Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Nie przepraszają bo…nie muszą? O tym, jak politycy nie wykonują wyroków sądów

Prawo to ja, zdają się myśleć ci, którzy mimo prawomocnego wyroku sądu nie zamierzają go wykonać. Jarosław Kaczyński nie przeprasza więc Radosława Sikorskiego, a Anna Kołakowska – była radna PiS zapowiedziała, że chociaż wyrok sądu jest prawomocny, to nie przeprosi Agnieszki Pomaskiej. Takie zachowania to anarchizacja prawa – mówią prawnicy.
(fot. Karol Makurat | Zawsze Pomorze)

W 2018 roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku uznał, że Agnieszka Pomaska, posłanka Platformy Obywatelskiej, została znieważona przez byłą, gdańską radną Annę Kołakowską. Chodziło o wpis lokalnej polityczki PiS w 2016 roku na jednym z portali społecznościowych. Nad zdjęciem posłanki zamieściła  tekst: ”Trzeba to coś złapać i ogolić na łyso”.

Kołakowska już wtedy nie chciała dać za wygraną. I złożyła skargę kasacyjną. Sąd Najwyższy jednak ją oddalił. Była radna musi więc przeprosić posłankę oraz wpłacić 10 tys. zł na rzecz fundacji walczącej z hejtem.

- Nie będzie przeprosin, ponieważ nie mogą paść w stosunku do osoby, która gardzi suwerennością państwa polskiego - komentowała Kołakowska, dodając: - Już dawno straciliśmy poczucie, że sądy podejmują sprawiedliwe decyzje. Prowadzą wojnę z rządem, a ofiarą tej wojny są zwyczajni ludzie. Poświęciłam dla Polski całe moje życie i na pewno zrobiłam dla niej więcej niż poseł Pomaska. Nie żałuję swoich słów- stwierdziła publicznie.

Agnieszka Pomaska pytana, czy coś się od tamtego czasu zmieniło, odparła, że nie. Kołakowska nadal nie zamieściła przeprosin na facebookowym portalu.

- To psucie prawa. Moim zdaniem, przy następnym, podobnym konflikcie tej osoby z prawem, nie respektowanie wyroku sądu powinno mieć wpływ na kolejny wyrok – mówi posłanka PO.

Tadeusz Aziewicz Agnieszka Pomaska
- To psucie prawa - mówi Agnieszka Pomaska (fot. Biuro Poselskie Agnieszki Pomaskiej)

Co pewien czas mediami wstrząsa informacja, że ważny polityk PiS albo instytucja, związana z władzą, nie chce mimo wyroku sądu przeprosić. Albo przeprasza po… swojemu, na raty. Tak, żeby się przeprosiny „rozmyły”.

Przykładem jest tu TVP. W 2021 roku Jacek Kurski przegrał proces z gminą Gdańsk. Telewizja miała przeprosić Gdańsk i wpłacić 50 000 złotych zadośćuczynienia na konto Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek, a także pokryć koszty procesu. Chodziło o spot TVP z 2016 roku, dotyczący działalności prezydenta Pawła Adamowicza i miasta, który zdaniem sądu był rasistowski, ksenofobiczny i stygmatyzował gminę.

TVP po ogłoszeniu prawomocnego wyroku najpierw przeprosiła w formie skróconej, czyli przeprosiny pojawiły się ale szybko “zniknęły”. Stało się jasne, że ktoś podjął decyzję, że Telewizja Polska wyroku nie wykona. Miasto wówczas zapowiedziało, że będzie dochodzić swoich praw na drodze egzekucyjnej. TVP groziły kary grzywny do wysokości miliona złotych. Bo jak napisał radca prawny Tomasz Ejtminowicz, pełnomocnik gminy Gdańsk na Facebooku, wyrok Sądu Okręgowego, podtrzymany przez Sąd Apelacyjny, zobowiązuje TVP Info do publikacji przeprosin w serwisie przez 24 godziny jako drugą wiadomość dnia, a przez dalsze 48 godzin jako jeden z głównych materiałów, odczytanie komunikatu przez lektora w ramach materiału otwierającego "Minęła 20" i publikację przez 24 godziny na Facebooku TVP Info w postaci przypiętego wpisu na górze strony i publikację tweeta.

To szokujące jeśli przedstawiciele władzy nie respektują prawa. Prawo i sądy to stabilność państwa. Tak jest w przypadku choćby amerykańskiej demokracji. Ale polscy przedstawiciele władzy nie respektują wyroków sądu i tym samym anarchizują prawo oraz demokrację.

Marek Biernacki / były minister sprawiedliwości, obecnie poseł Koalicji Polskiej

"Telewizja Polska złożyła wniosek o wstrzymanie wykonania wyroku Sądu Apelacyjnego w sprawie z powództwa Gminy Miasta Gdańsk oraz ma zamiar złożyć skargę kasacyjną w tej sprawie" – poinformowało wówczas Centrum Informacji TVP.

Ostatecznie, jak mówi Daniel Stenzel, rzecznik prezydent Gdańska, stacja Jacka Kurskiego zdecydowała się na zamieszczenie przeprosin gminy Gdańsk. Ale robiła to na raty, rozciągając w czasie.

Ostatnio głośno było o innym przegranym przez Telewizją Polską procesie i o tym, że nie chce przepraszać.

Wygrałam z TVP!”. Trzeba walczyć o prawdę! Nie pozwolę na kłamstwa i manipulacje! Zakończył się proces przeciwko TVP, który dotyczył zmanipulowanych programów sprzed 4 lat, na mój temat" – napisała Monika Olejnik na swoim profilu na Facebooku.

Zgodnie z wyrokiem Olejnik przeprosiny mają pojawić się po głównym wydaniu "Wiadomości" oraz w TVP Info. Zasądzono także po 25 tysięcy złotych na Caritas oraz Fundację TVN. Ale dla „narodowego” nadawcy wyrok, jak widać, to za mało. Nie zamierza bowiem przepraszać, zapowiadając, że właśnie odwołał się od niego.

Przypomnijmy, że chodziło o program "Alarm!" z lutego 2018 roku. Pracownicy TVP przygotowali materiał, dotyczący podejrzanych okoliczności reprywatyzacji kamienic w Warszawie. W procederze mieli brać udział członkowie krakowskiego gangu, którzy wyrzucali z nich lokatorów, a potem urządzali tam ekskluzywne apartamenty. Autor materiału podał, że teraz mieszkają w tych apartamentach m.in. Monika Olejnik i Edward Miszczak z TVN oraz współpracująca z tą stacją modelka Anja Rubik.

Dla Olejnik ten program był zmontowaną manipulacją. Oświadczyła, że mieszkanie, w którym mieszka zostało kupione na wolnym rynku zgodnie z prawem. Sąd uznał, że TVP naruszyła dobra osobiste dziennikarki, gdyż "nabycie mieszkania było w pełni uczciwe, bez wad prawnych i nie miało żadnego związku z tym, co przypisywała jej telewizja publiczna".

TVP przegrała też z innym dziennikarzem TVN Bertoldem Kittlem. W przypadku tego wyroku też w specyficzny sposób wykonała decyzję sądu. Otóż przesunęła rozpoczęcie „Wiadomości”, którymi miała zacząć przeprosiny o… 4 minuty na 19.26.

Tym razem chodziło o materiał z 2018, opublikowany w „Wiadomościach”. Dowodzono w nim, że Kittel w reportażu dla „Superwizjera” TVN pt. „Układ radomski” ukrył informacje, że zna się z prezydentem Radomia Radosławem Witkowskim. Okazało się, że dziennikarz TVN poznał dopiero prezydenta podczas pracy nad reportażem.

Jarosław Kaczyński też mimo prawomocnego wyroku sądu nie przeprasza Radosława Sikorskiego. Prezes PiS w 2016 r. nazwał Sikorskiego „zdrajcą dyplomatycznym”.

W lipcu 2020, w warszawskim Sądzie Apelacyjnym zapadł wyrok, nakazujący Kaczyńskiemu opublikować na portalu Onet przeprosiny skierowane do polityka Koalicji Obywatelskiej z powodu pomówienia go o zdradę dyplomatyczną. Warszawski Sąd Rejonowy odrzucił zażalenie Jarosława Kaczyńskiego, stwarzając tym samym Radosławowi Sikorskiemu możliwość ściągnięcia kilkudziesięciu tys. zł z majątku prezesa PiS.

W grudniu 2021 roku Radosław Sikorski na Twitterze napisał tak: „Kaczyński olewa wyroki sądów tak europejskich jak polskich. Ale dostałem zgodę na zastępcze wykonanie przeproszenia mnie za „zdrajcę dyplomatycznego”. Czy ktoś z Państwa wie, czy ma już konto i gdzie? Poszukiwany też odważny komornik, który ściągnie PLN46k” (46 tysięcy złotych – dop. aut.).
Finał tej sprawy nie jest jeszcze znany.

Kaczyński olewa wyroki sądów tak europejskich jak polskich. Ale dostałem zgodę na zastępcze wykonanie przeproszenia mnie za 'zdrajcę dyplomatycznego.' Czy ktoś z Państwa wie czy ma już konto i gdzie? Poszukiwany też odważny komornik, który ściągnie PLN46k. pic.twitter.com/wZkHNeNwAR

— Radosław Sikorski MEP ???? (@sikorskiradek) December 7, 2021

Na początku tego roku media informowały, że do grona tych, którzy nie zamierzają przepraszać, mimo prawomocnego wyroku sądu, dołączył Stanisław Piotrowicz. To były poseł PiS, który obecnie zasiada w Trybunale Konstytucyjnym. Otóż, jak pisano, nie wykona on prawomocnego wyroku i nie przeprosi byłej pierwszej prezes SN Małgorzaty Gersdorf oraz sędziego SN Krzysztofa Rączki za słowa, że pisowskie zmiany w sądownictwie dotyczą sędziów, którzy „są zwykłymi złodziejami”.

Nieoficjalnie, jak podała „Rzeczpospolita”, Piotrowicz chce złożyć skargę kasacyjną i zdobył postanowienie o wstrzymanie wykonania wyroku.

Takich spraw jest jeszcze więcej. Dlaczego nie przepraszają? Bo mogą? I jaki to przykład dla zwykłego obywatela?

Adwokat, dr Janusz Kaczmarek i były prokurator krajowy mówi, że na to zagadnienie trzeba patrzeć dwojako.

- W przypadku sądów karnych nie wykonywanie wyroków jest niebezpieczne dla osoby uchylającej się od wykonania. Bo może skończyć się olbrzymią karą, nie tylko finansową, poprzez zastosowanie kary zastępczej czy innych możliwości wyegzekwowania tego wyroku. Ale już w przypadku postępowań cywilnych wygląda to inaczej. Pozwy o ochronę dóbr osobistych kieruje się do sądów cywilnych. I w przypadku takiego wyroku egzekucja jego wykonania jest trudniejsza. Z czego skwapliwie korzystają ci, którzy od wykonania wyroku się uchylają. Szkoda, że wśród nich są sędziowie i politycy, z wykształceniem prawniczym, którzy wiedzą doskonale, że istotą prawa jest przestrzeganie wyroków sądowych – tłumaczy Kaczmarek.

Jak mówi, ochrona dobrego imienia nie jest wymysłem współczesnego prawa, ma swoje historyczno-religijne korzenie, oparte nie tylko o rzymskie prawo ale też o przykazania Mojżesza. Jedno z 10 przykazań to przecież: nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Czyli nie naruszaj dobrego imienia innej osoby. A skoro dobre imię, pamięć, część, wizerunek drugiego człowieka został naruszony, to ma on prawo domagać się co najmniej przeproszenia za ten czyn.

Osoba, której dobre imię naruszono i nie może liczyć na wykonanie wyroku sądu, nie jest tak całkiem bezbronna. Może dochodzić egzekwowania wyroku w drodze zastępstwa. I na własny koszt opublikować przeprosiny, które powinna opublikować osoba skazana na to wyrokiem. A następnie może dochodzić zwrotu tych należności poprzez działania komornicze.

Janusz Kaczmarek / adwokat, były prokurator krajowy

Zdaniem adwokata, takie osoby ze świecznika powinny być przykładem dla zwykłych obywateli. Kiedy sami nie wykonują wyroku sądu, to do obywatela płynie jednoznaczny wniosek, skoro oni nie przestrzegają prawa, to dlaczego ja miałbym to robić?

- Ale dopowiem, że osoba, której dobre imię naruszono i nie może liczyć na wykonanie wyroku sądu, nie jest tak całkiem bezbronna. Może dochodzić egzekwowania wyroku w drodze zastępstwa. I na własny koszt opublikować przeprosiny, które powinna opublikować osoba skazana na to wyrokiem. A następnie może dochodzić zwrotu tych należności poprzez działania komornicze. Zdarza się jednak, że komornik bywa bezradny, ponieważ nie może wyegzekwować tych należności. Szkoda, że ustawodawca procedury cywilnej nie przewiduje podania wyroku do publicznej wiadomości. Jestem zwolennikiem takiej formy, bo skoro mnie ktoś publicznie znieważył i sprawa stała się głośna, to chciałbym, żeby także przeprosiny dotarły do szerokiego grona. Byłaby to powinność sądowa, a tak na razie osoba zniesławiona zdana jest na swój wysiłek – mówi Janusz Kaczmarek.

Marek Biernacki, były minister sprawiedliwości, obecnie poseł Koalicji Polskiej, komentując takie zachowania, stwierdza: - To szokujące jeśli przedstawiciele władzy nie respektują prawa. Prawo i sądy to stabilność państwa. Tak jest w przypadku choćby amerykańskiej demokracji. Ale polscy przedstawiciele władzy nie respektują wyroków sądu i tym samym anarchizują prawo oraz demokrację. Pokazują obywatelom, że można prawa nie szanować. To kompromitujące albo nawet dyskwalifikujące polityków ale przede wszystkim niszczące państwo. Prawo to ja – zdają się mówić. Ale tak nie jest. Od takiego podejścia już blisko do rządów autorytarnych – puentuje poseł KP.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama