Podstawowy przebieg zdarzeń, do których doszło tuż po godzinie 1 w nocy w poniedziałek 11 lipca 2022 roku, w opracowaniu państwowej Komisji udało się odtworzyć co do minuty.
Poważny wypadek morski statku ratowniczego „Wiatr” SAR 1150:
- Godzina 1.02 statek ratowniczy SAR „Wiatr” na polecenie Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego 1 odcumowuje z nabrzeża bazy SAR2 zlokalizowanej na Helu i wyrusza do akcji ratowniczej na promie Stena Nordica.
- Godzina 1.04 statek ratowniczy SAR „Wiatr” uderza o falochron portu wojennego Hel.
- Godzina 1.07 członek załogi jednostki ratowniczej „Wiatr” zgłasza do MRCK1 awarię silnika i konieczność powrotu do bazy.
- Godzina 1.12 SAR „Wiatr” powraca do bazy.
„W wyniku uderzenia trzech ratowników zostało poważnie rannych [dwóch z poważnym urazem głowy, jeden z poważnym urazem miednicy i złamaną kością udową], uszkodzone zostało poszycie dziobowej części kadłuba jednostki, pulpit sterowniczy oraz nastąpiło przesunięcie silników głównych” – czytamy w raporcie.
Czynnik ludzki
Na 20 minut przed odbiciem od brzegu, o godzinie 0.42, złapany został kontakt przez radio. Wezwanie pochodziło z promu „Stena Nordica”. Dotyczyło konieczności pilnego przetransportowania jednego z członków załogi ze względów zdrowotnych.
Z Gdyni wysyłano po niego śmigłowiec, ale cztery minuty po odebraniu zgłoszenia wiadomo było, że aby wystartował, potrzeba jeszcze około kwadransa.
Koordynacyjne centrum zdecydowało się posłać także „Wiatr”, który miał wesprzeć działania helikoptera lub „jeśli śmigłowiec nie będzie mógł podjąć chorego”, ewakuować go na swoim pokładzie.
Załoga tej lipcowej nocy, w takim składzie, by wspólnie pełnić dyżur na statku, spotkała się po raz pierwszy. Dla dwóch z czterech marynarzy – w tym kapitana z 8-letnim stażem - była to pierwsza w historii pracy zmiana na „Wietrze”. Starszy oficer też nie mógł znać zbyt dobrze mrocznego, portowego basenu z tej konkretnej perspektywy: na tej - teoretycznie mogącej zabrać na pokład nawet 75 rozbitków – jednostce odbywał drugą zmianę w karierze.
Warto jednak zaznaczyć, że według aktualnej informacji Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, dysponuje ona 6 innymi statkami ratowniczymi tego samego typu, co „Wiatr”. Niewykluczone więc, że uczestnicy wypadku z lipca 2022 roku wcześniej mieli okazję dobrze poznać w dużym stopniu bliźniacze statki: Bryza, Cyklon, Huragan, Monsun, Szkwał czy Tajfun.
Z raportu komisji wynika, że gdy doszło do wypadku, ta sama załoga od kilkunastu godzin odbywała dyżur. Do akcji została w ciągu tej zmiany wezwana wcześniej raz i po 10 minutach odwołana do bazy. Poza tym, jak ustalono, marynarze „odpoczywali w swoich pokojach”.
Jak doszło do wypadku?
By ruszyć na ratunek, „Wiatr” musiał najpierw odwiązać cumy, odłączyć zasilanie i odbić od nabrzeża, a starszy oficer powinien zapewne już jakoś zaplanować trasę. Jednak wszystko tej nocy działo się błyskawicznie i naraz.
Debiutujący na „Wietrze” kapitan, w asyście trzech załogantów, manewrował jednostką „zadając kursy i prędkości”. Przypomniał sobie jednak o sieciach rybackich w miejscu, w którym prawdopodobnie chciał początkowo wypłynąć z dość szczelnie ogrodzonego falochronami portowego basenu.
Od starszego oficera, któremu kazał przyciemnić ekrany urządzeń nawigacyjnych na pulpicie przed szybą, by lepiej widzieć w ciemności, usłyszał, że prom Stena Nordica znajduje się na innej pozycji niż została im przekazana.
Inny z marynarzy, stojący gdzieś za nim, przez interkom, mniej więcej w tym momencie, zaczął mówić coś na temat pracy silnika.
„Uwaga wszystkich członków załogi została zakłócona. Oficer prowadził rozmowę z kapitanem na temat planowanej trasy. Żaden z członków zespołu ratowniczego nie zapiął pasów bezpieczeństwa. W tym czasie jednostka przepłynęła około 3,4 kabla [czyli mniej więcej 630 metrów] i około godz. 01.05 uderzyła w nabrzeże” – relacjonuje Komisja [rozmijając się o minutę z godziną uderzenia, podaną w zacytowanym wcześniej fragmencie raportu].
Po omacku
Według ustaleń badaczy z państwowej instytucji, statek był sprawny. Dosłownie kilka dni wcześniej został wyciągnięty na brzeg w stoczni we Władysławowie, po to, by dokonać w nim "poprawnych" napraw, co potwierdziły późniejsze próby ruchowe. Na wyposażeniu była cała gama nawigującego sprzętu, choć dla laika o trudnej do oceny przydatności, zwłaszcza pod presją czasu, w stresie, w ciemności.
ZOBACZ TAKŻE: Akcja ratunkowa 134 metry nad ziemią! Zasłabł na wiatraku
Raport: „W skład wyposażenia nawigacyjnego jednostki wchodzi zintegrowany sieciowy system nawigacyjny Furuno NavNet, ploter map Furuno, echosonda, odbiornik GPS. Wszystkie wymienione urządzenia były w ciągłym stanie gotowości, w funkcji stand-by, co umożliwiło ich szybkie uruchomienie”.
Około godziny 1. w nocy 11 lipca 2022 roku wiał łagodny wiatr i występowały przejściowe opady deszczu, „które mogły chwilowo ograniczać widoczność”.
Noc była ciemna, a wyjście z portowego basenu, gdzie cumuje statek ratowniczy, wymagało sprawnego manewru pomiędzy otaczającymi akwen niemal z każdej strony, betonowymi, konstrukcjami falochronów.
Być może zdarzało się, że horyzont nad ciemną wodą w okolicach Portu Hel-Zachód w jednym miejscu, punktowo, delikatnie się wyróżniał, bowiem, jak skrupulatnie odnotowano: na wschodniej główce falochronu zamontowano tam "światło zielone, które zasilane jest z baterii słonecznych".
Nie sposób zaprzeczyć konkluzji ekspertów: „Brak świateł nawigacyjnych utrudniał orientację wzrokową. Dodatkowo światła na horyzoncie mogły powodować mylną ocenę sytuacji i niewłaściwe określenie pozycji główek falochronów."
Raport zwraca uwagę, że technicznie nabrzeże i jego infrastruktura były w bardzo złym stanie.
Skutki
Starszy oficer, który szczęśliwie najmniej ucierpiał w wypadku i doprowadził później „Wiatr” do nabrzeża, gdy udzielano pomocy jego rannym kolegom został przebadany przez policję na obecność alkoholu w organizmie. Miał wówczas 0,38 promila.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Statek ratowniczy uderzył w falochron. Kapitan trafi przed sąd
Warto przypomnieć, że sprawę badała również prokuratura, która uznała, że starszy oficer, choć w momencie wypadku znajdował się pod wpływem alkoholu, to przejmując stery po uderzeniu w falochron, działał w stanie wyższej konieczności. Śledczy umorzyli więc wątek mężczyzny, oskarżając kapitana, że dopuścił się przestępstwa nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu wodnym i nieumyślne spowodowanie wypadku, za co grozi do 8 lat więzienia.
Co według Komisji bezpośrednio doprowadziło do wypadku Wiatru?
- zbyt duża prędkość jednostki osiągnięta wewnątrz portu w ograniczonych warunkach widzialności,
- rozpraszanie koncentracji kapitana poprzez czynniki wizualne (jasne podświetlenie ploterów, tło świetlne otoczenia) i czynniki werbalne (omawianie planowanej trasy, sygnalizowanie problemów z silnikiem),
- brak doświadczenia kapitana w nocnej żegludze w tym porcie,
- brak oznakowania nawigacyjnego.
Efektem Raportu Końcowego Państwowej Komisji Badania Wypadków Morskich jest szereg zaleceń dla instytucji takich jak Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa (dotyczą poprawy procedur) i Dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni (dotyczą poprawy bezpieczeństwa nawigacyjnego w Porcie Morskim Hel – Zachód, w szczególności umieszczenia tam oznakowania nawigacyjnego, w tym świateł nawigacyjnych na elementach konstrukcyjnych falochronu).
Napisz komentarz
Komentarze