Przed tygodniem minister zdrowia Adam Niedzielski zwołał konferencję poświęconą patologicznemu procederowi wystawiania recept przez firmy zwane receptomatami. W wielu przypadkach recepty były wystawiane bez konsultacji lekarskiej, a jedynie w oparciu o krótką ankietę. I to nie lekarz, ale sztuczna inteligencja, dysponując danymi medyków, była w stanie „produkować” tysiące recept każdego dnia.
Podczas konferencji szef resortu zdrowia ogłosił, że dziennie lekarza w ciągu 10 godzin pracy będzie mógł przyjąć do 80 pacjentów, którym przepisze maksymalnie 300 recept.
Czytaj też: Resort zdrowia podejmuje drastyczne kroki przeciw „fabrykom recept”
Już w środę, 6 lipca minister Niedzielski poinformował o sukcesie w ograniczaniu receptowej patologii. Okazało się, że tylko przez dwa dni 283 lekarzy zamierzało wystawić więcej, niż 300 recept (dla więcej, niż 80 pacjentów, w ciągu 10 godzin pracy). Rekordzista próbował wystawić w dwa dni 60 tys. recept. Próby te zostały zablokowane
Samorząd lekarski stanowczo protestuje
Bez entuzjazmu do wprowadzenia limitów na recepty podchodzi samorząd lekarski.
Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski wystąpił do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o „niezwłoczne wyjaśnienie na jakiej podstawie prawnej została podjęta taka decyzja, a także wyciągnięcie konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych za ograniczenie możliwości wykonywania zawodu przez lekarzy, a w konsekwencji za ograniczenie praw pacjentów do świadczeń opieki zdrowotnej”.
– Samorząd lekarski stanowczo protestuje przeciwko ograniczaniu praw pacjentów do świadczeń opieki zdrowotnej i arbitralne ustalanie sposobu w jaki lekarz może używać narzędzi takich jak e-recepta, żeby świadczyć pomoc chorym – stwierdził Łukasz Jankowski. -Domagamy się również niezwłocznego wycofania się z wprowadzania limitów wystawianych recept i wypracowanie rozwiązań systemowych w porozumieniu ze środowiskiem lekarskim.
Jest to kolejny przykład, gdy wysoki urzędnik ustanawia prawo podczas konferencji prasowej pod publiczkę, by wykazać się opieką nad pacjentami i środkami publicznymi.
Jan Tumasz / przewodniczący Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia
W kilku losowo wybranych placówkach POZ sprawdziliśmy, czy zarządzenie ministra zdrowia utrudniło wystawiane recept w pomorskich przychodniach.
Gdynia, przychodnia Źródło Marii. Zamówienie na leki przepisywane na choroby przewlekłe wysłane w środę po południu zostało zrealizowane po godzinie 15 w czwartek. Lekarze nie sygnalizują także problemów w przychodni przy ul. Abrahama i Żwirki i Wigury w Gdyni, ul. Fenikowskiego i Osadniczej w Redzie, a także w przychodniach Medpharmy w Starogardzie Gd., Kaliskach, Bobowie i Osiecznej. Do Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia, zrzeszającego prawie 150 przychodni i ośrodków zdrowia z Pomorza również nie dotarły informacje o jakichkolwiek kłopotach z receptami. Na pewno sytuację poprawia pora roku – latem nie ma tak dużo infekcji, rzadziej chorujemy, a lekarze wypisują mniej recept.
Na ten moment to nie jest duży problem
– Problem dotyczy znikomej liczby lekarzy – mówi Jan Tumasz, przewodniczący Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia, szef przychodni Aksamitna w Gdańsku. – Jest to jednak kolejny przykład, gdy wysoki urzędnik ustanawia prawo podczas konferencji prasowej pod publiczkę, by wykazać się opieką nad pacjentami i środkami publicznymi.
Jan Tumasz przypomina sytuację sprzed dwóch lat, kiedy to decyzją resortu zdrowia NFZ rozwiązywał umowy z z podmiotami, w których teleporady przekroczyły 75 proc. wszystkich porad. Na Pomorzu było siedem takich placówek. Ostatecznie okazało się, że teleporady stanowiły mniejszy odsetek wszystkich porad, a nieporozumienie wynikało z błędów w sprawozdawczości.
CZYTAJ TEŻ: Ptasia grypa u kotów. To nie surowy drób jest przyczyną?
Dziś, gdy tzw. receptomaty udzielają w 100 proc. teleporad, ministerstwo zdrowia już nie sobie poradzić inaczej, niż limitując liczbę recept.
– Na ten moment limit nie jest dużym problemem – powiedział portalowi cowzdrowiu.pl Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny i wiceprezes Federacji Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia Porozumienie Zielonogórskie. – Takie ograniczenie w niektórych miejscach może jednak spowodować pogorszenie dostępności świadczeń, szczególnie w okresie infekcyjnym oraz w nocnej i świątecznej opiece zdrowotnej, gdzie w krótkim czasie zgłasza się wielu pacjentów. Problem może się też pojawić tam, gdzie jeden lekarz pracuje sam, choć powinno być na tym terenie dwóch lub trzech i przyjmuje zdecydowanie za dużo pacjentów.
Dlatego, zdaniem wiceprezesa PZ, konieczne jest doprecyzowanie rozporządzenia o wprowadzeniu limitów.
– Obecne rozwiązanie jest oparte na zasadzie: „odrąbiemy siekierą” i może nie dać spodziewanego efektu, bo są oczywiście możliwości jego obejścia – stwierdził lekarz.
Napisz komentarz
Komentarze