chciał ograniczyć wycinkę. Wojewoda uchylił uchwałę

Teraz, gdy stanowisko wojewody objęła wskazana przez premiera Donalda Tuska Beata Rutkiewicz, a dyrektor RDLP Bartłomiej Obajtek został odwołany, wydaje się, że plan chroniący TPK nie powinien być zagrożony.

Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana od strony prawnej.

– Plan ochrony TPK obowiązuje w części, w jakiej nie jest aktem prawa miejscowego, i podlega on wykonaniu – wyjaśnia Anna Moś. – Tylko że nasza konstrukcja prawna wymaga, by został on najpierw uwzględniony w Planie Urządzenia Lasu.

PRZECZYTAJ TEŻ: Bartłomiej Obajtek odwołany ze stanowiska dyrektora Lasów Państwowych w Gdańsku

Trwa właśnie sporządzanie takiego planu na lata 2025-2034 dla Nadleśnictwa Gdańsk. Zanim wejdzie on w życie, władze TPK liczą, że moratorium da szansę na rezygnację z cięć,  przewidzianych w obecnym PUL, ważnym do końca 2024 roku, na powierzchniach, do których są wskazania w planie ochrony TPK.  

Kierownik TPK przyznaje, że wszystko jednak tak naprawdę zależy od otwartości nadleśnictwa. W PUL określa się pewien poziom cięć, który nie może być przekroczony, ale... nie musi być w pełni wykonany.

PRZECZYTAJ TEŻ: Wielki las. „Pozyskiwanie” albo „wycinka”, o której powinniśmy, a tak trudno myśleć

– Jeśli są poważne przesłanki, a myślę, że takimi są, np., możliwość realizacji ustaleń planu ochrony dla parku krajobrazowego, uwarunkowania przyrodnicze, potrzeby ochrony krajobrazu, oczekiwania społeczne, pozwala to zrezygnować z cięć na pewnych powierzchniach – uważa Moś. – Jest to tylko i wyłącznie wola Lasów Państwowych. W umowach LP z wykonawcami prac leśnych znajduje się zazwyczaj klauzula, pozwalająca na niewykonanie 20-30 proc. rozmiaru prac. Jeśli wyszła decyzja odgórna, by szukać powierzchni, na których część cięć nie zostanie wykonanych, można zapewne wykorzystać tę klauzulę.

Powstaje nowy Plan Urządzania Lasu. Uwzględni plany ochrony TPK?

Prace nad nowym PUL zostały rozpoczęte w 2022 roku. Pomorski Zespół Parków złożył już  pisemnie i ustnie obszerne uwagi do protokołu z posiedzenia Komisji Założeń Planu. Podstawowym wnioskiem było uwzględnienie zapisów planów ochrony TPK. Uwagi TPK stały się załącznikiem do protokołu z posiedzenia komisji. RDLP deklarowało, że zapisy te zostaną uwzględnione. Zresztą, wynika to z przepisów prawnych.

Abolicja dla lasu tylko przez pół roku. Co dalej z wycinkami?

Abolicja dla lasu ma jednak obowiązywać tylko pół roku. Co dalej?

– Liczymy na to, że w ciągu tych 6 miesięcy, w ślad za pierwszym gestem, jakim jest moratorium, pójdą prace nad zmianami systemowymi – mówi Paweł Szutowicz. – Możliwe, że pojawią się też jakieś dodatkowe rozporządzenia ministerialne. Jak wspomniał wiceminister Mikołaj Dorożała, na stronie Ministerstwa Klimatu i Środowiska powstanie specjalna zakładka, za której pośrednictwem będzie można informować o miejscach, które również warto objąć dodatkową ochroną, a w tym samym czasie będzie można zastanowić się nad zmianami systemowymi.

PRZECZYTAJ TEŻ: Wycinka w obszarze chronionym pod Otominem. „Rabunkowy wywóz drewna z lasu”?

Pozostaje pytanie, w jakim kierunku powinny one pójść, by nie dopuścić do powtórki z rzezi polskich lasów? Do środowiska aktywistów dochodziły głosy, że może wystarczy wprowadzić do ustawy o lasach możliwość zaskarżenia Planów Urządzania Lasu, i jeszcze kilka kosmetycznych zmian.

– Uważam jednak, że takie powierzchowne zmiany będą jedynie półśrodkiem – uważa prawnik. – Wprowadzenie możliwości zaskarżania PUL-i, bez zmiany zasad, na jakich są one tworzone i na jakich prowadzona jest gospodarka leśna, będzie pustym gestem. Owszem, będzie można zaskarżyć PUL do sądu administracyjnego, ale co z tego, skoro będzie zgodny z ustawą o lasach, która zachowa swój obecny kształt.

Moim zdaniem, by w pełni zrealizować postulaty umowy koalicyjnej, mówiące o „wyłączeniu z wycinki 20 procent najcenniejszych obszarów leśnych” oraz „ustanowieniu społecznego nadzoru nad lasami”, niezbędne są głębokie zmiany, które pozwolą na trwałą ochronę lasów o największej wartości przyrodniczej, oraz które pozwolą na to, by społeczności lokalne mogły współdecydować o przeznaczeniu ich lasów na cele społeczne.

Paweł Szutowicz / radca prawny i aktywista Koalicji Las Jest Nasz

Jeszcze dalej idzie Brunon Wołosz, który twierdzi, że Lasy Państwowe powinny stać się jednostką budżetową, a nie, jak obecnie, „ państwową jednostką organizacyjną nieposiadającą osobowości prawnej”, której władze mianują politycy. Oznaczałoby to kompletne wywrócenie stolika.

PRZECZYTAJ TEŻ: 110 tysięcy złotych kary za wycinkę drzew

– Jeśli LP będą korporacją, to prędzej czy później się wzmocnią, pociągną za swoje sznureczki i będą miały możliwość wpływu na takich czy innych rządzących – twierdzi prezes Fidelis Siluas. – I dalej będą mogły niszczyć przyrodę, która jest polską racją stanu.  Jeśli nawet dziś zablokuje się wycinki, może przyjść nowy minister, który to zmieni. Pieniądz, niestety, ma tę wadę, że wyłącza wielu ludziom rozum. Problem będzie wracał.

– Pamiętajmy, że ochrona przyrody jest ważniejsza dla człowieka niż ochrona zabytków.  Leśnicy mówią: wytniemy, ale urośnie nowy las. Większej bzdury nie słyszałem. Jeśli teraz wytniemy wszystkie 140-letnie drzewa, to następne sześć pokoleń żadnego starego drzewa nie zobaczy! Chodzi o to, by zachowywać przyrodę dla następnych pokoleń, a nie ją eksploatować. I to warto zabezpieczyć – dodaje.

 

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama