Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama

Marchewki i truskawki online! Rolnicy będą sprzedawać plony w Internecie

Kilkoro rolników z gminy Chojnice zdecydowało się sprzedawać swoje plony, produkty i przetwórstwo w internecie. Już wkrótce będzie można do wirtualnego koszyka „włożyć” świeżo zerwane truskawki, specjalnie na tę okazję wyrwaną marchewkę czy też jajka, miód czy dżem i odebrać w konkretny dzień z wyznaczonego stałego punktu. Do "wirtualnego targu" dołączyć będą mogli również inni zainteresowani rolnicy z regionu. Podstawowy warunek będzie jeden: ma być świeżo i ekologicznie.
Marchewki i truskawki online! Rolnicy będą sprzedawać plony w Internecie

Autor: Canva | Zdjęcie ilustracyjne

Już w maju wystartuje platforma zakupowa stworzona przez Stowarzyszenie Wdzydzko-Charzykowska Lokalna Grupa Rybacka „Mòrénka” i rolników z gminy i powiatu chojnickiego, którzy zdecydowali się pod jednym szyldem sprzedawać w sieci swoje warzywa i wyroby. Całe przedsięwzięcie będzie nazywało się „Chojniki Koszyk” i pod taką nazwą powstaje strona w internecie.

Pomysł jest jednak innowacyjny, gdyż w tym przypadku kliknięciem myszki będzie można kupić nie chińską tandetę, a to, co rolnicy z regionu zasieją i zasadzą, a po wirtualnym włożeniu do koszyka dopiero zbiorą i zerwą czy wyprodukują z własnych pól i upraw. A kupić będzie można wszystko – od warzyw, po jajka, lawendę, ryby, miód, konfitury... W zamyśle inicjatorów platformy, pandemia, wirtualne czasy i wygoda spowodowały, że niektórzy wolą tę przysłowiową marchewkę czy inne sezonowe warzywa i owoce kupić właśnie w sieci. Odbierać zamówiony koszyk będzie można – póki co – raz w tygodniu na konkretnym parkingu w samochodzie typu food truck w Chojnicach.

Warzywa i jajka w sieci, czyli wirtualny targ

- W ramach tworzonego systemu rolnicy będą sprzedawać swoje produkty konsumentom bezpośrednio na platformie internetowej, która funkcjonować będzie jak wirtualny targ, bez ograniczeń. Platforma umożliwi klientom zamówienie i zapłatę za wybrany przez siebie koszyk produktów on-line. Przystąpić do tego projektu będzie mógł każdy zainteresowany rolnik, pod warunkiem że jego produkty będą reprezentowały jakość, czyli będą smacznego, świeże, ale też zdrowie i ekologiczne, czyli bez ściemy, nawozów, pestycydów. Jesteśmy z tym pomysłem pierwsi w tej części kraju i wierzę w jego powodzenie – mówi Grażyna Wera-Malatyńska, szefowa LGR „Morenka”, która to jest liderem tego przedsięwzięcia.

Kilkoro rolników z gminy Chojnice zdecydowało się sprzedawać swoje plony, produkty i przetwórstwo w internecie. Na zdjęciu Jacek Czaplewski z Melanowa, Sylwia Łoniewska z Lichnów i Dominika Majer z Ostrowitego

Ma być więc jak na małym targu, na którym kupujemy od konkretnego, znanego nam rolnika. Chodzi o to, aby klient wiedział, od kogo kupuje, bo to ma dawać pewność jakości.

- Klient będzie pewny, że wszystko, co kupuje i dostaje będzie w 100 procentach wytwarzane ręcznie, najwyżej jakości, nie przetworzone, bez zagrożeń wynikających z dalekiego transportu czy przechowywania w złych warunkach, co dla mnie, jako żywieniowca jest w tym wszystkim najważniejsze. Chciałabym, żeby ludzie mieli świadomość zdrowego żywienia. Wszystko to będzie odbywało się bez udziału pośredników, rolnicy sami zbiorą i przywiozą produkty w dzień sprzedaży klientowi – tłumaczy Dominika Majer z Ostrowitego koło Chojnic, która również przystąpiła do konsorcjum rolników założycieli.

Klient będzie pewny, że wszystko, co kupuje i dostaje będzie w 100 procentach wytwarzane ręcznie, najwyżej jakości, nie przetworzone, bez zagrożeń wynikających z dalekiego transportu czy przechowywania w złych warunkach

Dominika Majer / sprzedająca swoje produktu w sieci

- Produkujemy od kilku pokoleń, ale w obecnych czasach rynek nie pozwala nam już pracować przemysłowo. Musi być mniej i lepiej. To tylko w telewizji opowiadają, jak to jest pięknie. Postanowiliśmy więc przestawić swoje działanie o 180 stopni i podjąć się sprzedawania na tej platformie zakupowej. Musimy spełniać wszystkie standardy sanitarne i weterynaryjne. Gwarancją najwyższej jakości są też różne kontrole, które mamy – mówi inny z rolników, który przystąpił do „Chojnickiego Koszyka” Jacek Czaplewski ze wsi Melanowo koło Silna.

Rolnicy, którzy przystępują do założenia platformy zdają sobie sprawę, że produkt musi być nie tylko najwyższej jakości, czyli dżem musi mieć w sobie 100 proc. owoców, a nie 20 czy 30 jak w marketach, ale cena również musi być atrakcyjna, by skusić do zakupu w tych ciężkich czasach. Wiedzą, że muszą zaryzykować, ale jednocześnie wierzą, że będzie to strzał w dziesiątkę.

- Jaki mamy wybór? Dziś cena, po jakiej sprzedajemy truskawki, jest tak śmieszna... Godzina pracy kosztuje średnio 20 zł, za truskawkę w przemyśle dostajemy 2 zł za kilogram. Za taki zebrany dwukilogramowy koszyk dostaniemy więc z 3,50 – 4 zł. Trudno więc coś z tego zarobić. Jesteśmy w Unii Europejskiej, ale cały nasz rynek zawalony jest produktami z Maroka, Egiptu i całego świata, a nie naszym europejskim. Nasz rynek więc się kurczy, musimy coś zmieniać – mówi Jacek Czaplewski.

Wiem, że klienci powiedzą, że truskawki są za drogie. Ale żeby było wszystko dobrze zrobione, to ta truskawka musi kosztować. Jeśli kosztują 10 zł to nie oznacza, że my rolnicy na tym dużo zarabiamy

Jacek Czaplewski / rolnik ze wsi Melanowo koło Silna

Jak podkreśla, w gminie Chojnice znika właśnie lokalny rynek truskawki. Kiedyś potrafiły wyjeżdżać z Lichnów i Ogorzelin w sumie i ze trzy tiry truskawek, a teraz co najwyżej trzy palety. Problemem, od kilku lat, jest brak chętnych do pracy przy ich zrywaniu i wysoka stawka dla tych, którzy chcą jeszcze dorobić.

- Wiem, że klienci powiedzą, że truskawki są za drogie. Ale żeby było wszystko dobrze zrobione, to ta truskawka musi kosztować. Jeśli kosztują 10 zł to nie oznacza, że my rolnicy na tym dużo zarabiamy – przyznaje Czaplewski.

Wójtowi marzy się też ryneczek

Wójt gminy Chojnice Zbigniew Szczepański cieszy się z tej inicjatywy Mòrénki i „swoich” rolników.

- Mam świadomość, że ekonomia zmusza naszych rolników do szukania alternatyw do tradycyjnej uprawy i handlu. Ta inicjatywa jest ciekawa. Nadal też marzę o powstaniu takiego ryneczku typowo rolniczego, w jednym miejscu z produktami od konkretnych rolników – przyznaje Szczepański.

Jak wskazują pomysłodawcy „Chojnickiego Koszyka” to, że dziś kupujemy coś na rynku, nie oznacza, że pochodzi to od lokalnego rolnika, tylko często są to też produkty z całego świata kupowane w hurtowniach.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama