Większość publicystów pisała po tym filmie, że to paszkwil, skandal, a nawet podłość ze strony TVP. Panu się ten dokument podobał?
Podobał mi się. Na długo przed tym filmem czułem, że powinno się coś nakręcić na temat Pawła Adamowicza. I kiedy zadzwonił do mnie redaktor z TVP, to powiem pani, że się ucieszyłem.
Z czego?
Że mogę się wypowiedzieć na temat Pawła. Byłem blisko niego. Przyjaźniłem się z nim. I jestem święcie przekonany, że Paweł był człowiekiem, który nie przywiązywał wagi do rzeczy materialnych i do pieniądza. To był pasjonat polityki, ginący gatunek, który oddawał się cały sobą pracy. O Gdańsku wiedział wszystko. I dopiero kiedy się ożenił, zaczęła się pojawiać kwestia mieszkań i tych oświadczeń majątkowych. Jestem przekonany, że on te swoje oświadczenia majątkowe nie składał sam, tylko robił to ktoś za niego, może jakieś biuro rachunkowe albo osoba z rodziny. A on się pod tym jedynie podpisał. I nie był świadomy tych błędów.
Ale wymowa tego filmu była zupełnie inna. Sugerowano jakieś rzekome związki prezydenta z mafią. I pan tę wymowę w pewien sposób autoryzował, biorąc udział w dokumencie.
Powiedziałem swoje i były to przyjazne słowa wobec Pawła Adamowicza. A co oni tam dokleili, to już nie moja sprawa. Uważam jednak, że historia tych mieszkań i majątku w dalszym ciągu jest niewyjaśniona. I mnie się to nie podoba. Wierzy pani w walizkę z pieniędzmi?
Nie rozmawiamy o tym, w co wierzymy albo nie tylko o tym, że zdaniem wielu osób ten film deprecjonował człowieka, który już od trzech lat nie żyje, bo został zamordowany.
Mówiłem w obronie Pawła. W swojej wypowiedzi przedstawiłem go jako bardzo porządnego człowieka. Opowiadałem między innymi o tym, że znam kulisy mszy pogrzebowej, że arcybiskup zwrócił się do mnie z pytaniem: - Grzegorz, co sądzisz o tym, że chcemy prezydenta pochować w Mariackim. Odparłem wtedy, że skoro Maciej Płażyński tam został pochowany, to Paweł też powinien, ale to decyzja ekscelencji.
Jak rozumiem pan się sobie w tym filmie podoba. A było coś, co się panu w filmie nie podobało?
Może nie podobało mi się to, że jednak w pewien sposób „jeżdżono" po człowieku, który od trzech lat nie żyje i nie może się bronić. To może dotykać jego najbliższą rodzinę.
W filmie pod adresem środowiska biznesowego i politycznego Trójmiasta pojawiło się kilka razy określenie „mała Sycylia". Czy pan jako biznesmen nie czuje się tym urażony?
No nie, za daleko pani poszła.
Wielu mówi, że za daleko to poszła TVP.
Odpowiem tylko tak, że jeżeli mi się dobrze żyło i żyje, to dzięki mojej pracy i mojej rodziny.
Powiedziałem swoje i były to przyjazne słowa wobec Pawła Adamowicza. A co oni tam dokleili, to już nie moja sprawa. Uważam jednak, że historia tych mieszkań i majątku w dalszym ciągu jest niewyjaśniona. I mnie się to nie podoba. Wierzy pani w walizkę z pieniędzmi?
Grzegorz Pellowski / właściciel sieci piekarnii
Odebrał pan dużo telefonów od znajomych?
Tak, dzwonili i mówili, że im się podobało.
Byli też w tej grupie politycy np. z PO?
Tak, zadzwonił Jurek Borowczak i powiedział, że moja wypowiedź była w porządku, tylko, że nie podobała mu się druga część tego filmu, w której padały sugestie, że prezydent został zaszczuty przez... polityków PO i niezależne media.
Pan się zgadza z wymową tego dokumentu, że to PO i media niezależne zorganizowały nagonkę na prezydenta Adamowicza?
To nie sugestie, to są fakty.
A pan w tym czasie nie oglądał TVP i nie widział nagonki z ich strony?
Owszem były takie materiały, ale nie można mówić, że to tylko TVP go niszczyła. Jedna i druga strona się do tego przyczyniła.
I nie widzi pan różnicy?
Nie.
Napisz komentarz
Komentarze